Ministerstwo Edukacji Narodowej ujawniło plany gruntownych zmian systemu oświaty. Dotyczą one zarówno samego ustroju szkolnego, jak i zasad finansowania edukacji, nowych mechanizmów pracy nauczycieli czy zmian programowych. Wiele z nich zostało nakreślonych ogólnie już parę miesięcy temu i wciąż budzi szereg wątpliwości. Mamy dziś jednak pewność, że niektóre plany gabinetu Anny Zalewskiej będą mieć głębokie, negatywne konsekwencje dla polskiego systemu oświaty.

Poważne reformy systemu edukacji publicznej – do jakich z pewnością należy zmiana ustroju szkolnego – powinny być dokładnie przemyślane, poddane szerokiej debacie publicznej (a nie, jak w tym przypadku pozorowanym konsultacjom) oraz ugruntowane w badaniach i wiedzy naukowej. Projekt przedstawiony przez Annę Zalewską 27 czerwca w Toruniu i ponownie zaprezentowany 16 września 2016 r. nie spełnia tych standardów. Komentując na razie ogólne założenia prezentowane przez Panią Minister od kilku miesięcy, poczekamy z oceną projektu ustawy i założeń programowych na publikację tych dokumentów na stronie MEN, by poddać je wnikliwej analizie.


Partia Razem już w listopadzie 2015 roku zdecydowanie opowiedziała się przeciwko likwidacji gimnazjów – za taką decyzją nie przemawiają żadne merytoryczne argumenty. Ogólna teza minister, że „gimnazja się nie sprawdziły", przypomina uproszczone diagnozy z tabloidu.

Najpoważniejszą konsekwencją planowanej likwidacji gimnazjów jest skrócenie czasu obowiązkowej edukacji z dziewięciu do ośmiu lat. Wydłużenie czasu nauki było jednym z największych osiągnięć reform z 1999 roku, bowiem przyczyniło się do wyrównania osiągnięć edukacyjnych – szczególnie na wsiach i w małych miastach. Plany powrotu do przeszłości uderzą w tych najbardziej potrzebujących, którzy opuszczą system edukacji wcześniej niż ich lepiej sytuowani rówieśnicy.

Minister Zalewska zapowiada również wprowadzenie nowego systemu kształcenia zawodowego. Partia Razem także widzi potrzebę odbudowy szkolnictwa zawodowego, podkreślamy jednak, że wielu absolwentów wyemigruje w poszukiwaniu lepszej pracy, co spowodowane jest niskimi płacami i brakiem możliwości rozwoju w przedsiębiorstwach, które szanują pracowników. Dlatego też wyrażamy zaniepokojenie faktem, że za obietnicami minister stoi widmo fatalnej realizacji. Jako modelowego partnera w kształtowaniu edukacji zawodowej rząd wskazał bowiem firmy działające w Specjalnych Strefach Ekonomicznych. Przedsiębiorstwa te wyzyskują pracowników i ograniczają ich konstytucyjne prawa do zrzeszania się w związkach zawodowych.

Kolejną niezrozumiałą decyzją MEN-u jest zapowiedź wprowadzenia osobnej ścieżki kształcenia dla uczniów szkół zawodowych, która ma kończyć się innym rodzajem matury. Wprowadzenie segregacji tego rodzaju to prosta droga do pogłębienia podziałów między młodzieżą uczącą się na ścieżce ogólnokształcącej i tą uczęszczającą to szkół zawodowych. Trudno sobie wyobrazić, aby utrudnienie możliwości kontynuowania edukacji na studiach miał zachęcać do wyboru szkoły „branżowej".

W obliczu braku deklaracji podniesienia wynagrodzeń nauczycieli stażystów negatywnie oceniamy również zapowiedź wydłużenia o rok stażu potrzebnego do osiągnięcia stopnia nauczyciela kontraktowego. Dla osób rozpoczynających pracę w zawodzie oznacza to niemal dwa lata pracy za bardzo skromne wynagrodzenie – zasadnicza płaca nauczyciela stażysty wynosi dzisiaj 2265 złotych brutto, niewiele więcej niż zapowiadana pensja minimalna. Niskie zarobki wpływają na nauczycieli demotywująco, prowadząc do wypalenia zawodowego i rezygnacji z pracy, a także przyczyniają się do osłabienia i tak nadwątlonego prestiżu zawodu nauczyciela. Wydłużenie okresu stażu do dwóch lat ograniczy dopływ młodych nauczycieli, co spowoduje problem z wymianą kadr.

Partia Razem obawia się, że planowana zmiana struktury systemu oświaty oraz modyfikacja zasad przeprowadzania konkursów na dyrektorów szkół, mogą być wykorzystane jako pretekst do wymiany kadr zarządzających oświatą. Wymiana ta służyć będzie umocnieniu władzy PiS i próbie przejęcia „rządu dusz” przez ideologiczne zawłaszczenie szkół.

Proponowane przez MEN zmian dotyczą również obszarów pozadydaktycznych. Anna Zalewska proponuje bowiem wprowadzenie odgórnie narzuconej podstawy programowej godzin wychowawczych. Dotychczas za ich kształt odpowiedzialny był sam wychowawca, który autonomicznie dostosowywał program do klasy, środowiska czy plany wychowawczego szkoły, związanego z jej specyfiką i innymi czynnikami. Teraz będzie on zależny od jednego, skrojonego dla wszystkich wzorca. To niepokojąca zmiana, która może być zapowiedzią dalej idących ingerencji rządu w programy nauczania.

Wprowadzenie tak daleko idących zmian w tak szybkim tempie – proces rozpocznie się w roku szkolnym 2017/18 – spowoduje trudny do wyobrażenia sobie chaos i dezorganizację. Rozciągnięta na sześć lat transformacja utrudni organizację pracy nauczycielom i skłóci ich między sobą, obciąży samorządy, zdezorientuje rodziców, a przede wszystkim zaszkodzi uczniom, którzy nie wiedzą do której szkoły pójdą. Szkoła nie może być polem bitwy doraźnych, politycznych interesów. Musi być miejscem dialogu, współpracy, tolerancji i wyrównywania szans. Zmiany wprowadzane przez PiS, oraz sam tryb ich opracowania - bez szerszych konsultacji – niosą ze sobą chaos organizacyjny, niepewność i destabilizację. Zamiast amputować, zacznijmy w końcu odpowiedzialnie leczyć polską oświatę i .odpowiedzmy na pytanie, czemu i komu ma ona służyć.