1 maja, w Święto Pracy, Adrian Zandberg odwiedził Gdańsk w ramach trwającej kampanii prezydenckiej. W swoim przemówieniu odniósł się do historycznej roli miasta w kontekście walki o prawa pracownicze. To właśnie w Gdańsku, 45 lat temu, w czasach, które jawiły się Polakom jako okres niemożliwego do zrzucenia ucisku gospodarczego i światopoglądowego, założono ogólnopolski związek zawodowy „Solidarność”.

To tutaj się wszystko zaczęło. Tu w stoczni, tutaj wybuchł robotniczy bunt o chleb i o wolność. O demokrację i o sprawiedliwość społeczną. Iskra, która rozniosła się na cały kraj i dokonała czegoś niemożliwego. Olbrzym się obudził!

- mówił Zandberg

Adrian Zandberg podkreślił, że Gdańsk to nie tylko kolebka zorganizowanych ruchów pracowniczych, ale również obecnie rządzących w Polsce ugrupowań liberalnych, które ostro skrytykował.

To tam, w tamtej robotniczej rewolucji bije źródło Polski Solidarnej. Ale też tutaj, też w Gdańsku urodziła się ta druga wizja. Ta, która wynosi na piedestał chciwość, egoizm, bezwzględność dla słabszych, społeczny darwinizm.

- przekonywał Zandberg

Odnosząc się do obecnie rządzącej ekipy, Adrian Zandberg przypomniał o zaniedbaniach, których dopuścił się rząd koalicyjny w kwestii praw i bezpieczeństwa pracowników:

Niestety, wymuszanie pracy w warunkach, które są groźne dla zdrowia, które są groźne dla pracowników, to jest dzisiaj w Polsce smutny standard. W tej Polsce, w której wszyscy zaklinają się na wierność tradycji Solidarności. W budowlance, w produkcji, w magazynach, w logistyce. Ale dzisiaj, tu i teraz, musimy stawić opór antypracowniczej polityce tego rządu. Antypracowniczej polityce, której żadne PR-owe gesty nie zmienią.

- podsumował Adrian Zandberg