Dzień dobry Słupsk! Witam Was w moim ukochanym mieście. Witam mieszkańców i mieszkanki Słupska. Trochę się nie widzieliśmy! Dziękuję Wam za gorące przyjęcie!  Witam też naszych gości z całej Polski. Podoba Wam się w Słupsku?

Wielu z Was pewnie zastanawia się dlaczego w tak ważnym dniu spotykamy się w Słupsku. W średniej wielkości mieście, daleko od Warszawy? Czemu nie zorganizowałem wielkiej fety w Gdańsku? Krakowie czy Warszawie?

Odpowiedź jest prosta. Słupsk to miasto mojego życia. To tu dojrzewałem jako polityk, to tu odnalazłem wspólnotę. Poznałem wspaniałych ludzi - moich świetnych współpracowników. Jak Krystyna Danilecka-Wojewódzka, która dziś jest prezydentką Słupska. Krystyno, dziękuję ci, że nas tu dziś gościsz i jesteś z nami.

Tu spotkałem mieszkańców i mieszkanki - pozytywnych, uśmiechniętych ludzi, dumnych ze swojej małej ojczyzny. Wiele mnie nauczyliście. Przegadaliśmy tysiące godzin - o waszych problemach, planach i marzeniach. To tu, w Słupsku, uczyłem się pokory i pragmatyzmu, ale też dialogu i pozytywnego podejścia do życia.

Pracowaliśmy razem przez cztery lata. I zrobiliśmy bardzo dużo. Oddłużyliśmy miasto, oddaliśmy kilkaset odnowionych mieszkań, przyciągnęliśmy nowe inwestycje i miejsca pracy, stworzyliśmy nowe miejsca w żłobkach i przedszkolach. Ale także udogodnienia dla seniorów, zbudowaliśmy nowe parki i ścieżki rowerowe. Gdy inni zamykali teatry, my otwieraliśmy nowe. Jak ten, który powstaje tu obok. Słupsk ma dziś najczystsze powietrze w kraju!

A to tylko część naszych wspólnych osiągnięć!

Wiecie z czego też jestem dumny? Z tego, że wyraźnie zaznaczyliśmy Słupsk na mapie Polski. Nie ma chyba nikogo, kto by o Słupsku nie słyszał. Dziś jest wzorem nowoczesnego miasta sukcesu. A mieszkańcy są dumni.

Dziś jestem tu razem z Wami, żeby dać wyraźny sygnał - jeśli zrobiliśmy to w Słupsku, to zrobimy w całej Polsce. Nie tylko w Warszawie czy w Gdańsku. Ale też we Włocławku, Tczewie i Krośnie. I setkach innych miast i miasteczek, o których politycy nie pamiętają.

I to nie za dwa, cztery czy dziesięć lat - tylko teraz. Bo mamy 2020 rok. Jesteśmy państwem w centrum Europy. Zasługujemy na nowoczesne państwo dobrobytu. Wszyscy, bez wyjątku. Wszyscy możemy poczuć dumę z naszych miast, miasteczek i wsi! Możemy być dumni z Polski!

Właśnie tutaj w Słupsku chcę pozwolić sobie na małe wyznanie. Nie zawsze jest tak, że na początku jest łatwo, że sukces przychodzi od razu, a chcieć to móc. Czasem potrzebna jest motywacja do działania. Czasem te najtrudniejsze doświadczenia, doświadczenia  przeciwności i trudu niosą nas do przodu.

Żeby to lepiej wytłumaczyć, opowiem Wam moją historię. Opowiem Wam jak się tutaj znalazłem.

Wychowałem się w Krośnie - mieście mniejszym od Słupska, które też leży z dala od wielkich ośrodków i o którym rządzący często zapominają. Byłem jednym z czwórki rodzeństwa. Z rodzicami mieszkaliśmy w małej kawalerce.

Nasze mieszkanie było skromne. Rodzice starali się jak mogli, ale czasem z trudem wiązaliśmy koniec z końcem. Tak jak w wielu takich miastach bezrobocie było wysokie, więc rodzice nie zawsze mieli pracę. Ale nawet gdy oboje pracowali, ich pensje często nie wystarczyły na wszystkie nasze potrzeby. Miałem wiele marzeń, ale mało które się spełniały.

Jako najstarszy z rodzeństwa musiałem wziąć odpowiedzialność za rodzinę. Szczególnie wtedy, gdy mój ojciec zmarł po długiej chorobie.

Jako nastolatek zacząłem pracować, żeby pomóc utrzymać dom. Byłem kelnerem, byłem recepcjonistą. Podczas studiów żyłem na dwie zmiany - w dzień się uczyłem, a w nocy dorabiałem jako ochroniarz.

Jak pewnie wielu z was, albo przynajmniej ktoś z waszej rodziny, musiałem wyjeżdżać dorabiać na Zachód. Pracowałem na zmywaku w Wielkiej Brytanii, byłem ogrodnikiem we Włoszech.

Pobyt za granicą bywał ciężki -  daleko od domu, od rodziny, a praca nie należała do najlżejszych. Ale zobaczyłem tam, że można żyć inaczej niż w Polsce. Łatwiej i lepiej. Zobaczyłem, że za pracę można otrzymywać godne wynagrodzenie. Że w kolejce do lekarza nie trzeba koniecznie czekać miesiącami. Że duże rodziny wcale nie muszą tłoczyć się w małych mieszkankach. Że starsi ludzie mogą otrzymywać przyzwoitą emeryturę. Taką, która wystarczy nie tylko na lekarstwa, ale i na spędzanie wolnego czasu. I że są kraje otwarte - w których ludzie są traktowani równo niezależnie od tego kim są, z jakiego miasta pochodzą, z jakiej rodziny i ile mają pieniędzy. Gdzie nie są piętnowani dlatego, że nie pasują do jakiegoś wzorca. Gdzie mogą czuć się dumni z tego kim są.

Z tym przekonaniem wszedłem w dorosłość. I stwierdziłem, że czas działać.

Mogłem zostać. Ale myślałem, że skoro na Zachodzie może istnieć taki świat, to może istnieć też w Polsce. I że moje życiowe doświadczenie wcale nie musi być doświadczeniem większości. Kolejne pokolenia mogą mieć łatwiej. Tylko trzeba zacząć o to walczyć.

Przez lata działałem w organizacjach pozarządowych. Organizowałem akcje społeczne i brałem udział w demonstracjach. Starałem się pomagać tam, gdzie komuś było ciężko, gdy łamane były czyjeś prawa. Nie zawsze było łatwo, ale nie rezygnowałem. Motywowało mnie przekonanie, że to o co walczę, jest ważne. Motywowali mnie ludzie, których spotkałem po drodze. I to, że jest jeszcze tyle do osiągnięcia.

Stoję tu dziś przed Wami by powiedzieć głośno: jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. I razem możemy to zrobić!

Możemy mieć Polskę, w której urodzenie nie decyduje o życiowym sukcesie. W której rodzice są pewni bezpiecznej przyszłości swoich dzieci.

Polskę, w której można oddychać czystym powietrzem. Możemy mieć Polskę, w której funkcjonuje sprawna opieka zdrowotna. W której państwo gwarantuje wysokiej jakości leczenie dla naszych rodziców i dziadków. W której mieszkanie jest takim samym prawem jak prawo głosu w wyborach. W którym zarabiamy godnie, a na starość otrzymujemy godne emerytury. Możemy mieć Polskę, w której każdy czuje się u siebie. W której wspólnota jest budowana na różnorodności, a spaja nas chęć pracy nad wspólnym dobrem. Polskę, w której żyje się na europejskim poziomie. Bo Polska leży w samym sercu Europy. A my, Polki i Polacy, Europę nosimy w sercu. I żaden rząd tego nie zmieni!

Wiem, że dziś, tak samo jak ja, czujecie frustrację. Bo to nie jest Polska, o której marzyliśmy i na którą się umawialiśmy. Sfrustrowani tym, że opozycja przegrywa wybory za wyborami. Że te wybory też ma przegrać. Ale jestem tu dziś, żeby wam powiedzieć, że tak nie musi być!

Możemy wygrać te wybory! Możemy mieć taką Polskę. Możemy być z niej dumni! Bo wszyscy tutaj i w setkach miast i wsi po prostu na to zasługujemy. Nie chcemy już słyszeć, że się nie da. Udaje się od dziesięcioleci na Zachodzie Europy. Od kilku lat udaje się w Słupsku. Więc uda się w całej Polsce!

Dalszą część mojej historii już znacie. A właściwie naszej historii. Jako działacz społeczny miałem dość odbijania się od drzwi polityków. Więc postanowiłem sam zaangażować się w politykę. A wy zrobiliście to ze mną.

Ostatni rok był dla nas wielkim wyborczym sprawdzianem. Wspólnie stworzyliśmy Wiosnę i weszliśmy do Europarlamentu. Kolejnym etapem było zjednoczenie całej lewicy. Z przyjaciółmi z SLD, Razem i ruchami społecznymi stworzyliśmy po raz pierwszy od lat silną lewicową koalicję.

Nieraz byliśmy krytykowani i oczywiście nie uniknęliśmy błędów. Ale jesteśmy dumni z tego, co udało nam się osiągnąć. Zaufało nam prawie 2,5 miliona Polek i Polaków, a Lewica po latach wróciła do Sejmu i Senatu! Tam, gdzie jej miejsce!

Dziś posłanki i posłowie lewicowego klubu upominają się o wolność, praworządność i sprawiedliwość. Pokazaliśmy, że opozycja może być merytoryczna i konstruktywna! Dziś partia rządząca już wie, że w tej kadencji nie będzie jej tak łatwo jak w poprzedniej. Bo ma realną opozycję! Bo jest alternatywa!

Dziś czas na nowy rozdział.

To będą wybory, w których zdecydujemy o tym, czy będziemy osamotnieni w Europie, rządzeni przez politycznych cyników. Czy zrobimy krok do przodu i staniemy się nowoczesnym, dumnym, europejskim państwem dobrobytu. To będzie wielki wybór Polek i Polaków między dwoma cywilizacjami. Cywilizacją pogardy, a cywilizacją troski.

My ludzie wrażliwi, czujemy, podobnie jak nasza wspaniała noblistka Olga Tokarczuk, że “coś jest ze światem nie tak”. Nie możemy stać biernie, nie może już być tak jak było. Musimy działać.

Mamy wspólne marzenia i obawy. Nadzieje i lęki. I właśnie dlatego podjąłem tę decyzję. To była najważniejsza decyzja, jaką podjąłem w życiu. Ale jestem gotowy! I wiem, że tak trzeba!

Dlatego stoję tu dziś przed Wami.

Stoję przed Wami w roli kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Bo wierzę, że nasza nadzieja jest większa od obaw! Nasze marzenia są silniejsze niż lęk! Ze światem nie musi być coś nie tak. Nasz świat może być sprawiedliwy. I wiem, że na tej drodze nie jestem sam. Wy jesteście ze mną. Dziękuję wam za to!

Zaczynamy!

Dlaczego chcę zostać prezydentem Polski? W końcu nie mam “prezydenckich genów” jak inni kandydaci. Nie pochodzę z politycznej albo profesorskiej rodziny z tradycjami.

Ale wierzę, że nie to jest warunkiem. Wierzę, że prezydentura może być dostępna dla ludzi takich jak my. Bo w końcu większość z nas nie ma rodziców profesorów, ani polityków. Niektórym z nas żyje się lepiej, innym gorzej. Zarabiamy więcej albo mniej. Udało nam się wiele osiągnąć, albo dopiero się staramy. I każdy z nas powinien mieć równe szanse.

Jest takie określenie powtarzane zazwyczaj do znudzenia w kampanii. “Prezydent wszystkich Polaków”. No właśnie. A czy prezydent wszystkich Polaków nie powinien mieć czegoś wspólnego z większością z nas? Znać problemów, z którymi się borykacie? Rozumieć co to znaczy ciężko pracować? Czekać miesiącami w kolejce do lekarza?

Czy prezydent nie powinien mieć otwartego umysłu? Czy nie powinien rozumieć faktu, że każdy z nas jest inny? Ma inny pomysł na siebie i sposób na życie.

Dziś każe nam się wybierać między różnymi rodzajami konserwatyzmu. Od skrajnego do umiarkowanego. A Polsce potrzeba innej ścieżki. Ścieżki która biegnie przed siebie, a nie wraca do przeszłości albo kręci się w kółko. Dziś Polska stoi przed wyborem. Albo cywilizacja pogardy albo cywilizacja troski.

25 lat temu na urząd prezydenta startował w Polsce polityk, który mówił: Wybierzmy przyszłość. Bardzo wiele osób mówiło o nim wtedy, że nie ma szans na zwycięstwo. Ale ten polityk wygrał. Aleksander Kwaśniewski pełnił urząd przez dwie kadencje i do dziś wspominamy go jako świetnego prezydenta, który rozumiał wyzwania stojące przed Polską i potrafił łączyć, zamiast dzielić. Długo rozmawiałem z nim o swojej kandydaturze. I obaj się się zgadzamy, że Polska znów powinna wybrać przyszłość. Skupić się na tym, co przed nami!

Prezydent wszystkich Polek i Polaków powinien wiedzieć, co nas łączy.

To co nas łączy to chęć życia we wspólnocie. Chęć wzajemnej pomocy, wsparcia i współpracy. A nie strach przed innymi, czy decyzja jednego szeregowego posła. Nawet jeśli jest szefem jakiejś partii.

Bycie prezydentem to także odpowiedzialność. Tej odpowiedzialności w obecnej prezydenturze zabrakło. Prezydent WRESZCIE powinien mediować w trudnych sytuacjach i konfliktach wewnątrz polskiego społeczeństwa. Zawsze wtedy, kiedy rząd nie potrafi porozumieć się różnymi grupami jak nauczyciele, lekarze rezydenci czy sędziowie, kiedy deptane są prawa słabszych, kiedy łamane są zasady praworządności. Miejsce prezydenta jest wszędzie tam gdzie trzeba bronić naszych praw i interesów, gdzie konieczne jest powstrzymywanie złych zapędów rządu.

To jest jego rola i jego odpowiedzialność. Prezydent musi mieć swój rozum i swój kręgosłup. A nie kierować się poleceniami partii, z której wyszedł.

Prezydent musi rozumieć innych ludzi i umieć z nimi rozmawiać. Nie może otaczać się tylko własnym środowiskiem politycznym, jak to ma miejsce teraz. Bać się zwoływać Radę Bezpieczeństwa Narodowego, bo może spotkać go krytyka. Mąż stanu musi mieć odwagę.

Dlatego obiecuję to Wam już teraz. Kiedy zostanę prezydentem, to premier i ministrowie, bez względu na opcję polityczną, będą częstymi gośćmi w Pałacu Prezydenckim. Będą moimi partnerami w pracy na rzecz Polski. Naszemu państwu jest potrzebne, żeby dwa najważniejsze ośrodki władzy - rząd i prezydent - komunikowały się ze sobą i potrafiły współpracować mimo największych różnic. Polki i Polacy na to zasługują!

Prezydent musi patrzeć rządowi na ręce, ale jego własne działania także powinny podlegać społecznej i politycznej kontroli. Tak by obywatel i inne władze miały możliwość weryfikacji jego pracy. W dojrzałych demokracjach na świecie jest taki polityczny obyczaj, że prezydent regularnie występuje przed parlamentem odpowiadając na pytania dotyczące prowadzonej przez niego polityki zagranicznej. Ja zobowiązuję się, by taki obyczaj wprowadzić. Obojętne, czy rządziła będzie Lewica, PiS czy jakakolwiek inna partia. Bo odpowiedzialność przed społeczeństwem to podstawowy obowiązek prezydenta.

Ale prezydent musi nie tylko rozmawiać. Musi też, kiedy to konieczne, wziąć sprawy w swoje ręce. Mieć odwagę, czasami przeciwstawić się także swojemu środowisku politycznemu. Iść pod prąd.

Za chwilę do pałacu prezydenckiego trafi nowa ustawa podporządkowująca sędziów jednej partii. Która pozwoli tej partii na ręczne sterowanie sędziami przy pomocy siły. Odpowiedzialny prezydent takiej ustawy nie może podpisać! Polska zasługuje na prezydenta niezależnego!

W samodzielności prezydenta nie chodzi tylko o to by powstrzymywać złe zmiany za pomocą weta. Prezydent musi proponować także własne, dobre rozwiązania. Dlatego będę prezydentem, który będzie często korzystał ze swojej inicjatywy ustawodawczej. W trakcie kadencji zgłoszę własne ważne i potrzebne projekty. Między innymi o nich chciałbym z wami w nadchodzącej kampanii porozmawiać.

Jako głowa państwa będę walczył o naprawę systemu opieki zdrowotnej. O dofinansowanie jej na europejskim poziomie - do 7,2% PKB. Za te pieniądze skrócimy kolejki, zapewnimy więcej lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. Ktoś powie, że to rola ministra zdrowia, a nie Prezydenta - ale skoro ani ten minister ani jego poprzednicy nie potrafili tego załatwić, to musi zrobić to za nich Prezydent. Taka jest rola dobrego gospodarza. Zacznijmy wreszcie ambitnie projektować nowy system ochrony zdrowia. Takim krokiem będzie moja reforma polityki lekowej. Będę walczył o ustawową gwarancję, że żaden lek na receptę, nie będzie kosztował więcej niż 5 zł. Będziemy dumni z naszej opieki zdrowotnej.

Podobnie jest z mieszkaniami. Wielu młodych ludzi wciąż wyjeżdża za granicę, żeby tam uzbierać na mieszkanie. Dlaczego nie mają na to szans w Polsce? Ja wyjeżdżałem zarabiać na Zachód w latach 90., jako młody chłopak. Minęło 30 lat, a młodzi wciąż muszą wyjeżdżać by żyć godnie. Tak dalej być nie może!

Prawo do mieszkania gwarantuje nam wszystkim artykuł 75. polskiej Konstytucji. Ja traktuje konstytucję bardzo poważnie! Chciałbym, i to na naprawdę jest możliwe, żeby już za parę lat młodzi ludzie, którzy chcą się usamodzielnić lub założyć rodzinę mogli pójść do urzędu gminy, złożyć wniosek i po kilku miesiącach odebrać klucze do własnego mieszkania. Jako prezydent zaproponuje powszechny program budowy tanich mieszkań na wynajem. To jest mój plan.

Potrzebny jest także projekt usprawnienia polskich sądów. Ale tak naprawdę! Nie jak ma to miejsce teraz. Musimy pamiętać, że sądy zostały stworzone dla nas, dla zwykłego człowieka. A dziś służą politykom, a nie zwykłemu człowiekowi. Musimy odpolitycznić wymiar sprawiedliwości, ale też przyspieszyć rozpatrywanie spraw, umożliwić załatwienie wielu z nich przez internet.

I wreszcie plan na godną emeryturę. Dziś prawie milion z naszych rodziców i dziadków żyje za mniej niż tysiąc złotych miesięcznie. To nie jest godne życie. Mój cel to ustanowienie gwarantowanej emerytury minimalnej na poziomie 1600 zł miesięcznie, którą przed paroma dniami odrzucił rząd do spółki z częścią opozycji.

Nie pozwolę też na wykluczanie mniejszych miast. Tak jak dzisiaj próbuje wykluczać się Słupsk, gdzie rząd likwiduje Urząd Morski. Przez dekady kolejne rządy likwidowały lokalne szkoły, szpitale, urzędy pocztowe i komisariaty. W Konstytucji umówiliśmy się na zrównoważony rozwój. Bez wyjątków!

Zrobię to wszystko, bo wiem, że Konstytucji trzeba przestrzegać od początku do końca. Od pierwszego do ostatniego artykułu! A wszystkie te zasady zapisane są w Konstytucji! Na to się umówiliśmy! To są warunki nowoczesnego państwa dobrobytu!

Dobra prezydentura to także rozsądek. Nie tylko w kraju, ale też za granicą. Dziś tego rozsądku brakuje. Polska dyplomacja nie ma kierunku, kręci się w kółko i jest nieskuteczna. Robi awantury o drobnostki, a w sprawach ważnych jest albo niema albo słaba.

Pokłóciliśmy się z Unią Europejską, z naszymi sąsiadami - z Niemcami, Litwą czy Ukrainą. Z krajami Bliskiego Wschodu. Nie zapraszają nas na najważniejsze wydarzenia. Nie mamy miejsca przy stole, przy którym zapadają najważniejsze decyzje.

Obecny prezydent chwali się relacjami ze Stanami Zjednoczonymi, ale wszyscy widzieliśmy jak było ostatnio. Polska dyplomacja o działaniach militarnych USA dowiaduje się z mediów. Dziennikarze są lepiej poinformowani od naszych władz bo nasi amerykańscy partnerzy nie traktują nas poważnie. Obecny prezydent nie rozumie, że dziś, gdy świat się zmienia, gdy w wielu miejscach na świecie wybuchają nowe konflikty, Polska dyplomacja musi być silna, a nie śmieszna.

Ale siła nie oznacza wyłącznie upartości. Siła to także zdolność do kompromisu i znalezienia rozwiązania. To umiejętność osiągania celów, a nie wygłaszania kazań. Ta siła jest szczególnie ważna, gdy świat znów zaczyna drżeć w posadach. Rozkład sił na mapie świata zmienia się na naszych oczach, grozi nam katastrofa klimatyczna i masowe migracje. Potrzebujemy zatem silnego prezydenta z takim zapleczem, dzięki któremu będziemy w stanie stawić czoła wyzwaniom, które niesie przyszłość. Chcemy być dumni z Polski!

Dlatego nie możemy osłabiać Unii Europejskiej, która jest dziś jedynym realnym gwarantem naszego gospodarczego i geopolitycznego bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie - musimy powalczyć o przewodnictwo w niej. To może się zdarzyć. Dlatego jako prezydent, będę starał się o silną współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. Polska może stać się liderem Unii Europejskiej wraz z Francją i Niemcami. I o to będę walczył. Żebyśmy byli dumni z Polski!

Ale żeby stać się liderem w Unii Europejskiej, musimy wzmocnić swoją pozycję w regionie. Dlatego jako prezydent odbuduję działania Grupy Wyszehradzkiej. Ale na demokratycznych europejskich zasadach, nie na zasadach Węgier Viktora Orbana.

Naprawimy też nasze relacje z Litwą i Ukrainą. “Nie ma wolnej Polski, bez wolnej Ukrainy” jak mawiał Józef Piłsudski, a po nim Jerzy Giedroyć i Jacek Kuroń. I my będziemy o tym pamiętać!

Przed nami nowe zagrożenia. Musimy stawić czoła coraz bardziej agresywnej linii Moskwy. Bezsensowne machanie szabelką tu nie pomoże. Musimy postępować mądrze. Ale sami tego nie zrobimy. Sojuszników w Europie nie brakuje. Potrzebujemy tylko prezydenta, który będzie umiał ich pozyskać!

I tym bardziej potrzebujemy prezydenta, który ma plan na zapewnienie bezpieczeństwa militarnego Polski. Plan, który nie sprowadza się do skakania z radości z okazji przyjazdu głowy innego państwa. Polska wypełnia swoje zobowiązania wobec NATO, ale ważne jest nie tylko ile się wydaje, ale jak się wydaje.

W czasach trudniejszych i nieprzewidywalnych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi musimy też zdawać sobie sprawę, że dobrych przyjaciół mamy tu, w Europie. W Polskim interesie jest budowa potencjału obronnego Europy, w tym rozbudowa istniejącego już mechanizmu PESCO. Polska ma tu ważną rolę do odegrania. Nie możemy tej szansy zmarnować!

Dobry prezydent powinien widzieć teraźniejszość, ale też rozumieć szanse i wyzwania przyszłości. Dziś świat się zmienia. Oparta na internecie czwarta rewolucja przemysłowa, cyfryzacja i automatyzacja gospodarki, rozwijające się technologie komputerów kwantowych, uczenia maszynowego i sztucznej inteligencji to historyczna szansa dla Polski. Jesteśmy społeczeństwem pełnym wybitnych matematyków, programistów, fizyków, informatyków i inżynierów.

Musimy stworzyć podstawy, aby swoje pomysły mogli rozwijać w Polsce. Ten plan najlepiej możemy zrealizować na miejscu, działając w ramach największego światowego rynku - Unii Europejskiej. Nasza wiedza, doświadczenia i pomysłowość powinny mieć bezpośredni wpływ na europejskie plany.

Dziś jako państwo nawet nie próbujemy zabierać głosu. A on jest potrzebny, szczególnie teraz, gdy Europejczycy coraz częściej w technologicznym wyścigu muszą oglądać plecy amerykańskiej i azjatyckiej konkurencji.

Częścią naszej polityki zagranicznej, musi być bezpieczeństwo energetyczne. Przed Europą czas nowej zielonej rewolucji. To olbrzymia szansa na rozwój, nowe miejsca pracy, finansowe zyski i energetyczną niezależność. Od nas zależy czy tę szansę wykorzystamy, staniemy się liderem, czy zostaniemy z tyłu. Dziś polscy przywódcy tego nie rozumieją.

Dziś Polska stoi węglem, który się kończy - wbrew marzeniom obecnego prezydenta. Palimy więc węglem z Rosji. A przecież te rekordowe pieniądze, które za niego płacimy idą na antypolską propagandę Putina.

Polska potrzebuje planu na niezależność energetyczną. Dlatego moim celem będzie, byśmy stali się liderem zielonej transformacji w naszej części Europy.

Już dziś zapowiadam - jeśli zostanę wybrany, to  za rok, w 2021 roku zorganizuję duży, europejski szczyt klimatyczny. Ale nie taki, jaki organizował obecny prezydent, na którym pokazuje się dekoracje z węgla.

To będzie szczyt z prawdziwego zdarzenia, na którym pokażemy nasz plan odchodzenia od węgla. Plan, który stanie się wzorem dla reszty europejskich państw. Plan, który gwarantuje niezależność energetyczną, rozsądne koszty, ale także bezpieczeństwo dla wszystkich osób zatrudnionych w energetyce. Możemy to zrobić! Polska może być liderem Europy. Powiem więcej: musimy to zrobić!

Jesteśmy to winni przyszłym pokoleniom. Jakie konsekwencje ma ignoracja, widać w płonącej dziś Australii. W ostatnim roku miliony młodych ludzi na całym świecie, także w dziesiątkach miast w Polsce, wychodziło na ulice by bronić naszej planety - jak Monika, którą usłyszeliśmy dziś. Bronić swojego bezpieczeństwa i przyszłości nas wszystkich. Jako prezydent będę słuchać młodego pokolenia, które wysłało jasny sygnał do polskiego rządu i do rządów innych państw, że nie możemy czekać! Musimy pozostawić świat, w którym nasze dzieci i wnuki będą mogły żyć. I z którego będą dumne. To nasz obowiązek!

Dość już biernego przyglądania się jak Polska traci na znaczeniu. Dość ciągłego spoglądania wstecz. Dość już zależności prezydenta od jednej partii. Dość wykluczania większości z nas. Dość wstydu mniejszych miast i miasteczek w całej Polsce. Czas na dumę!

Czas na zmianę! Czas na prezydenturę odwagi, odpowiedzialności i rozsądku. Na prezydenturę otwartości i prawdziwej wspólnoty. Czas na dumę z naszego kraju! Czas na dumną Polskę! Dlatego dziś, po raz pierwszy - ale na pewno nie ostatni - proszę  o Wasz głos w majowych wyborach prezydenckich!

Dziękuję też moim przyjaciołom, którzy mnie w tym wspierają. Dziękuję Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, Razem, Wiośnie i PPS, którzy udzielili mi poparcia!

Dziękuję wszystkim, którzy wystąpili dziś na tej scenie! Bez Was to nie byłoby możliwe!

A już dziś zapraszam wszystkich tych, którym zależy na otwartej, bezpiecznej, dostatniej i demokratycznej Polsce do współpracy. Już dziś ruszamy w Polskę. Bo jak powiedział niezapomniany Jacek Kuroń “nie palmy komitetów, zakładajmy własne”. W całym kraju powstawać więc będą lokalne komitety poparcia. Komitety Biedronia.  Zapraszam do współpracy!

Czas na następny krok!