Szczegółowa analiza i rekomendacja w sprawie kredytów hipotecznych denominowanych w frankach szwajcarskich znajduje się tutaj.


Na początku 2016 roku kredyty denominowane we franku szwajcarskim stanowiły ponad jedną trzecią wartości wszystkich kredytów mieszkaniowych gospodarstw domowych. Wysoki udział tzw. kredytów frankowych w portfelu kredytów hipotecznych jest patologią polskiego systemu finansowego i zagrożeniem dla jego stabilności. Sytuacja frankowiczów może w każdej chwili pogorszyć się jeszcze bardziej, ponieważ słabość polskiej gospodarki i niepewność polityczna pozostają zagrożeniem dla złotówki. Brexit to kolejne wydarzenie, które obnażyło słabość elit politycznych Unii Europejskiej, a także nieudolność oraz brak strategii rządu PiS-u. Dalszy wzrost kursu franka to potencjalne bankructwo wielu frankowiczów, których nie będzie już stać na spłatę kredytu, szczególnie jeśli stracą pracę lub dotkną ich takie zdarzenia losowe jak np. problemy ze zdrowiem. Oznaczałoby to też poważne problemy dla banków z dużym portfelem kredytów mieszkaniowych i konieczność kosztownej interwencji publicznej. Na domiar złego, istnieją poważne wątpliwości wobec sytuacji prawnej kredytów frankowych.

Zaistniała sytuacja jest efektem: 1) błędnej polityki banków zwracających uwagę jedynie na krótkookresowy zysk; 2) rządów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości opartych na idei, że kredyt jest podstawową drogą do własnego mieszkania; 3) przyzwolenia poprzednich rządów na niejasne zasady formułowania i przyznawania kredytów frankowych, których koszty zwykle ponosili sami kredytobiorcy; 4) niewystarczającej i spóźnionej reakcji nadzoru finansowego.

Partia Razem opowiada się za wsparciem kredytobiorców, których sytuacja finansowa gwałtownie pogorszyła się po aprecjacji franka. Państwo nie powinno jednak wspierać także osób, dla których kredyty frankowe są wciąż korzystniejsze od kredytów złotówkowych. Ponadto rozwiązanie sytuacji frankowiczów nie może odbyć się kosztem destabilizacji systemu bankowego. Skutkowałoby to koniecznością państwowego wsparcia banków w celu ochrony depozytów. Podstawowe cele proponowanego przez nas rozwiązania to: 1) wsparcie kredytobiorców, których sytuacja gwałtownie się pogorszyła; 2) obniżenie ryzyka dla systemu finansowego; 3) pokrycie kosztów interwencji przez banki.

Wszystkie hipoteczne kredyty frankowe, niezależnie od ich statusu prawnego, należy przewalutować na kredyty złotowe i powiązać ich raty z WIBOR-em. W przeciwnym wypadku pozostaną miną mogącą przy pogorszeniu sytuacji gospodarczej wysadzić polski sektor finansowy. Należy też pomóc tym frankowiczom, którzy „wypadli poza burtę”. W wypadku frankowiczów, których wartość kredytu przekracza 95% wartości zastawionej nieruchomości, kredyt należy przewalutować po takim kursie, aby jego wartość zrównała się z 95% wartości nieruchomości.

Wprowadzenie górnego limitu wartości nieruchomości po przewalutowaniu pozwala na wsparcie kredytobiorców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej (szczególnie tych, którzy stracili na zmianie kursu franka najwięcej), a zarazem sprawia, że państwo nie będzie wspierać tych, dla których kredyty frankowe są wciąż korzystniejsze niż złotowe. Ponadto powinno ono dotyczyć osób, które dokonały zakupu mieszkania na własne potrzeby, a nie inwestujących w nieruchomości – państwo nie może finansować strat inwestorów spekulacyjnych. Wsparcie powinno być ograniczone do jednej nieruchomości na gospodarstwo domowe. Przy założeniu podstawowego kursu przewalutowania na bazie kursu z końca 2015 roku proponowane rozwiązanie będzie kosztowało ok. 35 miliardów złotych.

Banki powinny ponieść koszt przewalutowania kredytów frankowych. Jako instytucje zaufania publicznego zobowiązane są do umiejętnego zarządzania ryzykiem i transakcjami finansowymi swoich klientów. Niestety, nie wywiązały się one z tego obowiązku, w wielu wypadkach wciskając swoim klientom produkt finansowy, który zamiast obiecywanego „bezpieczeństwa” i „stabilnego kursu franka” przyniósł problemy i nieprzespane noce. Warto też pamiętać o tym, że w przeszłości kredyty frankowe były źródłem znacznych zysków dla sektora bankowego.

Koszt proponowanego rozwiązania równy jest trzyletniemu zyskowi sektora bankowego. Wyklucza to sfinansowanie go przez banki w krótkim okresie. Pozostawienie ich samym sobie oznaczałoby negatywne konsekwencje dla stabilności sektora finansowego, co może w przyszłości oznaczać potrzebę kosztownej publicznej obrony depozytów indywidualnych klientów banków. Niezbędna jest pomoc publiczna, która pozwoli bankom na rozłożenie tego kosztu w czasie. Udzielone wsparcie nie może oczywiście być darmowe. Niezależnie od użytych narzędzi (przejęcie części udziałów przez skarb państwa, wykup obligacji, udzielenie kredytu) banki powinny ponieść pełen koszt udzielonej pomocy – wykupić obligacje czy – w przypadku kredytów – spłacić je, odpowiednio oprocentowane, w następnych latach. Banki, które będą wymagały wsparcia, powinny zostać objęte specjalnym nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego.

Strony transakcji na rynku finansowym nie są równe. Kredytobiorcy zwykle nie posiadali pełnej informacji o skali ryzyka walutowego, a umowy kredytowe w wielu przypadkach konstruowane były wadliwie i z pominięciem dobrego interesu frankowiczów. Dotyczy to szczególnie niejasnych zasad ustalania kursu walutowego franka (tzw. spreadów). Państwo, w szczególności UOKiK i KNF, powinno udzielić pomocy prawnej kredytobiorcom wysuwającym roszczenia wobec banków, a wyrok sądowy powinien nieść skutki dla wszystkich kredytów udzielonych przez bank na bazie danej umowy, a nie jedynie tych kredytobiorców, którzy wysunęli roszczenie. Podkreślamy jednak, że te procesy mogą ciągnąć się latami, a ich wynik nie jest z góry przesądzony. Rozwiązanie problemu frankowiczów na bazie samego rozstrzygnięcia sądowego jest niewystarczające i potencjalnie zbyt powolne, by zapewnić polskiej gospodarce stabilność.

W prawie upadłościowym również należy wprowadzić zmiany, które pozwolą na oddanie mieszkania w zamian za całkowite uwolnienie się z obciążeń hipotecznych i poprawią pozycję osób fizycznych. Upadłość powinna pozwalać im na nowy start.

Trzeba zbadać jakość zarządzania ryzykiem w bankach o dużym udziale kredytów frankowych i tych, dla których konieczna okaże się pomoc publiczna, a także w instytucjach, które pośredniczyły w zawieraniu kredytów frankowych. Jeśli kontrola stwierdzi złą jakość zarządzania ryzykiem, powinniśmy to ocenić jako potencjalną działalność na szkodę spółki. Prokuratura przy znaczącym wsparciu Komisji Nadzoru Finansowego powinna szczegółowo zbadać istniejące praktyki i wyciągnąć konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za sprzedaż kredytów frankowych sprzeczną z dobrymi praktykami. W wypadku kredytów frankowych nadzór KNF miał charakter wyłączne reaktywny. Ostatecznie wskutek zbyt powolnej interwencji KNF problem urósł do 9% PKB. Należy wyposażyć KNF w silniejsze kompetencje i narzędzia kontroli sektora publicznego oraz wzmocnić jego współpracę z NBP. W szczególności należy rozszerzyć obszar zainteresowania KNF-u na wszystkie sektory rynku finansowego.

Podkreślamy, że słabość reakcji KNF-u w dużej mierze wynika z wysokiej zależności tej instytucji od polityki. Powszechnie znane są naciski krótkowzrocznych rządów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego na KNF, aby ten traktował rynek kredytów frankowych „ulgowo”. W ten sposób politycy chcieli kompensować braki w publicznej polityce mieszkaniowej, za które byli odpowiedzialni. Dlatego należy wzmocnić niezależność KNF-u na zasadach zbliżonych do tych, które obowiązują np. NBP. W skład KNF powinien zostać włączony również przedstawiciel klientów i klientek sektora finansowego – Rzecznik Praw Finansowych, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub osoba przez nich delegowana.

Państwo nie może zostawiać samym sobie ludzi, którzy nie ze swojej winy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej. Nie może być jednak tak, że interwencja publiczna stanowi transfer dla osób bogatych. Co więcej, to rozwiązanie musi pogodzić interesy nie tylko frankowiczów, ale także innych klientów sektora bankowego. Proponowane przez nas rozwiązania mają charakter progresywny – wspierają tych, którzy znaleźli się „za burtą”, jednocześnie unikając dotowania tych osób, dla których kredyty frankowe okazały się opłacalne lub którym służyły jako narzędzie finansowania inwestycji.


Szczegółowa analiza i rekomendacja w sprawie kredytów hipotecznych denominowanych w frankach szwajcarskich znajduje się tutaj.