Od początku bieżącego roku „Dobra Zmiana” coraz silniej wpływa na sektor kultury, a różnorodność i wielość politycznych interwencji w tym zakresie przekonuje, że mamy do czynienia działaniem planowym i systemowym. Wiodącą rolę odgrywa oczywiście Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, ale za idącym z góry przykładem podążają również inne instytucje, budząc protesty i społeczny opór.

Wiosną tego roku ogłoszono wyniki konkursów na dofinansowanie placówek kultury ze środków ministerstwa kultury, z których wynika, że żadna z dotychczas dotowanych publicznych galerii i muzeów sztuki współczesnej nie dostała dotacji na zakupy do kolekcji. Nie tylko wpłynie to negatywnie na jakość i różnorodność polskich zbiorów o takim charakterze, ale uderzy przede wszystkim w artystów i artystki. Największe dotacje otrzymały placówki nieznane dotąd z wybitnego dorobku kulturalnego, takie jak Świątynia Opatrzności Bożej i Muzeum Żołnierzy Wyklętych.

W maju bieżącego roku nie przedłużono umowy dyrektorce Muzeum Współczesnego we Wrocławiu Dorocie Monkiewicz. Decyzja ta wzbudziła protesty pracownic i pracowników MWW oraz krytykę w środowiskach twórczych.

W sierpniu 2016 roku minister kultury Piotr Gliński odwołał Pawła Potoroczyna ze stanowiska dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza, a jego następcą mianował Krzysztofa Olendzkiego. Decyzję tę uzasadniono „utratą zaufania kierownictwa ministerstwa do dyrektora IAM”. Tymczasem działalność IAM była bardzo wysoko oceniana zarówno przez polskich twórców i twórczynie, jak i przez publiczność w kraju i zagranicą. Nagła„utrata zaufania” nie znajduje więc uzasadnienia.

We wrześniu 2016 marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, Piotr Całbecki, zagroził odebraniem dofinansowania Teatrowi Polskiemu w Bydgoszczy na Festiwal Prapremier. Jego wypowiedzi oraz zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa składane przez innych polityków regionu są reakcjąna spektakl Olivera Frljica oraz próbą zablokowania Festiwalu Prapremier.

Te działania są przykładem antydemokratycznych prób tłumienia wolności twórczej, a nie elementem sensownej strategii zarządzania kulturą.

Również we wrześniu bieżącego roku Instytut Pamięci Narodowej usiłował wstrzymać publikację najnowszego wydania miesięcznika „Pamięć". Powodem były artykuły poświęcone represyjnym działaniom reżimu gen. Franco w Hiszpanii, a także teksty dotyczące historii kobiet z wcześniejszych numerów. Cały wrześniowy nakład periodyku został rozesłany ze sporym opóźnieniem, jego redaktor naczelny i sekretarz redakcji otrzymali wypowiedzenia, a samo czasopismo zlikwidowano. Zadeklarowano oficjalnie, że planowane jest stworzenie nowego periodyku.

W ubiegłym roku minister kultury mówił w Telewizji Republika: „Staramy się ucywilizować nasz kraj, odsuwamy ludzi, którzy decydowali okształcie Polski przed wyborami”. Stanowczo sprzeciwiamy się takiemu upolitycznianiu procesu obsadzania stanowisk w sektorze kultury.

Współczesna twórczość oraz dziedzictwo narodowe naszego kraju są zbyt ważne, aby uzależniać finansowanie i koordynację działalności w tym zakresie od chwilowych zmian na scenie politycznej. Aby polska kultura mogła się rozwijać, jej instytucje muszą być zarządzane przez profesjonalistów i niezależne od ideologii i gustów partii rządzących.

W deklaracji „Razem dla kultury” podkreślamy, iż każdy wybór na funkcje kierownicze w sektorze kultury powinien odbywać się na drodze konkursu rozstrzyganego przez niezależną komisję ekspertek i ekspertów, a nie zauszników aktualnych władz. Wyłonieni w ten sposób dyrektorzy i dyrektorki muszą mieć zagwarantowaną pełną samodzielność w prowadzeniu podległych im placówek. Chcemy jednocześnie wprowadzenia kadencyjności stanowisk, aby zapewnić otwartość instytucji kulturalnych na nowe nurty i projekty artystyczne.

Dotychczasowa polityka ministerstwa kultury jest jak najdalsza od tych dobrych praktyk. Zespół i widzowie Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz środowiska artystyczne słusznie protestują przeciwko motywowanej politycznie i ideologicznie decyzji o powołaniu Cezarego Morawskiego na stanowisko dyrektora tej placówki. Równie krytycznie należy ocenić plan połączenia Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 oraz wymianę dyrekcji pierwszej z tych placówek za pomocą dekretu. Oznacza to dezorganizację prężnie działającej instytucji na krótko przed jej otwarciem oraz ideologiczny zamach na przygotowywaną przez lata ekspozycję.

Działania ministerstwa Kultury, IPNu oraz konserwatywnych przedstawicieli lokalnych władz wprowadzają do sektora kultury atmosferę strachu i niepewności, nikt już bowiem nie wie, jak długo jeszcze przetrwa na swoim stanowisku. Zmiany personalne wprowadzane w dotychczasowym stylu muszą negatywnie odbić się na funkcjonowaniu instytucji kulturalnych, a nawet doprowadzić do ich paraliżu. Ścisłe podporządkowywanie kultury celom politycznym jest praktyką typową dla reżimów autorytarnych i zabójczą dla jakości działalności artystycznej. Nachalna promocja ideologii partii rządzącej oznacza ruinę polskiej kultury i sztuki oraz zniszczenie jej renomy na świecie.

Razem stanowczo opowiada się za wolnością słowa i ekspresji twórczej. Kultura nie może być sprowadzana do roli oręża w bieżącej walce politycznej. Przecież bardzo często bodźcem do powstania najwybitniejszych dzieł sztuki była i jest niezgoda na istniejący porządek. Ich odrzucanie to krzywda zadana sztuce i szkalowanie opinii o polskiej kulturze. Pamiętajmy, że żadna demokracja nie poradzi sobie bez autonomicznej i niezależnej od władzy sztuki!

„Dobrej zmianie” w kulturze mówimy stanowcze NIE!