Zawierciańska huta szkła, zakład ze 130-letnią tradycją, osiem lat temu trafiła w prywatne ręce. Tyle wystarczyło nieudolnym i nieuczciwym władzom huty, żeby doprowadzić ją do ruiny, do upadłości likwidacyjnej, do jej skreślenia z listy zabytków techniki województwa śląskiego. Ludzie odpowiedzialni za upadek zakładu dzierżawią jego majątek od syndyka i nadal, pod szyldem innej spółki, zarządzają hutą.

Załoga huty od wielu miesięcy nie otrzymuje regularnych pensji. Od czasu do czasu władze zakładu wypłacają ludziom po kilkaset złotych. Pracownice i pracownicy są tak zdesperowani, że zgadzają się na odbieranie wypłat w produkowanym przez hutę szkle, które próbują potem sprzedawać.

W środę 30 sierpnia pracownice i pracownicy huty i innych zawierciańskich zakładów, związkowcy z OPZZ oraz członkinie i członkowie Razem z całej Polski protestowali przed zawierciańskim urzędem miejskim w obronie huty i jej załogi. Domagałyśmy i domagaliśmy się przejęcia zakładu przez samorząd wojewódzki i przekształcenia go w instytucję kultury z zachowaną czynną produkcją, pociągnięcia do odpowiedzialności karnej prezesa Jarosława Chłosty i innych osób odpowiedzialnych za tragiczną sytuację zakładu, a także przeprowadzenia kontroli okoliczności prywatyzacji zakładu.

Demonstracja rozpoczęła się od emocjonalnego przemówienia Arkadiusza Głowackiego, przewodniczącego rady OPZZ powiatu zawierciańskiego. — Czekamy, aż władze podejmą decyzje. Można tym ludziom pomóc, odsunąć tego człowieka. Oni od tego są, żeby coś z tym zrobić — mówił związkowiec.

Justyna Samolińska, członkini Zarządu Krajowego Razem mówiła: — Kiedy próbujemy mówić w mediach krajowych o tym, że ludzie dostają wynagrodzenie w szkle, panie w ładnych garsonkach w Warszawie nie wierzą w tę historię, że to się dzieje w 2017 roku tutaj, w kraju, który podobno wstał z kolan. Jak można mówić o wstawaniu z kolan do ludzi, którzy nie mogą się doczekać pieniędzy za własną ciężką pracę?

Głos zabrał także członek Zarządu Krajowego Razem Mateusz Trzeciak: — Jesteśmy tutaj dzisiaj dlatego, że takich zakładów jak jak wasz zakład, takich miejscowości jak wasza miejscowość i takiej krzywdy jak wasza krzywda jest w Polsce od trzydziestu lat o wiele za dużo. To nie jest tak, że was spotkał jakiś ogromny pech, że to jest wina wasza albo związków zawodowych - nie, to dzieje się w całej Polsce. Takie historie, że ludzie nie dostają wypłaty od pół roku, dzieją się wszędzie, niezależnie od tego, gdzie pracujecie — w hucie szkła w Zawierciu, w hucie żelaza, w międzynarodowej korporacji czy jako wolni strzelcy w Krakowie albo w Warszawie. Musimy pamiętać o tym, że nikt, kto do takiej sytuacji doprowadził, nikt, kto ją tolerował albo o niej milczy, nie ma prawa nazywać się ani patriotą, ani obrońcą demokracji. Z takimi sytuacjami i z takimi ludźmi jak prezes Chłosta możemy wygrać tylko razem i tylko solidarnie — dlatego są tutaj ludzie z huty, także ci, którzy już w niej nie pracują, są związki zawodowe i są ludzie z całej Polski. Solidarność naszą bronią!

Następnie przeszłyśmy i przeszliśmy ulicami miasta pod bramę huty, gdzie do demonstracji dołączyła kończąca zmianę załoga huty. Tam miało miejsce najbardziej wzruszające wydarzenie całego dnia — do demonstrujących i do dziennikarzy przemówił 80-letni zawiercianin: — Jak ci ludzie mają żyć? Wyobrażacie wy sobie, żeby ktoś, pracując, nie przyniósł do domu pieniędzy i nie powiedział dziecku: masz na to, czy na to? Jak w ogóle w tym państwie może być coś takiego? Przyjeżdżają telewizje, odjeżdżają telewizje, a ci ludzie przychodzą tu co dzień. Widzę, jak pędzą, jeśli się pociąg spóźni, żeby tę bramę przekroczyć. I pytam się: po co? Po co? Tutaj śmiertelność będzie ogromna. Ci ludzie są niedożywieni, nie mają na lekarza. Nie mają ochoty obejrzeć waszego programu w telewizji, bo siedzą w kącie podparci i myślą, kiedy oni dostaną parę groszy za swoją pracę.

Po powrocie demonstracji pod urząd miejski głos zabrał członek Zarządu Krajowego Razem Adrian Zandberg: — To, co się tutaj stało, to jest skandal. To jest skandal, bo państwo zawiodło ludzi. Nie może być sytuacji, w której pracownicy przychodzą z wyrokiem sądu, a prezes rozkłada ręce i mówi: „nic mi nie zrobicie”. Jeżeli państwo jest bezradne w takiej sytuacji, jeżeli państwo zostawia ludzi samych, to ci ludzie przestają wierzyć państwu.

Zandberg dalej tłumaczył, że ta sytuacja nie jest bez wyjścia: - Samorząd wojewódzki może stworzyć z huty instytucję kultury z czynną produkcją. To jest 130-letni zakład z olbrzymią tradycją i nie ma powodu, żeby nie był perełką turystyki regionalnej. Człowiekowi, który odpowiada za niewypłacanie wynagrodzeń, powinno się sądownie zakazać pełnienia funkcji zarządczych, żeby nie skrzywdził kolejnych ludzi. Potrzeba także, aby Najwyższa Izba Kontroli, a być może również CBA, przyjrzały się temu, co stało się w hucie przez ostatnie dziesięć lat.

W najbliższych tygodniach Razem zwróci się do władz województwa z wnioskiem o przejęcie huty. Będziemy się także domagać od organów kontroli państwowej i ścigania, aby rzetelnie zbadały nieprawidłowości w zarządzaniu zakładem i pociągnęły do odpowiedzialności karnej winnych dramatycznej sytuacji huty i jej załogi.