411 dni – tyle średnio czeka się na pozwolenie na pobyt czasowy w województwie pomorskim. Politycy partii Razem, którzy wydobyli te dane z MSWiA, alalarmują, że to skandaliczna opieszałość urzędu wojewódzkiego i domagają się reakcji ministra i wojewody.

Posłowie partii Razem 11 lutego złożyli interpelację w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zapytali o procedurę przyznawania pozwoleń na pobyt czasowy dla obcokrajowców w poszczególnych województwach. Z odpowiedzi ministerstwa wynika, że nigdzie w Polsce nie jest dotrzymywany ustawowy termin 60 dni na rozpatrzenie wniosku. Najmniej termin ten przekracza województwo podkarpackie, gdzie trwa to średnio 106 dni. Wyniki okazały się szokujące, szczególnie dla województwa pomorskiego.

W naszym województwie cudzoziemcy spoza Unii Europejskiej czekają średnio aż 411 dni. Gorzej jest tylko na Dolnym Śląsku, gdzie średni czas oczekiwania wynosi ponad 460 dni — mówiła podczas środowej konferencji prasowej w Gdańsku Anna Górska, członkini Zarządu Krajowego i pomorska liderka partii. – W tym czasie nie można wyjechać z Polski nawet po to, żeby odwiedzić rodzinę, nierzadko zostawione w swoim kraju dzieci. Można podjąć tylko czasową pracę, co i tak jest utrudnione. Osoby czekające na decyzję żyją w niepewności i często trafiają na tzw. czarny rynek pracy — tłumaczyła Górska.

Działaczka zwracała też uwagę na koszt całej procedury. To 440 złotych niezależnie od tego, czy pozwolenie zostanie ostatecznie przyznane. — Osoby ubiegające się o ten dokument płacą niemałe pieniądze i mają prawo oczekiwać rozpatrzenia swojej sprawy w należytym terminie, czyli w ciągu 60 dni. Jak widać, ma się to nijak do rzeczywistości — mówiła Górska.

Powodem tak dużych opóźnień na Pomorzu może być liczba wniosków przypadających na jednego pracownika Urzędu Wojewódzkiego. Rocznie jest to ponad 1300 wniosków. – To największe obciążenie pracowników spośród wszystkich urzędów wojewódzkich w Polsce. Powoduje to skandalicznie długi czas oczekiwania na rozpatrzenie wniosku, ale może także skutkować karą finansową nałożoną na urzędnika – tłumaczył Robert Kozakiewicz z Zarządu Okręgu Gdańskiego partii Razem. — Mało kto byłby w stanie pracować pod takim obciążeniem i groźbą niezawinionych konsekwencji. Nie dziwi więc duża rotacja osób pracujących na tych stanowiskach. Chcemy powiedzieć jasno: odpowiedzialność za tę sytuację ponosi kierownictwo urzędu, które nieodpowiednio zarządza tym systemem, a nie szeregowi pracownicy — mówił Kozakiewicz.

Politycy Razem podkreślają, że opieszałość urzędu w kwestii wydawania pozwoleń na pobyt jest szczególnie problematyczna w sytuacji aktualnego kryzysu uchodźczego. — Jeszcze przed wojną ponad 70% wniosków składały osoby z Ukrainy. Gdy przestanie obowiązywać specustawa umożliwiająca legalny pobyt uchodźcom wojennym, urzędy zostaną sparaliżowane lawiną wniosków. Nie można do tego dopuścić — tłumaczył Kozakiewicz. Jednocześnie zaapelował do Wojewody Pomorskiego oraz Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji nadzorującego funkcjonowanie systemu w całym kraju o działania zaradcze. – Czas zwiększyć liczbę pracowników obsługujących wnioski i zapewnić im godziwe wynagrodzenia. Tylko dzięki poprawie warunków pracy urzędników można zmniejszyć rotację na stanowiskach i skrócić czas procedowania wniosków — podsumował Kozakiewicz.