Na wczorajszej konferencji Razem i ZNP apelowały do minister edukacji Anny Zalewskiej o niezmienianie podstawy programowej na kolanie i uwzględnienie uwag zgłaszanych przez środowiska nauczycielskie i akademickie.

- Podstawa programowa została źle skonstruowana - zamiast skupić się na efektach kształcenia, przeładowano ją ideologią. Uczniowie powinni uczyć się czytania ze zrozumieniem, rozwijać umiejętności i krytyczne myślenie. Teraz zamiast tego będą wkuwać na pamięć encyklopedię, w dodatku specyficzną - taką, z której wygumkowano "niesłuszne" tematy. Lista zagadnień znacznie przekracza liczbę godzin lekcyjnych. Ministerstwo nie zadało sobie pytania, czy nauczycielom wystarczy czasu na realizację tego programu - mówiła Justyna Drath z rady okręgu warszawskiego Razem. - Zamiast dyskutować o tym, czemu ma służyć kanon lektur, jakie są jego zadania, znowu dyskutujemy o tym, że wyleciał Miłosz, a przywracana jest literatura staropolska. Nie widać tu żadnego myślenia o tym, że współczesna młodzież w ogóle niechętnie sięga po książki. W ten sposób, zapisując listę tytułów w dokumentach, na pewno się jej do tego nie zachęci - dodawała.

Julia Zimmermann z zarządu krajowego Razem zwracała uwagę na niepokojące tendencje do ograniczania horyzontów uczniów widoczne w nowych podstawach programowych. - Szkoła minister Zalewskiej ma wychować kołtuna, który nie interesuje się światem poza Polską i bezkrytycznie czci politycznych bohaterów prawicy. Dzieci w czwartej klasie podstawówki nie dowiedzą się już o początkach cywilizacji, o demokracji greckiej czy o starożytnym Rzymie. Z kursu usunięto całą historię powszechną. Uczniowe, którzy uczyć się będą tylko uproszczonej, pozbawionej porażek i ciemnych stron historii Polski, nie będą póżniej potrafili zrozumieć ani współczesnego świata, ani współczesnej Polski - komentowała Zimmermann.

Potwierdzał te opinie Grzegorz Gruchlik, wiceprezes zarządu głównego ZNP, podkreślając szybkie tempo przygotowań MEN. - Zmiany programowe dla klas I, IV i VII nowej szkoły podstawowej, przyjęte w lutym tego roku, wchodzą w życie wraz z początkiem tego roku szkolnego. Zostały przygotowane w kilka miesięcy, wielu ekspertów wycofało się z tego względu z prac - nie da się porządnie przygotować czegoś tak poważnego jak podstawy programowe w tak krótkim czasie. Nie przygotowano całości podstaw, od pierwszej klasy do ostatniej. Nie ma nowych podręczników, więc część uczniów pójdzie starym programem, a część nowym, do zderzenia dojdzie w szkole ponadpostawowej. Cała nadzieja w rozsądku nauczycieli - mówił.