Dość zaciskania pasa! Wizja rozwoju według Razem

Cele polityki rozwojowej

Głównym celem rozwoju gospodarki państwa jest podnoszenie jakości życia jego mieszkanek i mieszkańców. Na nasze poczucie dobrobytu składa się wiele spraw: wygodne mieszkanie; łatwy dostęp do lekarza, szkół, żłobków; łatwy dojazd do pracy – najlepiej takiej, którą lubimy – lub na spotkanie w sprawie pracy; wysokość odłożonych oszczędności. Plus, oczywiście, stabilność zatrudnienia i wysokość płac – poczucie, że to, co robimy, ma sens, że mamy pewny grunt pod nogami, i że co roku będzie nam się żyło trochę lepiej.

Jeśli Polska ma kiedyś zrównać się z państwami Zachodu, my, Polki i Polacy, musimy odzyskać poczucie godności! Za rządów PO opowiadano nam o „zielonej wyspie”, której jednak próżno było szukać w codziennym życiu milionów mieszkanek i mieszkańców tego kraju. Z kolei PiS próbuje obsłużyć naszą godność narodowo-wyklętymi mitami i protezami prawdziwego programu socjalnego. Tymczasem w wielu sektorach pensje rosły niewiele (lub wcale), regularnie rosły za to ceny; normą stało się zatrudnianie na umowach śmieciowych; państwo przymykało oko na największe nadużycia i najgorsze praktyki biznesowe ze strony pracodawców dużych i małych. Nierówności ekonomiczne dawno przekroczyły poziom pozwalający liberalnym politykom udawać, że to nie jest problem.

Kolejni uczniowie Balcerowicza mylą przyczyny ze skutkami. To oni powtarzają od lat, że trzeba zaciskać pasa, a wielki biznes nas zbawi i wszystkim będzie żyło się lepiej. Pozwalają bogacić się malutkiej grupie najbogatszych oraz zagranicznym koncernom. Dla milionów zaś obietnica lepszego życia pozostaje jedynie obietnicą. Zawsze za pięć, dziesięć, piętnaście lat, zawsze na dorobku, nigdy tu i teraz.

Dlatego mówimy „dość”! Dość już przedkładania interesów rad nadzorczych nad interesy nauczycielek, dobra kolesi nad dobro motorniczych, ośmiorniczek nad robotników! Postępu nie mierzy się PKB, ale poziomem życia zwykłych ludzi. Prawdziwy postęp przekłada się na poczucie godności pracowników; na poczucie każdego człowieka, że jest traktowany — właśnie — jak człowiek, mający prawo do kształtowania własnego życia i poszukiwania szczęścia.

Nasza wizja rozwoju gospodarki opiera się nie na napychaniu kieszeni elitom, ale na dążeniu do poprawy jakości życia milionów. Jakość samej gospodarki chcemy zaś mierzyć nie samozadowoleniem elit, ale udziałem wszystkich mieszkanek i mieszkańców w powszechnym dobrobycie.

Gospodarka naprawdę dla wszystkich

Nie jest przypadkiem, że jakość życia rosła najszybciej w czasach najniższych nierówności płacowych. Dlatego pierwszym krokiem budowy państwa rozwiniętego jest zadbanie o sprawiedliwy podział tego, co udało się wypracować do tej pory. Polska gospodarka musi dawać dobrze płatne i pewne miejsca pracy. Do tego konieczne jest zwiększenie udziału płac w PKB — pod tym względem jesteśmy w ogonie UE. Jesteśmy za to, niestety, w czołówce, jeśli chodzi o liczbę godzin spędzanych każdego roku w pracy. To odbija się na naszym zdrowiu, relacjach z rodziną, zainteresowaniach — dlatego należy iść z duchem czasu i skrócić czas pracy do 35 godzin tygodniowo. Doświadczenie Francji pokazuje, że taka zmiana byłaby nie tylko przyjemna dla nas, ale też korzystna dla gospodarki. Kolejnym ważnym elementem jest wsparcie dla demokracji w miejscu pracy — udział załogi w zarządzaniu firmą jest szczególnie ważny, gdy pracuje się dłużej niż parę lat w danym miejscu.

Aby Polska mogła się rozwijać, wszyscy — zarówno firmy, jak i osoby fizyczne — musimy solidarnie dokładać się do wspólnego kotła. Szczególnie ważne jest więc uszczelnienie systemu podatkowego. Unikanie płacenia podatków zabija szanse na długoterminowy rozwój — chociażby przez niedofinansowanie kształcenia kadr. Krótkoterminowa perspektywa napchania kieszeni udziałowcom jest chorobą toczącą naszą i globalną gospodarkę. Jeśli większa część owoców naszej pracy trafia głównie do kilku procent najbogatszych, nierówności rosną, pogarszając sytuację większości osób.

Rosnące nierówności każdy kolejny rząd lekceważy, wskazując na wzrost PKB. Traktowanie PKB jako miary dobrobytu doprowadziło do sytuacji, w której poświęca się wyjątkowo wiele dla poprawy tego wskaźnika. Problem w tym, że przełożyło się to, i nadal przekłada, negatywnie na stan naszego zdrowia, szczególnie psychicznego, oraz relacji z rodziną i znajomymi. W naszym spojrzeniu na rozwój państwa zdecydowanie większą uwagę poświęcimy wskaźnikom skupiającym się bardziej na jakości życia w danym państwie — HLY (długość życia w zdrowiu) oraz HDI (stworzony przez ONZ, oparty m.in. na dostępie do opieki zdrowotnej, edukacji, długości życia).

Państwo aktywne

Powszechna wśród prawicy wiara w mit wyższości prywatnego nad państwowym nie ma oparcia w rzeczywistości. Historii sukcesu czynnego udziału państwa we wdrażaniu nowych technologii jest wiele — sztandarowym przykładem jest Internet. Państwo może jednak nie tylko dostarczać pożywkę do czerpania zysków dla sektora prywatnego, ale też aktywnie komercjalizować technologie. Dzięki temu w Polsce mogłyby powstać miejsca pracy w gospodarce opartej na wiedzy, które mogłyby nakłonić zdolne osoby do pozostania w kraju i budowania rodzimego dobrobytu.

Postulujemy utworzenie, w oparciu o Fundusz Rezerwy Demograficznej, funduszu aktywnie inwestującego w gospodarkę. Wspierany byłby on przez szereg bardziej specjalistycznych funduszy zalążkowych, które inwestowałyby w nowoczesne technologie w zamian za udział w zyskach. Prywatne fundusze zwykle wybiegają w przyszłość nie więcej niż 5 lat. Państwo, dzięki długiej perspektywie, może realnie wytwarzać innowacje, a nie tylko przedstawiać ten sam produkt w nowym opakowaniu. Zmianie musi jednak ulec system obsadzania stanowisk w spółkach skarbu państwa. Nie dopuścimy do tego, by powtórzyły się skandaliczne przypadki obsadzania kierownictwa państwowych spółek „swoimi” ludźmi! Takie stanowiska powinny być obsadzane w drodze transparentnego konkursu.

Rozwój to przede wszystkim przywrócenie Polkom i Polakom sprawczości i poczucia, że nie są obywatelami drugiej kategorii. Osiągniemy to przez włączanie społeczeństwa w procesy decyzyjne. Musimy akcentować burzenie murów między społeczeństwem a aparatem państwowym. Dajmy sobie patrzeć na ręce!

Zielony priorytet

Nie ulega wątpliwości, że odejście od węgla i — docelowo — pełne odejście od paliw kopalnych jest konieczne. Jako kraj jesteśmy w niezwykle ciężkiej sytuacji, bo lwia część naszego zapotrzebowania energetycznego pokrywana jest poprzez węgiel, którego istotna część pochodzi ze złóż rodzimych (np. Śląsk). Zielona transformacja musi przewidywać wyższe niż zwykle nakłady na programy wsparcia z odpowiednich funduszy unijnych, aby była ona jak najmniej bolesna dla regionu.

Ruszyć musi szeroki program przyłączania kolejnych budynków do sieci ciepłowniczych i wymiany kotłów węglowych na rozwiązania bezemisyjne lub niskoemisyjne. Wielu osób nie stać na modernizację we własnym zakresie. Nie możemy pozwolić na zostawienie ich na lodzie.

Sprawiedliwy podział

Z doświadczeń minionych lat widać, że ulgi podatkowe i dotacje dla wielkich zagranicznych koncernów nie przyniosły ani poprawy jakości miejsc pracy, ani wyjścia poza etap „montowni Zachodu”. Stało się wręcz odwrotnie — specjalne strefy ekonomiczne okazują się strefami wyzysku. Nie znaczy to, że reindustrializacja skazana jest na porażkę — jeśli będzie przeprowadzona mądrze, powinna ożywić obecnie zaniedbane przez państwo miejscowości, które ucierpiały przez reformy Balcerowicza. Co więcej, pociągnie ona za sobą inwestycje w infrastrukturę, tym samym podnosząc poziom życia mieszkanek i mieszkańców.

Nawet najlepiej zaprojektowany system pobudzania innowacji nie może działać bez odpowiednich nakładów na badania i rozwój. Trudno myśleć o gospodarce opartej na wiedzy i gonieniu państw najwyżej rozwiniętych, gdy na pogłębianie tej wiedzy przeznacza mniejszy odsetek swojego budżetu niż one. To jednak nie wszystko. Państwo musi mieć zagwarantowany udział w dochodach ze sprzedaży produktów lub usług wytworzonych z wykorzystaniem innowacji wypracowanych w sektorze publicznym.

W Polsce udział sektora państwowego w PKB jest skandalicznie niski w porównaniu do innych krajów Unii Europejskiej. Domagamy się równego, sprawiedliwego podziału „50/50", który uzyskać można tylko przy czynnym udziale państwa w gospodarce, którego tak bardzo bały się kolejne rządy po 1989 r.