Dziewięćdziesiąt pięć lat temu w budynku warszawskiej Zachęty zamordowano Gabriela Narutowicza. Człowieka, dla którego wybór na pierwszego prezydenta wolnej Rzeczpospolitej był ukoronowaniem życia poświęconego uwolnieniu Polski spod panowania zaborców. Zamach na prezydenta Narutowicza poprzedziła nagonka prowadzona przez ludzi, którzy nie mogli ścierpieć jego wizji Polski. Marzenia o kraju nowoczesnym i otwartym – budowanym na zasadach sprawiedliwości społecznej.

Wydarzenia sprzed prawie wieku pokazują jak język nawołujący do nienawiści i pogardy może sprawić, że łatwiej przekracza się granicę pomiędzy słowami a czynami. Jak łatwo brutalne słowa zamieniają się fizyczną przemoc. Rzecz nie do pomyślenia stała się faktem: pierwszy prezydent wolnej, wyczekiwanej przez pokolenia Polski leżał we krwi – zastrzelony przez rodaka.

Ta nieodrobiona lekcja historii wraca do nas dziś niczym nocny koszmar. Okropnie cyniczne słowa wypowiadane przez polityków i dziennikarzy sprawiają, że w Polsce narasta fala. Fala nienawiści i przemocy. Od miesięcy obserwujemy coraz częstsze ataki na osoby o innym niż biały kolorze skóry, mówiące w innym języku niż polski, wyznające inną niż katolicka religię. Parę tygodni temu nakręceni atmosferą nienawiści ksenofobiczni wandale zdewastowali Ośrodek Kultury Muzułmańskiej. To skandaliczne wydarzenie odbyło się przy bezczynności władzy.

Słowna nienawiść dotyka też kobiety, którym polskie państwo stale próbuje odebrać prawo do decydowania o własnym życiu i zdrowiu. Szykany spotykają osoby, które zdobyły się na wielką siłę i odwagę głośno mówiąc o doznanej przez siebie przemocy. Za słowami idą czyny: na początku roku rząd wycofał dotacje dla organizacji wspierających ofiary przemocy domowej. W rocznicę śmierci prezydenta Narutowicza, wielkiego orędownika równouprawnienia kobiet, pamiętajmy, że nie o takiej Rzeczpospolitej marzył on i wielu innych z jego pokolenia.

Dziś władza nie chce pamiętać o tej utraconej wizji Polski sprawiedliwej i otwartej, a na świeczniki wynosi ludzi z krwią na rękach. Bohaterami stają się tak zwani „żołnierze wyklęci” Bury, Ogień, Łupaszka czyli zwykli mordercy.  Tak samo jak o zbrodni Niewiadomskiego powinniśmy o tych smutnych postaciach polskiej historii pamiętać. Tylko  w ten sposób naród może uniknąć popełniania ciągle tych samych błędów. W zbliżające się stulecie odzyskania przez nasz kraj niepodległości pamiętajmy, że szukając w naszej przeszłości postaci godnych do naśladowania, nie musimy odwoływać się do tych, których napędzała nienawiść.

Prezydent Narutowicz jak wielu przed nim i wielu po nim wierzył, że Polska może być krajem wolnym i otwartym, w którym każdy będzie mógł realizować swoje marzenia. Z odwagą i poświęceniem służył Polsce i jej obywatelom, niezależnie od ich wyznania, poglądów czy pochodzenia. Dziś Partia Razem, czerpiąc siłę z tego dziedzictwa, nie pozwoli zgotować w naszym kraju piekła kobietom, mniejszościom, słabszym, zapomnianym i wykluczonym. W 95 lat po tych tragicznych wydarzeniach nie pozwolimy aby Polska stoczyła się w mroczną przepaść: to nasza wspólna odpowiedzialność, to jesteśmy winni jego pamięci.

Przeczytaj biuletyn „Śmierć prezydenta", upamiętniający Gabriela Narutowicza oraz stanowisko rocznicowe ws. zamordowania Gabriela Narutowicza.