Złożyliśmy dziś do prokuratury doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez prezesa spółki Bezpieczny List. Prezes Sebastian Anioł działał na szkodę spółki i jej pracowników. Według informacji, które zgromadziliśmy, prezes Bezpiecznego Listu nie ogłosił jej upadłości w odpowiednim terminie. W efekcie firma pozbyła się ponad dwóch tysięcy pracowników, pozostawiając ich bez należnych wypłat.

— Zarządcy InPostu potraktowali zależną od nich spółkę Bezpieczny List jak gorący kartofel, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. I pozbyli się go wraz z pracownikami, którym nie wypłacono należnych pensji oraz odpraw — mówił Mateusz Trzeciak z zarządu krajowego Razem na dzisiejszej konferencji prasowej. — Na końcu tych niejasnych biznesowych machinacji jest niestety krzywda pracowników Bezpiecznego Listu. Nie otrzymali oni wynagrodzenia za swoją pracę, a firma z dnia na dzień po prostu się ich pozbyła. Chcemy, aby prezes Anioł odpowiedział za to przed polskim sądem.

Spółka Bezpieczny List, która posłużyła do uniknięcia przez InPost zobowiązań wobec pracowników, była spółką-krzakiem. W 2014 r miała 0 złotych przychodów ze sprzedaży, 6 tys. zł kosztów i 4 tys. zł straty netto. — W rzeczywistości pracowała tylko na markę InPost i posłużyła do przerzucenia ryzyka. Kiedy pan Brzoska brylował w mediach, opowiadając o sukcesach swojego biznesowego „imperium”, zależna od niego spółka stawała się coraz bardziej nierentowna. I mimo narastających zobowiązań, prezes Bezpiecznego Listu Sebastian Anioł nie zrobił nic, by ratować firmę przed upadkiem — mówiła Natalia Legoń z Razem. InPost w końcu sprzedał swoje udziały w Bezpiecznym Liście nieznanej nikomu spółce Tenes One. — Na tym nie koniec łańcuszka dziwnych transakcji. Zaledwie po 15 dniach Tenes One sprzedało 23 sierpnia tego roku swoje udziały w Bezpiecznym Liście firmie cypryjskiej Dantovest Ltd za jedyne 5 tysięcy złotych. Jak widać, Tenes One było tylko lipnym pośrednikiem. Komuś bardzo zależy na jak największym chaosie w sprawie Bezpiecznego Listu i jego pracowników — podsumowała Legoń.

— Nie odpuścimy tej sprawy. Interweniowaliśmy w sprawie pracowników Bezpiecznego Listu w inspekcji pracy, a dziś składamy doniesienie do prokuratury, będziemy też monitorować postępy śledztwa — zapowiedział Trzeciak i zwrócił się do  firmy InPost z następującymi pytaniami:

  1. Co stało się z zatrzymanymi przez InPost na poczet ewentualnych roszczeń trzema milionami złotych? Mają one zostać rozliczone do 31 października 2016 r. zgodnie z par. 5.4 umowy sprzedaży pomiędzy InPost a Tenes One. Środki te mogłyby posłużyć do spłaty zobowiązań wobec pracowników.
  2. Czy InPost spłacił zobowiązania wobec Bezpiecznego Listu, opiewające na kwotę min. 13,5 mln zł?
  3. Na dzień 8 sierpnia Bezpieczny List posiadał ponad 23 mln zł zobowiązań (potencjalnie nawet ponad 27 mln zł), z czego 17 mln to zobowiązania publicznoprawne. Jakiego rodzaju są to zobowiązania? Czy dotyczą one płatności podatku VAT, czy podatków i składek pracowników Bezpiecznego Listu?