Hanna Gronkiewicz-Waltz postanowiła w końcu zabrać głos w sprawie dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Jej oświadczenie uważamy za skandalicznie spóźnione. Okazało się, że wystarczyło pół dnia kwerendy i znalazły się podstawy do dymisji urzędników odpowiedzialnych za reprywatyzacyjne skandale. Partia Razem domagała się tego od miesięcy wskazując na liczne nieprawidłowości i bulwersujące decyzje. Wówczas jednak Hanna Gronkiewicz-Waltz wolała opowiadać, ze wszystko jest pod kontrolą ratusza i reprywatyzacja jest zgodna z obowiązującymi przepisami. Wszystkie działania, które zapowiedziała dzisiaj pani prezydent przychodzą lata za późno. Za późno dla ludzi, których wyrzucono z mieszkań, za późno dla ofiar czyścicieli kamienic, za późno dla Jolanty Brzeskiej.

Pani Prezydent próbuje uciec od politycznej odpowiedzialności za afery w Biurze Gospodarowania Nieruchomościami. W pośpiechu obiecuje kolejną ustawę reprywatyzacyjną, do której przegłosowania Platforma Obywatelska nie ma już potrzebnej większości w sejmie. Obiecuje też komisję, która zaudytuje działania BGN i Ratusza. Platforma Obywatelska miała na te działania już 8 lat. Czas rozliczyć się z zaniechań i skandali.

„Hanna Gronkiewicz-Waltz usiłuje dziś tanio wykpić się od politycznej odpowiedzialności za brak kontroli nad działaniami urzędników Ratusza. Ale odpowiedzialność spada właśnie na nią i na jej zastępców" - mówi Adrian Zandberg z Zarządu krajowego Razem.

Czas powiedzieć wprost - albo Hanna Gronkiewicz-Waltz nie panuje nad tym, co robią jej urzędnicy, albo dziś pod naciskiem mediów opozycji i mieszkańców panicznie próbuje tuszować nieprawidłowości w Ratuszu i przerzucać odpowiedzialność na wszystkich dookoła. W obu przypadkach jedynym uczciwym rozwiązaniem jest podanie się do dymisji.

„Jedyną szansą na uzdrowienie sytuacji w mieście są teraz przyspieszone wybory. Niech wygra demokracja" - mówi Lidia Domańska z Zarządu okręgu warszawskiego partii Razem w Warszawie. „Oddajmy kwestię tego, kto ma rządzić stolicą, pod osąd mieszkańcom w przyspieszonych wyborach, a nie skazujmy ich na komisarza z PiS, który swoje stanowisko wykorzysta do politycznych szachów z partiami opozycyjnymi".