Mieszkania dla ludzi, nie – ludzie dla mieszkań. O konsekwencjach braku polityki mieszkaniowej podczas konferencji prasowej 28 marca mówili Zandberg, Stożek i Augustyński.

We Wrocławiu ceny mieszkań na rynku pierwotnym przez ostatni rok wzrosły o 20 procent. Nawet całkiem nieźle zarabiając, można nie mieć zdolności kredytowej, by wziąć kredyt na 30 lat. A to jest jedyne rozwiązanie, jakie władze w Polsce zostawiły ludziom, by mogli oni zdobyć dach nad głową – mówił Adrian Zandberg, poseł, współprzewodniczący partii Razem.

Politycy zwrócili uwagę na coraz trudniejszą sytuację Polaków i Polek spowodowanej coraz wyższymi cenami mieszkań i najmu, brakiem wsparcia państwa i nieuregulowanymi działaniami fliperów. Zwracali uwagę na konieczność zmian, które powinny zajść także na szczeblu samorządowym.

Włodarze miasta od wielu lat traktują mieszkańców mieszkań komunalnych jak największy swój problem i robią wszystko, by zasób komunalny ograniczyć i zlikwidować. Robią wszystko, by mieszkanie komunalne było karą za to, że nie stać nas na wynajem lub własne mieszkanieMarta Stożek, liderka wrocławskiego okręgu Razem podsumowała sytuację we Wrocławiu. – Mieszkając przez 40 lat w mieszkaniu komunalnym wiem, jak takie mieszkania wyglądają: nieszczelne okna, “kopciuchy”, nieszczelne przewody kominowe, toalety na klatkach schodowych…

Dobrym rozwiązaniem byłoby udostępnianie przez miasto terenów pod budowę mieszkań spółdzielniom i TBS-om, nie deweloperom wskazywał Iwo Augustyński z Razem Wrocław, ekonomista. – Ważne też jest, by władze budowały w porozumieniu z ludźmi, by nie powielać błędów patodeweloperki. Tu jest bardzo duża przestrzeń do zmian.

Chcemy też, żeby samorządy budowały na dużą mieszkania czynszowe, mieszkania z regulowanym czynszem, mieszkania, które gwarantują ludziom bezpieczny dach nad głową. Są na to zasoby i możliwości – podsumował Zandberg.