Proces szczepienia Polek i Polaków w związku z pandemią COVID-19 idzie zbyt wolno. Brakuje jasnych zasad, kogo i kiedy szczepić, nie funkcjonuje też odpowiedni system informatyczny, który pomógłby to wszystko przeprowadzić i nie pozwoliłby na nadużycia. Rząd nie rozkręca kampanii informacyjnej i nie robi nic, aby zachęcić obywatelki i obywateli do szczepień, nie biorąc pod uwagę tego, że przez ostatnie lata prowadzona, była agresywna kampania antyszczepionkowa.

Jednym z elementów walki z obawami osób, które nie chcą się szczepić, mogłoby być stworzenie funduszu kompensacyjnego, który zagwarantowałby, że w razie nieprawidłowego podania preparatu lub w razie problemów zdrowotnych wynikających ze szczepień, wypłacone zostanie odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu. Warto podkreślić, że szczepionki zostały dopuszczone do Polski przez Europejską Agencję Leków, są bezpieczne, ale oczywiście odczyny poszczepienne mogą się zdarzać. Apelujemy do rządu o przyspieszenie prac nad stosowną ustawą, która taki fundusz powoła.

Kolejnym problemem, który spowalnia proces szczepień, jest wąskie gardło związane z kwalifikacją do nich. Do szczepień kwalifikować mogą tylko lekarze,wzywamy rząd do poszerzenia katalogu uprawnionych osób, które mogą kwalifikować nas do szczepień. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie mogłyby tego robić pielęgniarki, położne i inne osoby posiadające wykształcenie medyczne, około medyczne, czy też ratownicy.

- Proszę państwa nie mamy dobrych wieści, rząd również ich nie ma - mówił na konferencji prasowej senator Lewicy i Polskiej Partii Socjalistycznej, Wojciech Konieczny. - Zamiast rozszerzać program szczepień, zamiast zwiększać grupę osób, która ma być zaszczepiona w zerowym lub pierwszym etapie, dowiedzieliśmy się, że niektórzy seniorzy będą jednak z tego pierwszego etapu, przynajmniej na początku, wykluczeni. Pan minister Michał Dworczyk potwierdził, że szczepienia grupy pierwszej ruszą 25 stycznia i nie obejmą jednak wszystkich seniorów, ponieważ zmniejszona będzie liczba osób powyżej 70. roku życia. Nie wiemy dokładnie jakie inne kryteria, będą kierowały osoby do zaszczepienia, dowiemy się tego lub nie być może wkrótce. Wiemy o tym, że nie ruszyła kampania informacyjna, wiemy też dlaczego, ponieważ rząd nie wie co ma powiedzieć tym ludziom, którzy będą dzwonić. Nie uruchomiono infolinii, ponieważ minister Michał Dworczyk obawia się frustracji dzwoniących, którzy będą się dowiadywali, że nie wiadomo, kiedy będą się mogli zaszczepić. I to nie są dobre wieści. Musimy przyznać, że tym razem dowiedzieliśmy się na Komisji Zdrowia, że nie jest jednak fenomenalnie tak jak do tej pory twierdzono. Minister Michał Dworczyk przyznał, że „szczepienia idą normalnie”, normalnie czyli za wolno i nie tak jak my to sobie wyobrażaliśmy. Minister Zdrowia, Adam Niedzielski, potwierdził, że to rząd odpowiada za Narodowy Program Szczepień w całości i wziął na siebie tę odpowiedzialność, dzisiaj to wyraźnie powiedział. Więc to nie jest odpowiedzialność czy przyjadą szczepionki z hurtowni do szpitali, czy też z fabryki do hurtowni i czy będą w odpowiedniej temperaturze. To jest oczywistość. Rząd odpowiada za to, ile Polek i ilu Polaków będzie bezpiecznie i w jak najkrótszym okresie czasu zaszczepionych. Ale na to pytanie rządzący nie potrafią odpowiedzieć, a jeżeli już coś mówią to są to złe wieści. Do wiosny prędzej wirus sam osłabnie, niż te szczepionki nam w tym pomogą, gdyż tak mało Polek i Polaków do tego czasu będzie zaszczepionych. Miejmy nadzieję, że to jest falstart, czy też nieudany start a w następnych tygodniach odnotujemy poprawę.

- Za kilka tygodni spodziewamy się kolejnej fali zachorowań, zapewne łącznie z grypą i dużym smogiem - mówił na konferencji poseł Lewicy, Zdzisław Wolski. - Szkoda każdego dnia. Trzeba jak najszybciej i jak największą ilość ludzi zaszczepić. Rząd bardzo niemrawo to wszystko rozkręca. Jestem czynnym lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej i liczni pacjenci pytają mnie, kiedy będą mogli się zaszczepić. Odpowiadam, że nie wiem, ponieważ nikt tego nie wie, łącznie z Ministrem Zdrowia. Szczepienia powinny być wzorcowe, a na przykład dzisiaj się dowiadujemy, że system informatyczny dopiero jest tworzony. W mojej przychodni dopiero od 15 stycznia będzie można zapisywać pacjentów, a szczepić zapewne od 25 stycznia. Nie wiadomo w jakim trybie i w jakiej kolejności, kto pierwszy to lepszy. Mamy bardzo przykre incydenty na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, których być nie powinno, ale gdyby były bardzo jasne zasady, gdyby był system informatyczny, zapewne do tych smutnych wydarzeń by tam nie doszło. Uczmy się na tych błędach i naciskajmy na rząd, żeby zaszczepić jak największą liczbę ludzi i to jak najszybciej.

- Minister Michał Dworczyk powiedział, że według rządu przepustowość systemu wynosi nawet 4 miliony szczepień miesięcznie, ale to czy taka liczba szczepień się uda, zależy od tego, ile preparatów fizycznie będzie w Polsce, ale również od gotowości Polek i Polaków do tego, żeby się szczepić - mówiła Magdalena Biejat, posłanka Razem. - Tymczasem rząd nie rozkręca kampanii informacyjnej, nie robi nic, aby zachęcić obywateli i obywatelki do szczepień, oczekując, chyba że po latach flirtowania z antyszczepionkowcami i poddawania w wątpliwość skuteczności szczepienia się Polki i Polacy usłyszą jeden czy dwa spoty i od razu pobiegną do punktów szczepień. No tak to nie działa. Jednym z elementów walki z obawami osób, które nie chcą się szczepić, mogłoby być stworzenie funduszu kompensacyjnego, który zagwarantowałby, że w razie jakiegoś nieprawidłowego podania szczepienia lub w razie jakichś problemów zdrowotnych z tego wynikających, wypłacenia odszkodowań, czy też wspierania finansowego tych osób, które z takim problemem mogą się liczyć. Warto podkreślić, że szczepionki zostały dopuszczone do Polski przez Europejską Agencję Leków, są bezpieczne, ale oczywiście odczyny poszczepienne mogą się zdarzać. Wiadomo, że w związku z wielką propagandą antyszczepionkwców bardzo wiele osób się ich boi. Stworzenie funduszu kompensacyjne mogłoby chociaż na część tych obaw odpowiedzieć i część tych obaw złagodzić, jednocześnie zachęcając w ten sposób również ludzi do zgłaszania się do szczepień. Nadal nie ma ustawy, która by taki fundusz mogła wprowadzić i będzie się oto Ministra Zdrowia pytać.  Pan minister bardzo optymistycznie zakłada, że te dwa problemy - dostępność fizyczna szczepionek i gotowość ludzi do szczepienia - to są jedyne problemy z jakimi będziemy musieli się mierzyć przy dystrybucji szczepionek. Tymczasem mamy ogromne dysproporcje pomiędzy tymi osobami, które są uprawnione do szczepień. Ten katalog osób został poszerzony, mogą szczepić nie tylko lekarze, ale też felczerzy i pielęgniarki. Natomiast nadal mamy wąskie gardło w przypadku kwalifikacji do szczepień, do których kwalifikować mogą tylko lekarze. Wzywamy również rząd do tego, żeby ten katalog poszerzył katalog osób, które mogą kwalifikować nas do szczepień. Nie ma żadnego powodu, dla którego nie mogłyby tego robić pielęgniarki, położne i inne osoby posiadające wykształcenie medyczne, około medyczne, czy też ratownicy. Rząd jest bardzo, ale to bardzo optymistyczny. Ten optymizm z kolei nas nie napawa optymizmem. Warto żeby rząd patrzył w sposób realistyczny na to co się dzieje i spróbował odpowiadać i reagować na możliwe zagrożenia zanim one się wydarzą. Dzisiaj i na kolejnych Komisjach Zdrowia i na kolejnych posiedzeniach Sejmu będziemy wskazywać te problemy z nadzieją, że rząd nas wysłucha i wprowadzi odpowiednie rozwiązania.

https://youtu.be/1Jem7itPsMY

Zdjęcia: Dawid Dobrogowski