Biejat: przypilnuję, żeby prokuratura zajęła się tym, co się dzieje w Kauflandzie
— Jako wicemarszałkini Senatu przypilnuję, żeby wymiar sprawiedliwości zaczął poważnie traktować przestępstwa wobec kodeksu pracy — zapowiedziała Biejat po spotkaniu z komisją zakładową Konfederacji Pracy w sieci Kaufland.
Według przedstawicielek związku, w Kauflandzie od lat dochodzi do naruszeń i przekroczeń prawa pracy. Jak mówi Jolanta Żołnierczyk, związkowczyni i kasjerka Kauflandu z Żywca, od 2017 roku sieć dyskryminowała matki, wracające do pracy po urlopach macierzyńskich. Kobiety nie dostawały podwyżek, przyznawanych w tym czasie innym pracownikom. Dwa lata temu Państwowa Inspekcja Pracy na wniosek Żołnierczyk przeprowadziła w tej sprawie kontrolę i potwierdziła fakt dyskryminacji. Wkrótce potem — mimo przysługującej związkowczyni ochrony związkowej — Żołnierczyk została zwolniona. Obecnie walczy o swoją sprawę w sądzie.
— Bardzo się cieszę, że dzięki nowym przepisom, stworzonym z inicjatywy Lewicy, Jolanta Żołnierczyk na czas rozprawy została przywrócona do pracy. W tym przypadku naruszenie ze strony pracodawcy było oczywiste — uważa Grzegorz Ilnicki, prawnik Konfederacji Pracy.
Jednak sprawa Żołnierczyk — jak mówią przedstawicielki związku w Kauflandzie — to tylko wierzchołek góry lodowej. — Od sierpnia w Kauflandzie trwa spór zbiorowy. Domagamy się podwyżek płac i zwiększenia zatrudnienia. Obecnie podstawy naszych wynagrodzeń są niższe niż płaca minimalna, w sklepach dramatycznie brakuje też rąk do pracy. Przedstawiliśmy postulaty, zaprosiliśmy pracodawcę do rokowań. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej wyznaczyło nawet mediatora. Niestety kierownictwo firmy nadal upiera się, że sporu zbiorowego nie ma — mówi Żołnierczyk.
Spór zbiorowy to podstawowa droga, która pozwala związkom zawodowym walczyć o wyższe wynagrodzenia. Rozpoczyna się od rokowań, potem następują mediacje z udziałem zewnętrznego, ministerialnego mediatora, a następnie — jeśli strony nie osiągną porozumienia — pracownicy mogą zorganizować strajk. Wcześniej możliwe są tzw. strajki ostrzegawcze, czyli przerwanie pracy na maksymalnie dwie godziny.
— Taki strajk ostrzegawczy został w Kauflandzie zorganizowany 30 grudnia zeszłego roku. Pracodawca przed nim siał dezinformację, zastraszał pracowników, twierdząc, że protest jest niezgodny z prawem — mówi Ilnicki. — Dyrektorzy regionalni organizowali spotkania z każdą zmianą w każdym markecie w Polsce i w wielu miejscach grozili osobom biorącym udział w proteście zwolnieniami i utratą premii.
— Nie ma zgody na łamanie praw pracowniczych i utrudnianie działalności związkowej — uważa Magdalena Biejat.— Zamierzam osobiście, jako wicemarszałkini Senatu, napisać do kierownictwa Kauflandu i wyrazić oburzenie wobec stosowanych praktyk. Najpierw dyskryminacja matek i zwolnienia, teraz odmowa dialogu ze związkiem zawodowym i zastraszanie pracowników — to wszystko są poważne zarzuty, którymi powinna się zająć prokuratura i będę składała w tej sprawie zawiadomienie — mówi wicemarszałkini i współprzewodnicząca partii Razem. — Prokuratura powinna położyć większy nacisk na sprawne prowadzenie dochodzeń w sprawach związanych z prawem pracy. Wspólnie z posłem Zandbergiem będziemy naciskać na ministra Bodnara, żeby Ministerstwo Sprawiedliwości wreszcie poważnie potraktowało kwestie pracy i realnej ochrony związków zawodowych — zapowiedziała polityczka.