Magdalena Biejat na Konferencji Przewodniczących Parlamentów Unii Europejskiej
Wicemarszałkini Magdalena Biejat 21–23 kwietnia br. w Palma de Mallorca bierze udział w Konferencji Przewodniczących Parlamentów Unii Europejskiej. Konferencja jest organizowana zwyczajowo przez parlament kraju, który zakończył swoją prezydencję w Radzie Unii Europejskiej w poprzednim roku.
22 kwietnia br. Konferencję Przewodniczących Parlamentów Unii Europejskiej zaszczycił swoją obecnością Król Hiszpanii Filip VI, który otworzył obrady. Podkreślił wagę integracji europejskiej wobec konfliktów zbrojnych i kryzysu klimatycznego, a także istotną rolę parlamentu jako gwaranta ducha demokracji na świecie.
Pierwsza sesja została poświęcona autonomii strategicznej UE wobec nowych wyzwańw zakresie polityki zagranicznej i obronnej, stojących przed demokracjami liberalnymi w dobie funkcjonowania mediów społecznościowych i sztucznej inteligencji. Dyskusja skupiła się na inwazji Rosji na Ukrainę i konflikcie na Bliskim Wschodzie. Zabierając głos w debacie, wicemarszałkini Magdalena Biejat zauważyła, że Europa stanęła w ostatnich latach przed wieloma epokowymi wyzwaniami, takimi jak pandemia czy katastrofa klimatyczna. Podejście do nich wymaga odwagi i wizji, które UE wielokrotnie pokazała, np. opracowując Europejski Fundusz Odbudowy czy Europejski Zielony Ład. Zdaniem wicemarszałkini potrzeba jednak większej determinacji i odwagi. Jak powiedziała wicemarszałkini Senatu, ingerencja w naszą przestrzeń informacyjną, w tym tę w mediach społecznościowych, stała się jednym z najpoważniejszych wyzwań stojących dziś zarówno przed młodymi, jak i tymi utrwalonymi demokracjami. „Nowoczesne media społecznościowe zamykają nas w bańkach informacyjnych, ich użytkownicy tracą kontrolę nad informacjami, jakie do nich docierają. Kontrolę tę przejmują wielkie korporacje, projektujące algorytmy, które dziś rządzą naszą sferą publiczną. Musimy bronić do niej dostępu” – apelowała wicemarszałkini Magdalena Biejat. „Unia Europejska musi w bardziej zdecydowany sposób działać w obronie naszej demokracji, prawa do informacji czy wolności słowa” – dodała. Podkreśliła, że UE jest czymś więcej niż tylko unią celną, powiązaną wspólnymi interesami gospodarczymi. Jest też wspólnotą, którą łączą wspólne wartości. „Dlatego na Unii spoczywa obowiązek upominania się o prawa człowieka wszędzie tam, gdzie dochodzi do ich łamania” – powiedziała wicemarszałkini Senatu. Dobrym przykładem takiego działania jest wspieranie Ukrainy w jej walce z Rosją. To na UE, zdaniem wicemarszałkini, spoczywa obowiązek dokumentowania niezliczonych zbrodni wojennych popełnianych przez najeźdźców, aby w odpowiednim momencie postawić ich przed międzynarodowym trybunałem. „Rosja musi odpowiedzieć za swoje zbrodnie, za mordowanie ukraińskiej ludności cywilnej i jeńców wojennych wbrew konwencjom genewskim, stosowanie przemocy seksualnej jako broni, wywożenie ukraińskich dzieci w głąb Rosji i ich wynaradawianie” – mówiła wicemarszałkini. Jak powiedziała, niestety jest dużo dowodów na to, że wiele informacji na temat zbrodni wojennych jest dezawuowanych przez armie rosyjskich trolli, a platformy społecznościowe nie zwalczają wystarczająco dezinformacji.
Odnosząc się do konfliktu izraelsko-palestyńskiego, wicemarszałkini zauważyła, że do wielu użytkowników mediów informacyjnych i społecznościowych nie docierają rzetelne informacje o tragicznych wydarzeniach w strefie Gazy ani o obecnych konfliktach na świecie, bo są blokowane przez algorytmy stosowane przez firmy Big Tech. „Należy stanowczo podkreślić, że prawo do obrony nie usprawiedliwia ataków na ludność cywilną ani zbrodni wojennych. Prawo międzynarodowe nie zezwala na ataki na szpitale, infrastrukturę cywilną ani na konwoje z żywnością, w których giną wolontariusze” – stwierdziła wicemarszałkini Magdalena Biejat. Podkreśliła, że nie wolno się zgadzać na stosowanie różnych standardów wobec Rosji i Izraela. Prawo międzynarodowe, ochrona praw człowieka powinny obowiązywać wszystkich. „Nasza wspólnota zawsze, gdy stawiała czoła egzystencjalnym problemom, decydowała się na pogłębienie współpracy. Tak było podczas kryzysu finansowego, tak było również podczas pandemii. Obecne wyzwania dotyczące bezpieczeństwa również powinny nas skłonić do wspólnego działania na rzecz wzmocnienia strategicznej autonomii całej Unii. Tylko razem możemy przezwyciężyć obecne i przyszłe możliwe zagrożenia” – podkreśliła wicemarszałkini Senatu.
21 kwietnia br. wicemarszałkini Magdalena Biejat uczestniczyła w Szczycie Kobiet Przewodniczących, który odbył się w ramach Konferencji Przewodniczących Parlamentów Unii Europejskiej. Zabrała głos podczas debaty na temat przywództwa kobiet. Zwróciła uwagę na problem ograniczania kobietom dostępu do przywództwa w polityce. Podkreśliła, że choć kobiety apelują o to, by były oceniane według tych samych zasad, co mężczyźni, często same sobie ustawiają poprzeczkę znacznie wyżej niż mężczyznom. Kobiety zwykle są przekonane, że nie powinny z własnej inicjatywy wysuwać swojej kandydatury na lidera, tylko zaczekać, aż to inni będą je do tego nakłaniać. Wicemarszałkini podzieliła się własnym doświadczeniem w tym zakresie i przyznała, że podjęła decyzję o zaangażowaniu w politykę dlatego, że to jej koledzy dostrzegli w niej talent liderski i namówili ją do kandydowania w wyborach. Jej zdaniem problemem jest właśnie brak wiary we własne możliwości u wielu kobiet, czego dowodzą liczne wiadomości, które wicemarszałkini otrzymała od swoich wyborczyń. „Musimy zdać sobie wreszcie sprawę z tego, że nie możemy ciągle być zależne od decyzji innych i nie możemy tylko siebie obwiniać o to, że kobietom ogranicza się dostęp do przywództwa” – zauważyła. W jej przekonaniu tę sytuację można i powinno się zmienić, ale to wymaga nowych ram prawnych, tzn. zmiany regulacji wyborczych.
Odnosząc się do dyskusji o znaczeniu parytetów w ordynacji wyborczej, wicemarszałkini Magdalena Biejat wyjaśniła, że samo wprowadzenie parytetów procentowych nie zawsze likwiduje bariery. Przypomniała, że choć w polskiej ordynacji wyborczej przewidziano, iż lista kandydatów w wyborach może zostać zarejestrowana tylko wówczas, gdy znajduje się na niej minimum po 35% kobiet i mężczyzn, to w praktyce przepisy te nie całkiem przekładają się na realny wzrost reprezentacji kobiet w polityce. „Oczywiście, zrobiliśmy w tym zakresie już niemało i obecnie sytuacja wygląda najlepiej w historii polskiej demokracji. Obawiam się jednak, że wyborcze szanse kobiet się nie zwiększą, jeżeli prawo wyborcze się nie zmieni, ponieważ przepisy o parytecie nie obligują partii wyborczych do umieszczania kandydatur kobiecych na szczytach list wyborczych” – zwróciła uwagę wicemarszałkini. Podkreśliła, że zazwyczaj znakomita większość kobiet kandydujących w wyborach ląduje na szarym końcu list. A gdyby przepisy obligowały partie do tworzenia takich list, które naprawdę dawałyby równe szanse kobietom i mężczyznom w wyborach, wtedy sytuacja kobiet w polityce wyglądałaby całkiem inaczej. Zauważyła też, że takie same nierówności można zaobserwować w wypadku przewodniczących komisji parlamentarnych, wśród których kobiet jest o wiele mniej niż 30%. To z kolei przekłada się na znaczne ograniczenia, np. w dostępie do mediów, a w konsekwencji – na znacznie mniejszą obecność kobiet w debacie publicznej w naszym kraju. Wicemarszałkini Magdalena Biejat zaapelowała o to, by kobiety same wyszły z inicjatywą nowelizacji prawa wyborczego, tak aby ustanawiało ono równe szanse dla wszystkich kandydatów, bez względu na płeć, i by wybierani w wyborach przedstawiciele stanowili rzeczywistą i proporcjonalną reprezentację swoich wyborców.