Białystok. Protest położnych

Katarzyna Rosińska i Grzegorz Janoszka z Zarządu Okręgu Białostockiego Partii Razem przeprowadzili dziś przed Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym w Białymstoku konferencję-happening. Wyrazili stanowczy sprzeciw wobec polityki dyrekcji szpitala, wezwali dyrekcję do natychmiastowego podjęcia rozmów ze Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych przy USK i dali wyraz solidarności z położnymi.

Szpital wstrzymał we wtorek przyjmowanie na porodówkę rodzących kobiet z powodu zbyt małej liczby personelu do opieki nad mamami i noworodkami. Wczoraj już 70 położnych było na zwolnieniu lekarskim**. Niedoceniane, wycieńczone nadmierną harówką, ekstremalnie przemęczone, nie dają rady pracować.**

Mimo otrzymania dodatkowych funduszy na wdrożenie Programu Koordynowanej Opieki nad Kobietą Ciężarną (KOC), kierownictwo szpitala nie zdecydowało się ani na zwiększenie zatrudnienia, ani na wzrost wynagrodzeń personelu kluczowego w opiece okołoporodowej. Obciążenie pracą i ilość pacjentek wzrosła kilkukrotnie, co powoduje że położne są chronicznie przemęczone i podatne na choroby.

Od długiego czasu położne próbują zainteresować dyrekcję warunkami ich pracy i warunkami, w których kobiety przebywają na oddziale. Porodówki od dawna są przepełnione, położne nie mają czasu dla pacjentek, często muszą zostawiać je same, a czasem do ostatniej chwili rodzące przetrzymywane są na korytarzu.

Olej do głowy dla pana dyrektora

Wycieńczone nadmiarem pracy położne zarabiają żenujące pieniądze, a pobierający pensję w wysokości niemal 30 tysięcy miesięcznie dyrektor Marek Karp, nie znajduje nawet chwili, żeby porozmawiać ze Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. Zamiast konkretnych decyzji poprawiających sytuację położnych i ciężarnych, najpierw grozi zamknięciem oddziału, a następnie, decyduje się przystać na ofiarną propozycję kilku położnych, które zaoferowały dodatkową pracę w ramach nadgodzin – będą więc pracowały jeszcze ciężej. To oczywiście w żaden sposób nie rozwiązuje problemu - ani oddziału, ani jego pracownic – oddział po prostu pozostanie na razie otwarty kosztem stanu zdrowia i wyczerpania kolejnych położnych.

Przynieśliśmy więc ze sobą butelkę oleju do głowy dla pana Marka Karpa, dyrektora szpitala. Liczymy na to, że nasz prezent pomoże uruchomić logiczne i empatyczne myślenie u dyrektora, które doprowadzi do podjęcia konkretnych kroków w celu poprawy bytu położnych i losu ciężarnych. Butelkę z olejem wręczyliśmy administracji szpitala z prośbą o przekazanie panu dyrektorowi, który niestety był nieobecny.

Polajkuj Razem Podlaskie na fb!