Jako członkowie i członkinie Partii Razem, przywiązujemy wielką wagę do spraw pokoju i wzajemnego szacunku między ludźmi różnych religii, kultur i narodowości. Dlatego chcemy głośno przypomnieć o jednej z najbardziej wstydliwych kart w naszej współczesnej historii, o karcie ponurych wydarzeń antysemickich w marcu 1968 r.

Równe 50 lat temu, 19 marca 1968 r. pierwszy sekretarz PZPR Władysław Gomułka wygłosił słynne przemówienie, które stanowiło kulminację trwającej właśnie antysemickiej kampanii na terenie całego kraju. Wobec Polek i Polaków pochodzenia żydowskiego stosowano represje, prześladowania, szykany i dyskryminację. Miała miejsce brutalna i szeroko zakrojona czystka na uczelniach, strukturach administracyjnych, partyjnych, mediach, służbie zdrowia, milicji, a w szczególności w szeregach Ludowego Wojska Polskiego. Z samej tylko PZPR wyrzucono ponad 8 tys. członkiń i członków pochodzenia żydowskiego, bądź sprzeciwiających się narracji antysemickiej. Masa ludzi z dnia na dzień traciła pracę i co gorsza szansę na znalezienie innej. Z prasy, radia i telewizji wylewał się jad nienawiści wobec Żydów, który zatruwał i tak już zagmatwane relacje między społecznością polską a semicką.

Niestety, wskutek szerzonej przez władze propagandy, osoby pochodzenia żydowskiego spotykały się też z niechęcią części społeczeństwa. Takie zjawiska nie powinny dziwić. Wypowiadane słowa, szczególnie te pełne pogardy i przekonania o własnej wyższości, mają destrukcyjną moc. Obserwujemy to także dziś, kiedy politycy partii rządzącej naszego kraju wypowiadają słowa pełne strachu i niechęci wobec muzułmanów, a także, szczególnie ostatnio, wobec osób pochodzenia żydowskiego. Skutkuje to społeczną niechęcią wobec cudzoziemców oraz dramatycznie niskim poparciem dla sprawy przyjęcia osób szukających schronienia przed wojną i głodem.

Wystąpienie Władysława Gomułki spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem części społeczeństwa, głównie środowisk studenckich, naukowych i artystycznych, które nie uległy antysemickiej hipnozie lansowanej przez władzę. Nawoływały do przestrzegania praw obywatelskich, zniesienia cenzury i zaprzestania prześladowań narodowych. W odpowiedzi władza użyła przemocy, a stających w obronie ludności żydowskiej surowo karano.

Dramat sprzed 50 lat to nie tylko suche fakty, ale przede wszystkim stojące za nimi tragedie i osobiste dramaty. Osoby, które czuły się Polkami i Polakami, dowiadywały się, że wcale nimi nie są i że mają się stąd wynosić. Ludzie, którzy włożyli tyle pracy w odbudowę tego kraju po wojennych zniszczeniach, nagle stawali się obiektem szykan i represji. Nasze rodaczki i rodacy, którzy mieli tu korzenie, przyjaźnie i bliskie relacje, nagle musieli je zerwać. Wskutek tych straszliwych poczynań peerelowskich władz, z Polski w ciągu dekady po marcu 1968 r. wyjechało blisko 13 000 osób, głównie pochodzenia żydowskiego - studentów i studentek, lekarzy, nauczycielek, prawniczek, naukowców, oficerów, malarek, aktorów. Wiele z tych osób zostało wcześniej doświadczonych przez Holocaust. Opuszczające nasz kraj Polki i Polaków pochodzenia żydowskiego władze potraktowały w sposób bardzo dotkliwy. Faktycznie odebrano im obywatelstwo, a ich dokumenty podróżne zawierały napisy, że posiadacz tego dokumentu nie jest obywatelem polskim. Otrzymali więc bilet w jedną stronę. Te wydarzenia okryły hańbą nasz kraj na arenie międzynarodowej.

Te ponure, karkołomne obrazy z historii upamiętnia kamienna tablica na budynku dworca Warszawa Gdańska. Wyryto na niej napis “tu więcej zostawili po sobie niż mieli”. Jakże trafny jest ten napis w kontekście historii Żydów w Polsce. Pierwsze relacje o zamieszkiwanych przez nas ziemiach dzisiejszej Polski pochodzą przecież od kupca żydowskiego - Ibrahima Ibn Jakuba. Na ziemiach polskich przez wieki mieszkały społeczności żydowskie, które znajdowały tu schronienie i opiekę władców, jak np. największego przyjaciela osób wyznania mojżeszowego - Kazimierza Wielkiego. Polscy Żydzi wzbogacali nasze życie kulturalne, naukowe, polityczne, a także czynnie włączali się w walkę o niepodległość. Razem zapisywaliśmy karty naszej historii. Postawy Polek i Polaków wobec ludności żydowskiej na przestrzeni wieków były najróżniejsze. Nierzadko na ziemiach polskich miały miejsce straszliwe przejawy antysemityzmu, a nawet masowe mordy ludności żydowskiej. U schyłku istnienia II Rzeczypospolitej antysemityzm był oficjalnie popierany przez władzę sanacyjną. Ale nawet wtedy, tak jak w marcu 1968 r., znajdowali się ludzie, którzy nie godzili się na dyskryminację religijną i rasową i manifestowali swoją solidarność z Polskimi Żydami np. siedząc razem z nimi w gettach ławkowych na uniwersytetach.

Przywołujemy te wydarzenia, nie po to by je rozpamiętywać, ale po to by o nich pamiętać. W odróżnieniu od prawicy i liberałów, nie boimy się przypominać o wstydliwych kartach z naszej historii. Rozumiemy bowiem doskonale, że historii uczymy się po to, by poznawać przeszłość, rozumieć teraźniejszość i lepiej kształtować przyszłość. Bez głośnego przypominania o popełnionych przez nas krzywdach i błędach - skazujemy się na ich powielanie.

Dlatego z całą stanowczością apelujemy do osób dzierżących stery rządów naszego kraju, aby zaniechały sięgania po niektóre praktyki sprzed 50 lat. Apelujemy o zaprzestanie stosowania języka nienawiści, pogardy i podejrzliwości wobec cudzoziemców i mniejszości religijnych, narodowych, seksualnych i politycznych. Nie chcemy aby jakakolwiek mniejszość czuła się dyskryminowana i prześladowana.