Stanowisko ws. „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”
Pojawienie się projektu Polityki energetycznej Polski do 2040 r. zbiegło się w czasie ze szczytem klimatycznym COP24 w Katowicach — i pokazało, że „wygrany” przez Polskę tytuł Skamieliny Roku jest w pełni zasłużony.
Osiągnąć zerowy bilans
Od końca XIX wieku wiadomo, że CO₂ jest gazem cieplarnianym, na temat wpływu człowieka na klimat panuje konsensus naukowy, a ostatni raport IPCC pokazuje, że mamy tak naprawdę ostatnich kilkanaście lat, by zawrócić znad przepaści. Fizyka jest bezlitosna — nawet jeśli się to uda, do 2050 r. musimy osiągnąć zerowy bilans emisji gazów cieplarnianych.
W tym kontekście przerażenie budzi deklaracja utrzymania obecnej mocy elektrowni węglowych. W ciągu najbliższych dziesięciu lat dobiegnie końca okres eksploatacji bloków o mocy łącznej ok. 18 GW — w planach PiS będą one zastępowane nowymi. Nawet stosując bardziej nowoczesne, czystsze techniki spalania węgla, zerowy bilans emisji do 2050 roku jest niemożliwy do uzyskania przy tak znacznym udziale węgla w miksie energetycznym.
Sprzeciw wobec lądowych elektrowni wiatrowych jest zrozumiały przy częstej w Polsce praktyce stawiania ich na działkach należących do wójtów czy ich rodzin, ale zjawisko to można wyeliminować bez konieczności całkowitej likwidacji udziału energii wiatrowej na lądzie z polskiego miksu energetycznego. Można to zrobić przy pomocy narzędzi partycypacyjnych, tworząc lokalne spółdzielnie energetyczne na poziomie gmin lub powiatów. Konieczna będzie też rewizja zapisów tzw. ustawy odległościowej, która praktycznie uniemożliwia powstawanie nowych elektrowni wiatrowych na lądzie. W ten sposób z dobrodziejstw energetyki wiatrowej korzystać będą całe społeczności, jednocześnie zwiększając dostępność prądu wytwarzanego w lokalnych klastrach odnawialnych źródeł energii.
Myślenie życzeniowe PiS-u
Proponowana przez PiS polityka surowcowa to kombinacja myślenia życzeniowego, pogardy dla środowiska i dalszego podporządkowywania nas Rosji. Ministerstwo Energii „optymistycznie” uwzględnia w planach złoża węgla brunatnego w Ościsłowie i Złoczewie, w sprawie których toczą się postępowania sądowe, nie wiedząc, czy ich eksploatacja będzie ostatecznie legalna. Biorąc pod uwagę, ile zanieczyszczeń pochodzi ze spalania węgla brunatnego, właściwszą strategią byłoby odchodzenie od jego wykorzystania. Złoża węgla kamiennego są szacowane w propozycji ministerstwa na takie, które wystarczą jeszcze na kilkadziesiąt lat — gdy już teraz większość importowanego do Polski węgla kamiennego pochodzi z Rosji! Rząd PiS nie boi się też postulować technik wydobycia surowców, które są katastrofalne dla lokalnego środowiska. Przykładem takiego działania jest postulowanie zastosowanie szczelinowania hydraulicznego (fracking) w wydobyciu gazu.
Unijny system handlu emisjami, choć oparty na słusznych przesłankach, wyraźnie nie spełnia swojego zadania — nie skłania do rezygnacji z paliw kopalnych na rzecz niskoemisyjnych źródeł energii. Będziemy dążyć do naprawy tego systemu, aby zapewnić stabilne, rosnące ceny emisji dwutlenku węgla. Docelowo system handlu emisjami zostanie przekształcony w ogólnoeuropejski podatek od śladu węglowego. Zbliżający się koniec okresu eksploatacji kolejnych bloków węglowych powinien być okazją do eliminowania węgla z naszego miksu energetycznego.
W 2035 koniec z węglem!
W Kierunkach rozwoju polskiej energetyki wskazujemy drogę, którą powinna pójść Polska, by uniknąć katastrofy klimatycznej. Jest to droga tym trudniejsza, że przez ostatnich trzydzieści lat nie zadbano o konieczne modernizacje sieci przesyłowych i nie zadbano o należyty rozwój energetyki odnawialnej. Pamiętamy zapowiedzi rządu PO o otwarciu pierwszej elektrowni jądrowej w 2019 r. Mamy 2019 r. i — jak widać — na obietnicach się skończyło. Musimy odejść od węgla do 2035 roku, a do 2050 r. — zrezygnować z paliw kopalnych, zastępując je czystymi, niskoemisyjnymi źródłami energii. Musimy zmodernizować sieci przesyłowe, rozbudować sieci ciepłownicze, zadbać o odpowiednią izolację budynków. Nauka jest nieubłagana — albo przeprowadzimy niezbędne zmiany, albo na naszej planecie już niedługo może nie dać się żyć!