Piszemy do Was – ludzi polskiej prawicy – bo wierzymy, że są wśród Was tacy, którzy z niepokojem patrzą na coraz groźniejsze działania partii rządzącej. Że – choć wiele nas różni – tak jak my, nie chcecie bezczynnie patrzeć na rozbijanie polskiej wspólnoty politycznej. Że, podobnie jak my, kierujecie się troską o przyszłość demokratycznej Rzeczypospolitej. Prawo i Sprawiedliwość złożyło w 2015 roku obietnicę uzdrowienia instytucji – uleczenia ich z układów, nepotyzmu i salonowej korupcji. W miejsce państwa teoretycznego PiS obiecywało stworzenie silnej, stabilnej, ale także demokratycznej wspólnoty. Jarosław Kaczyński zapowiadał przezwyciężenie „imposybilizmu" – ale miało się ono dokonać w ramach demokratycznego państwa prawnego, z poszanowaniem praworządności.

Nadzieje, które wielu z Was pokładało w rządach PiS, my uznawaliśmy za złudne. Łączyło nas jednak przekonanie, że demokratyczne państwo jest silne siłą swych instytucji, a jego trwałość wynika nie ze ślepego posłuszeństwa rządzącym, ale z powszechnego zaufania wobec państwa i prawa.

Partia rządząca od wielu miesięcy konsekwentnie niszczy to zaufanie. Prawo i Sprawiedliwość, zamiast budować trwałą wspólnotę polityczną, zachłysnęło się władzą. Zamiast naprawiać niedomagające sądownictwo, urzędy, szkolnictwo, państwowe spółki – podporządkowuje je prywatnym koteriom i doraźnym interesom. Kierownictwo PiS traktuje państwo jak pole bitwy. Po swoich działaniach pozostawia gruzy instytucji. Zamiast władzy opartej na normach i społecznej kontroli – PiS buduje władzę na zależnościach i układach. To władza, która nie oczekuje od obywateli współodpowiedzialności za sprawy publiczne, tylko posłuszeństwa i ślepej lojalności. W ten sposób krok po kroku budujemy nie obywatelską Rzeczpospolitą, lecz odległe od polskiej tradycji politycznej, kremlowskie z ducha, rządy twardej ręki.

To niszczycielskie podejście osiąga apogeum w projekcie zawłaszczenia Sądu Najwyższego – instytucji, która nie tylko określa zasady stosowania prawa, ale też – a może przede wszystkim – stoi na straży uczciwych wyborów.

Wymiar sprawiedliwości wymaga zmian. Jego naprawa jest konieczna. Musi zacząć działać sprawnie, by sprawiedliwie rozstrzygać życiowe problemy obywateli. Trzeba skończyć z przewlekłymi i kosztownymi postępowaniami, z niezrozumiałym dla obywateli językiem orzeczeń. Ludzie nie mogą być pozostawiani sami sobie wobec bezdusznego systemu. Ale to, co proponuje PiS – przejęcie pełni władzy nad sądami przez rządzącą większość – nie rozwiąże żadnej z toczących sądy patologii. Musimy przywrócić zaufanie społeczeństwa do wymiaru sprawiedliwości. Nie umożliwi tego ordynarne przejęcie kontroli nad sądownictwem przez rząd. Jedynym celem PiS jest dziś zastąpienie jednej grupy sędziów inną, bardziej usłużną wobec władzy, za to gorzej wykształconą i jeszcze bardziej podatną na naciski. To zwykły skok na niezawisłość sądów. Atak na instytucję, która stoi na straży wolnych i uczciwych wyborów, to już nie o jeden, ale o wiele mostów za daleko.

Nieskrępowana niczym władza trwale i głęboko niszczy tkankę społeczeństwa. Bo czy państwo, które premiuje serwilizm i lokajstwo, zachęci obywateli do wzięcia odpowiedzialności za sprawy publiczne? Jakie instytucje zbudują politycy przekonani, że ślepe oddanie jest ważniejsze od kompetencji? Gdy karność i plemienna lojalność zostają podniesione do rangi zasady organizującej państwo, obywatele widzą w nim nie dobro wspólne, ale własność rządzącej kasty. Taka Polska, rozszarpywana przez grupy interesów wewnątrz obozu władzy, będzie nie tylko coraz odleglejsza od obywateli, ale także coraz słabsza. Państwo, w którym pełnia władzy skupia się w jednym ręku, staje się niestabilne i nieefektywne. To bolesna lekcja, odrobiona w XX wieku w wielu krajach, także przez lewicę. Nie warto jej powtarzać.

Rozumiemy, jak trudno jest stawić czoła dotąd bliskiemu obozowi politycznemu – nawet w chwili, gdy pcha państwo w stronę przepaści. Ale stawką nie jest dziś wyrwanie większego czy mniejszego kawałka władzy. Stawką jest przetrwanie polskiej wspólnoty politycznej.

Te szkodliwe zmiany można jeszcze zatrzymać. Możecie to zrobić Wy – parlamentarzyści, głosując przeciwko projektom zawłaszczenia sądownictwa, Wy – prawicowi publicyści, otwarcie i jednoznacznie wyrażając swój sprzeciw wobec zamiany państwa w partyjny folwark, Wy – wyborcy prawicy – naciskając na swoich politycznych reprezentantów, by mieli odwagę sprzeciwić się złemu prawu. Może to zrobić Pan, Panie Prezydencie – wetując groźne ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

Wzywamy Was do działania!