16 października przed Muzeum Narodowym przedstawiciele partii Razem zorganizowali konferencję o zagadkowej nazwie „Wystawa dzieł polskich”. Na sztalugach wystawili płótna, do których przyczepiony był mop czy słuchawki z mikrofonem jak z call center. O co chodziło? O umowy o dzieło, które polscy przedsiębiorcy nagminnie zawierają z pracownikami w sytuacjach, gdy ich praca nie ma z „tworzeniem dzieł” nic wspólnego.

— Okazuje się, że w Polsce nie trzeba niczego namalować czy wyrzeźbić, aby zostać artystą. Polscy pracownicy, jak widać, są bardzo twórczy — tworzą dzieła w postaci umytej podłogi, wypełnionej tabelki w Excelu, sprzedanych frytek — mówiła Marta Nowak, jedynka Razem z listy siedleckiej.

Według tegorocznego raportu Komisji Europejskiej to w Polsce, spośród wszystkich krajów Unii, jest najmniej ludzi, którzy mają stałe umowy o pracę, a odsetek zawieranych umów śmieciowych — zlecenie i o dzieło — wciąż rośnie. Jakub Danecki, startujący z pierwszego miejsca w okręgu sosnowieckim, pytał: — Czy państwo polskie może coś z tym zrobić? Oczywiście. Ale po co? Państwowa Inspekcja Pracy wciąż nie posiada skutecznych narzędzi do walki z pracodawcami-gangsterami — jest niedofinansowana, a kary pieniężne, które nakłada, są symboliczne. Politykom przez tyle lat nie opłacało się nic z tym robić, bo wolą chwalić się w telewizji spadającym bezrobociem. Nie interesuje ich, na jakich umowach pracujemy, ile zarabiamy, jak mogą traktować nas nasi pracodawcy. Widzą tylko wskaźniki ekonomiczne i kolejne wybory.

Po co to nagminne zatrudnianie na zleceniach i dziełach? By nie odprowadzać za pracownika składek emerytalnych i na ubezpieczenie zdrowotne, by można było go zwolnić bez okresu wypowiedzenia, by był dyspozycyjny przez cały czas, bez prawa do wzięcia urlopu czy pójścia na zwolnienie lekarskie. A co po? — Politycy prześcigają się w opowieściach o tym, że należy ułatwiać życie przedsiębiorcom. Że podatki dla nich muszą być jeszcze niższe, a kontrole ze strony państwa jeszcze bardziej ograniczone. Przestańcie wreszcie mówić o kolejnych ułatwieniach dla przedsiębiorców,. Zacznijmy ułatwiać życie tym tysiącom i milionom ludzi, którzy dla nich pracują — mówiła Marta Nowak. — Ludziom, którzy nie mają umowy o pracę, prawa do urlopu, państwowej opieki zdrowotnej. A przecież jest pewien poziom stabilności i bezpieczeństwa, na który zasługujemy wszyscy.

Co zrobi Razem, by zapewnić polskim obywatelkom i obywatelom taki podstawowy poziom bezpieczeństwa? Jednym z głównych postulatów partii jest wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej w wysokości 15 zł/h dla umów o pracę i 20 zł/h dla wszystkich innych rodzajów umów — po to, by przestało się opłacać zatrudniać na zleceniach i dziełach. Razem planuje również zwiększyć uprawnienia Państwowej Inspekcji Pracy — tak, by firmy płaciły za łamanie praw pracowników prawdziwe kary powiązane ze swoim obrotem — a także zmienić zasady przeprowadzania przetargów w taki sposób, by firmy, która niezgodnie z prawem pracy zatrudniają na śmieciówkach, nie mogły otrzymać zamówienia publicznego.

Jak mówił Jakub Danecki: — Razem chcemy godnej i stabilnej pracy, a nie artystów z przymusu. Chcemy przestrzegania polskiego prawa, a nie przymykania oczy na coraz powszechniejsze w Polsce dzieła do wykonania. Chcemy państwa, które ma siłę by stanąć w obronie pracowników, a nie takiego, które przymyka oczy na fikcyjne mecenaty i zlecenia. Dziś rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zaapelował, by objąć szerszą ochroną osoby zatrudnione na umowach o dzieło i zlecenie. Partia Razem wyraża swoje pełne poparcie dla działań RPO w tej sprawie.

https://www.youtube.com/watch?v=qY_4UM-lOpM