Dokładnie rok temu ówczesny Minister Zdrowia Łukasz Szumowski poinformował o pierwszym przypadku koronawirusa w Polsce. Zgodnie ze statystykami w przeciągu 12 kolejnych miesięcy, wirusem COVID-19 zakaziło się blisko 1,7 mln Polek i Polaków, z powodu pandemii zmarło blisko 45 tysięcy osób. Polska gospodarka zanotowała też pierwszą od 1991 r. recesję, którą GUS oszacował na poziomie 2,8 proc. PKB.

Wszystkie te dane nie pokazują realnego wpływu na życie milionów Polek i Polaków. Tysiące ludzi straciło pracę lub dochody w gastronomii, hotelarstwie, czy też turystyce, a tego statystyka nie pokazuje. Przez rok trwania pandemii rząd nie uregulował pracy zdalnej, na którą z taką ochotą wysłał pracowników administracji oraz sektora prywatnego. Home office nie może oznaczać nieskończonej pracy i maili pt. „skoro i tak jesteś w domu to zerknij proszę na ten temat”. Praca zdalna musi oznaczać kodeksową pracę 8 h i w określonym w umowie czasie. Koszty urządzenia miejsca pracy nie mogą zostać przerzucone na pracobiorcę, komputer, łącze internetowe, drukarka i inne biurowe wyposażenie – te koszty nie powinny być przerzucone na pracownika. PiS uchwalał kolejne dziurawe tarcze antykryzysowe, które powodowały, że pomoc nie docierała do wszystkich przedsiębiorców.

Polityka rządu w zakresie edukacji to klasyczne chodzenie od ściany do ściany. Najpierw usłyszeliśmy, że „szkoła nie zaraża”, aby kilka tygodni otrzymać informację o przejściu uczniów na naukę zdalną. Naukę zdalną, która bardzo często jest fikcją. Zarówno nauczyciele, jak i rodzice, nie mają odpowiedniego sprzętu lub łącza internetowego. Edukacja staje się więc przywilejem dla tych, którzy mają na to środki.

Problemy również dotknęły ochronę zdrowia, gdzie doskwierały braki w personelu i niewystarczająca liczba respiratorów, maseczek lub, co najgorsze, miejsc w szpitalach. Pomimo ofiarności i wysiłków pracowników w walce z pandemią, ochrona zdrowia w wielu miejscach przestała pracować w zakresie planowanych zabiegów, badań lub opieki rehabilitacyjnej, co było efektem złego zarządzania systemem.

Samorządy oberwały finansowo, nie tylko spadkiem wpływów, ale też przerzucaniem kosztów pandemii przez rząd.

Jednakże u podstawy wszystkich tych wymienionych i niewymienionych problemów leży niespójna polityka rządu względem pandemii. Najpierw obóz władzy twierdził, że pandemia do nas nie dotrze, potem, że nasz kraj jest przygotowany, na koniec, że rząd robi wszystko co w jego mocy, aby zapewnić Polkom i Polakom bezpieczeństwo. Restrykcje i lockdowny wprowadzane z dnia na dzień, nieprzestrzeganie przez rząd własnych zaleceń i na koniec posługiwanie się dziurawym prawem - tak można podsumować działania rządu Mateusza Morawieckiego.

Zjednoczona Prawica rękami i nogami broniła się przed wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej, wszystko po to, aby termin wyborów prezydenckich nie uległ zmianie. Restrykcje były wprowadzane za pomocą rozporządzeń, a nie ustaw. Dzisiaj skutkuje tym, że mandaty i kary są podważane przez sądy. Niespójna polityka informacyjna, w której prym wiódł premier (który zdążył już ogłosić, że pandemia została pokonana i nie ma czego się bać), powodowała i wciąż powoduje ogromny chaos. Rząd niedawno ogłaszał mapy drogowe, dzielił kraj na strefy. Jak jest dziś? Nikt tego nie rozumie i o tym nie pamięta, włącznie z samym premierem.

Zjednoczona Prawica chciała też wykorzystać pandemię do ataku na Unię Europejską, podkreślając, że wspólnota nie jest nam do niczego potrzebna, że z pandemią walczą państwa narodowe. Dziś premier Mateusz Morawiecki zmienił zdanie i jako swój sukces ogłasza wynegocjowanie ogromnych środków z Funduszu Odbudowy i możliwość zakupu szczepionki przeciwko COVID-19, o czym wiele krajów może dziś pomarzyć.

Prawica wraz z Julią Przyłębską, zamiast realnie słuchać obywatelek i obywateli, dbać o ich bezpieczeństwo i zdrowie, postanowiła dorzucić do tego niemalże całkowity zakaz aborcji, deptając podstawowe prawa kobiet w kraju. Wyprowadzając tym samym setki tysięcy osób na ulice miast, miasteczek i wsi, atakowali uczestniczki przez swoje kanały propagandowe, obwiniając je za wzrost zachorowań.

Lewica była i jest odpowiedzialną opozycją, która nie atakowała rządu bez potrzeby, ale i wskazywała konkretne rozwiązania. Od marca zeszłego roku apelowaliśmy do rządu o podjęcie kroków, które miałyby zapewnić Polkom i Polakom bezpieczeństwo lekowe. Niestety, obecny rząd w tej sprawie nie zrobił nic. Zarówno naukowcy, jak i krajowi producenci leków są zgodni – jesteśmy w stanie produkować w Polsce szczepionkę przeciwko COVID-19. Jak możemy do tego doprowadzić? Należy wykorzystać mechanizm przymusowej licencji. Jest to normalny instrument prawny, który jest stosowany przez kraje zrzeszone w ramach Światowej Organizacji Handlu. Umowa TRIPS w ramach Światowej Organizacji Handlu pozwala na to, żeby w przypadku zagrożenia epidemiologicznego lub pandemicznego przekazać licencję na produkcję np. szczepionki innym firmom. Rozwiązanie to jest również zgodne z polskimi przepisami, z ustawą „Prawo własności przemysłowej” Art.82. Udzielenie licencji przymusowej. Premier ma do tego moc, może też takie stanowisko rekomendować Unii Europejskiej.

Chaos. Jest to idealne słowo, które charakteryzuje ostatni rok rządów Prawa i Sprawiedliwości. Nieustannie miotanie się od jednej decyzji do drugiej, wszystko podporządkowane jest wewnętrznym rozgrywkom o władzę w Zjednoczonej Prawicy: rekonstrukcji rządu, wyborom prezydenckim, a teraz walki Ziobry z Morawieckim oraz próbie konsumpcji politycznych przystawek przez Jarosława Kaczyńskiego.

- Przez ten bardzo trudny okres miało miejsce bardzo wiele rzeczy. Zacznijmy od tych dobrych - wyliczała na konferencji posłanka Wiosny, Monika Falej. - Wyrosła wielka solidarność międzyludzka, zajmowaliśmy się seniorami, pomagaliśmy sobie wzajemnie, Polki i Polacy nieśli pomoc, która do tej pory chyba nie miała takiej skali. Szyliśmy maseczki, zbieraliśmy pieniądze na różne rzeczy, które były potrzebne w Domach Pomocy Społecznej, pielęgniarkom i lekarzom. Pandemia pokazała też jaką odpowiedzialność mamy w sobie, od roku nosimy maseczki i robimy to nie z przyjemności tylko z odpowiedzialności. To pokazuje, że jesteśmy w stanie pokonać swoje nawyki, ponieważ tak bardzo zależy nam na naszych bliskich i na naszym otoczeniu. Nauczyliśmy się myć ręce i mam nadzieję, że tak nam zostanie jeszcze po pandemii, bo jak się okazuje ten nawyk trzeba było w sobie wyrobić. Pandemia nauczyła nas odkrywać i korzystać z różnych narzędzi komunikacyjnych w pracy czy w szkole. Też zobaczyliśmy z jakim wielkim trudem i zaangażowaniem lekarze, pielęgniarki, obsługa medyczna i osoby ją wspierające starali się pomóc nam przetrwać te trudne te trudne sytuacje. Ten rok pokazał nam też słabości tego systemu, w którym żyjemy. Podsumowanie złego oblicza pandemii lepiej zacząć od tego co robił rząd albo czego nie robił. Spóźniona reakcja! Na całym świecie już ponad rok wcześniej mówiono o tym, że pandemia jest, u nas to bagatelizował i mówiono, że nas to nie dotyczy, że do nas to nie dotrze i nie będzie w ogóle sprawy, jeżeli chodzi o Polskę. To były czcze obietnice i zapewnienia, ale pokazały słabość naszego całego systemu. Puste i zmęczone oczy ministra Szumowskiego pokazywały, że jest problem. Jest problem, który trudno rozwiązać. Nie było przygotowanej Polski do tego, żeby można było zapobiegać pandemii. Sprzedano maseczki specjalistyczne, respiratory kupowano u handlarzy bronią. Dziś nie ma ani zakupionych respiratorów, nie ma pieniędzy, które na nie wydano, ale też nie ma też pana Szumowskiego na stanowisku Ministra Zdrowia, ani wiceministra którzy tą sprawą zajmowali. Trzeba również przypomnieć jak pan premier odwoływał pandemię, cynicznie mówił o tym, że po prostu jej nie ma i możemy spokojnie sobie funkcjonować w życiu. Stał również na tle wielkiego samolotu, który przyniósł maseczki, które jak się potem okazało do niczego się nie nadawały, ponieważ nie miały odpowiedniego atestu i można je było tylko wyrzucić. Z przykrością również trzeba zauważyć, że niektórzy bagatelizowali całą sytuację, która miała przez rok miejsce. Dzieci pani Jadwigi Emilewicz jeździły na nartach, kiedy w tym samym czasie inne dzieci nawet nie mogły wyjść z domu. Kolejny czołowy narciarz Rzeczypospolitej, pan prezydent Andrzej Duda, który dobrze się bawił na nartach, jednocześnie nie zauważając problemów jakie dotykają przedsiębiorców. Należy podkreślić, że przez ten rok państwo było zarządzane przez rozporządzenia. Powodowało to, że prawo nie działało. Nie można mówić o obostrzeniach, które były wprowadzane rozporządzeniami, ponieważ teraz są one uchylane przez sądy. Kolejna rzecz, która dotyka przedsiębiorców to nielogiczne i dziurawe tarcze zwane antykryzysowymi. Jako opozycja pokazywaliśmy, jak można je uszczelnić, ale niestety rząd nie chciał i nie chce nas słuchać. Zapamiętaliśmy chaos systemu, zamykanie i otwieranie gospodarki. Przedsiębiorcy z dnia na dzień dowiadywali się, że zamykanie lub otwieranie są ich branże. Udawanie, że nie ma stanu nadzwyczajnego i zarządzanie państwem przez rozporządzenia. Niestety, rząd zamiast wspierać ludzi, przez cały rok zaproponował ludziom chaos.

- Chaos to jest to, co charakteryzuje ostatni rok rząd Prawa i Sprawiedliwości. Nieustannie miotanie się od jednej decyzji do drugiej - mówiła posłanka Razem, Marcelina Zawisza. - Pokazywanie jakichś wskaźników, których potem sami rządzący nie przestrzegają. Nikt nie potrafił tak naprawdę powiedzieć co będzie za tydzień czy za miesiąc; co będzie, jeżeli zachorowań będzie 3-5 tysięcy a co, gdy będzie 50 tysięcy. Nie jesteśmy w stanie jako społeczeństwo przygotować się na to co nadejdzie, ponieważ rząd sam nie wie co będzie robił. To jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. W wielu europejskich krajach były konkretne wskaźniki, które jeżeli były przekroczone, to wprowadzano kolejne obostrzenia i one były dla ludzi jasne i były one przestrzegane. Kiedy rządy państw europejskich wprowadzały sensowne, jasne i klarowne restrykcje, to ludzie się do tych restrykcji po prostu stosowali. U nas niestety jest uznaniowość, jest brak informacji: dlaczego dana branża jest zamknięta a dana otwarta? Nie ma tak naprawdę komunikacji od ekspertów - przez rząd - do obywateli. Powoduje to brak zaufania. Ostatnio mieliśmy sytuację chińskich szczepionek. Nie powinno być tak, że premier i Minister Zdrowia mówią jedno, a prezydent mówi drugie, że głowa nie wie co robią ręce, że głowa nie wie co robią nogi i to jest absurdalna sytuacja.
Minister Zdrowia powiedział jedną rzecz, którą Lewica mówi już od kilku dni: chińskie szczepionki będą mogły być sprowadzone pod jednym warunkiem, jeżeli będą miały atesty Europejskiej Agencji Leków i przejdą dokładnie te same procedury, które przeszły inne szczepionki, a które zostały dopuszczone na europejski rynek. Gdyby rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zachowywał się jak dziecko we mgle i słuchał tego co mówią nie tylko politycy Lewicy, czy też eksperci i ekspertki oraz polska branża farmaceutyczna, to bylibyśmy w stanie już dzisiaj w Polsce produkować szczepionki. Rok temu na spotkaniu u premiera pytałam: czy Polska jest gotowa na zapewnienie nam obywatelom obywatelką bezpieczeństwa lekowego? Przez bezpieczeństwo lekowe miałam na myśli również produkcję szczepionek przeciwko koronawirusowi i gdyby rząd wtedy zaczął interesować się tematem, to zgodnie z tym, co dzisiaj mówią producenci szczepionek, przygotowanie taśmy produkcyjnej to jest sześć do dziewięciu miesięcy. Gdybyśmy zaczęli rok temu, dzisiaj moglibyśmy mieć pierwsze szczepionki produkowane w Polsce, na licencji jednego z dopuszczonych do użytku producentów. Niestety, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie chce niezależności lekowej, nie chce bezpieczeństwa lekowego. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że AstraZeneca nie prześle kolejnej transzy szczepionek, 62 tysiące dawek nie trafi do Polski. Jesteśmy na łasce i niełasce producentów szczepionek i zamiast posłuchać Sekretarza Generalnego ONZ, zamiast posłuchać Rzecznika Praw Obywatelskich oraz szeregu liderów państw nie tylko europejskich - premiera Kanady, premiera Francji - którzy mówią, że potrzebujemy niezależności produkcyjnej od dużych korporacji, ponieważ ich zyski są i powinny być dla nas mniej ważne niż życie i zdrowie naszych obywateli. Powinniśmy zawiesić patent. Domagać się tego, żeby firmy farmaceutyczne wydały licencje i żebyśmy mogli produkować szczepionki w Polsce. To nie jest trudne, to nie skomplikowane, pozwala na to nie tylko prawo międzynarodowe, ale również polskie prawo. I tak naprawdę jest to tylko i wyłącznie decyzja administracyjna w związku z czym apelujemy po raz kolejny: Panie Premierze, prosimy o działanie, jako premier Rzeczypospolitej ma pan moc do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo Polkom i Polakom, żebyśmy nie musieli być na łasce i niełasce tego czy wielka korporacja farmaceutyczna przyśle nam szczepionki czy nie. Nie musimy sprowadzać nietestowanych szczepionek. Nie musimy obiecywać tak naprawdę cudów na kiju. Możemy dofinansować polski przemysł farmaceutyczny i produkować te szczepionki w kraju, bezpiecznie dla wszystkich obywateli.

Konferencję prasową uczciliśmy minutą ciszy za wszystkie osoby, które zmarły w wyniku COVID-19. Za rok chcemy znów stanąć na konferencji prasowej i powiedzieć, że szczęśliwie pandemia jest już za nami. Że strach przed śmiercią najbliższych to tylko wspomnienie i zły sen.

https://youtu.be/6grSwNG4Huo

Zdjęcia: Dawid Dobrogowski