Publiczne finansowanie kultury i zarządzanie nią służy dziś przede wszystkim dwóm celom. Pierwszy to wtłoczenie kultury w ramy wąsko rozumianego patriotyzmu czy wręcz nacjonalizmu. Drugi to stworzenie kultury uległej władzy, wiernopoddańczej i, zwłaszcza w mediach publicznych, przekształcenie jej w tubę propagandową. Szkodliwa zmiana w kulturze jest przeprowadzana rozmaitymi środkami. Środkiem takim może być szantaż ekonomiczny i straszenie utratą środków do życia. Tyczy się to tak pracowników i pracownic etatowych, jak i nieetatowych, jeśli tylko nie spełniają oczekiwań władz. Środkiem takim bywa ręczne sterowanie programami i działalnością instytucji kultury. Jest nim cenzura i wykluczanie z udziału w kulturze za poglądy czy przynależność polityczną. Wreszcie, może nim być odbieranie przyznanych wcześniej dotacji.

Przywołajmy kilka najbardziej jaskrawych przykładów. W mediach publicznych doszło do masowej wymiany pracownic i pracowników. Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej została zmieniona pomimo ogromnej popularności placówki. Dyrektorzy i dyrektorki innych instytucji są wymieniani lub poddawani rozmaitym naciskom ekonomicznym i politycznym. Gdy rządzący nie mają bezpośredniego wpływu na obsadę stanowisk, ponieważ leży to w gestii samorządu, piętrzą formalne przeszkody przed krnąbrnymi twórcami. Wstrzymuje się, bądź zmniejsza fundusze na sztukę współczesną i teatr, co uniemożliwia sprawne zarządzanie galeriami, muzeami publicznymi i festiwalami. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego dobiera ekspertów oceniających wnioski grantowe, w ten sposób wpływając na finansowanie organizacji pozarządowych, które realizują niewygodne projekty. MKiDN ucieka się niekiedy wręcz do wstrzymywania wypłat przyznanych już dotacji (jak w przypadku poznańskiego Festiwalu „Malta” czy Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog we Wrocławiu).

Choć symboliczne gesty poparcia dla osób pracujących w kulturze są niezmiernie ważne, nie możemy się do nich ograniczać. Kultura przetrwa „dobrą zmianę" tylko jeśli stworzy uzwiązkowiony model oporu, odwołujący się do praw pracowniczych i międzyludzkiej oraz międzyzakładowej solidarności. Jak powiedziała w sierpniu 1980 roku Henryka Krzywonos, zatrzymując kończących strajk stoczniowców, „w małych zakładach nie mamy szans, rozgniotą nas jak pluskwy”. Partia Razem jest z pracownicami i pracownikami. Wraz z OPZZ, Razem organizuje kampanię Moje Prawa są Łamane, gdzie za pośrednictwem strony internetowej można zgłaszać się po pomoc i ochronę naszych praw pracowniczych: http://mojeprawasalamane.pl

Kultura to świat paradoksów. Niekiedy docenia się w niej wyłącznie artystki czy artystów przy pominięciu innych pracowników oraz pracownic kultury, a niekiedy jest dokładnie odwrotnie. Powoduje to coraz silniejsze konflikty między poszczególnymi grupami. Wynikają one z różnic w formie zatrudnienia, wysokości zarobków, pozycji społecznej i prestiżu. Spodziewamy się, że kolejne drastyczne decyzje personalne i programowe będą coraz bardziej skłócać środowisko kultury. Różne postaci i grupy będą rozgrywane przeciwko sobie. Nie możemy do tego dopuścić!

Środowiskom twórczym wielokrotnie udało się zmobilizować artystki, animatorki i edukatorów kultury wokół ważnych kwestii. Do tematów, o które świat kultury bije się dziś w Polsce, należą np. powszechna dostępność dóbr kultury, przywrócenie edukacji kulturalnej, powrót misyjności mediów publicznych, niezależność instytucji kultury, zakaz cenzury. Udaje się nawet zainteresować sprawami takimi, jak partycypacyjne zarządzanie kulturą i solidarna dystrybucja środków. Takim mobilizacjom powinna jednak towarzyszyć organizacja: trzeba tworzyć kanały komunikacji, sieci wsparcia, wprowadzać demokratyczne podejmowanie decyzji. Jeśli nie zapewnimy sobie takiej bazy, ryzykujemy, że szlachetne porywy serca zostaną wykorzystane do złych celów. W Teatrze Polskim we Wrocławiu walka między władzą z jednej, a pracownicami teatru i publicznością z drugiej strony zakończyła się częściowym sukcesem m.in. dlatego, że zaangażowały się w nią związki zawodowe (Inicjatywa Pracownicza). Ta walka powinna być przykładem, jak należy stawiać opór „dobrej zmianie w kulturze”. Musimy się organizować!

Pracownicy i pracownice kultury muszą być traktowani zgodnie z przepisami prawa pracy. Ponadto w swoich zawodach muszą czuć się bezpiecznie i poruszać w jasno określonych, zdrowych, demokratycznych ramach. Ministerstwo Kultury narusza te ramy, powołując i odwołując dyrektorki placówek kulturalnych, ingerując w finansowanie i ofertę instytucji, wpływając na programy festiwali i innych wydarzeń kulturalnych. Wzmacnia przy tym i tak liczne w kulturze napięcia.

Do powstawania wybitnych dzieł współczesnej kultury potrzebne są całe grupy i społeczności, jednak za efekt końcowy często nagradzani są wyłącznie najbardziej znani twórcy i działacze kultury. Przy ręcznym zarządzaniu kulturą, stosowanym dziś przez Ministra, przewaga najbardziej uprzywilejowanych tylko wzrasta. Losy polskich muzeów, teatrów i instytutów kultury polskiej najjaskrawiej pokazują, do czego prowadzi centralizacja władzy i skupianie jej w rękach wąskiej elity. Musimy tej sytuacji stawić czoła Razem, musimy jej stawić czoła w sposób zorganizowany i solidarny.

Apelujemy o solidarną współpracę osób pracujących w kulturze, opartą o struktury związków zawodowych i innych form wzajemnego wsparcia. Apelujemy o solidarność między pracownikami etatowymi i nieetatowymi. Tylko wówczas ograniczymy siłę rażenia szkodliwej zmiany w kulturze. Apelujemy, by wspierać walkę nieetatowych twórców o sprawiedliwe wynagrodzenia, a także o system ubezpieczeń emerytalnych i społecznych, który wziąłby pod uwagę charakter ich pracy. Apelujemy, by z osobami regularnie wykonującymi wszelkie prace na rzecz instytucji i organizacji zawierać umowy o pracę. Apelujemy o demokratyczne podejmowanie decyzji kadrowych i programowych w placówkach kulturalnych.

Być może dżentelmeni o pieniądzach i polityce nie rozmawiają. My nie chcemy kultury dżentelmenów, chcemy kultury solidarnej, dla wszystkich. Kultura, w której wiele mówi się o wartościach, ale ich nie realizuje, jedynie umacnia zastany porządek z całą jego niesprawiedliwością. Zarazem robi się od tego porządku zależna. Długie lata neoliberalizmu sprawiły, że pojęcia wolności, równości i demokracji wyjałowiły się. Prawdziwie wolna, demokratyczna i równościowa kultura, to Kultura Solidarna.

Stwórzmy trzecią możliwość dla kultury, ponad fałszywym wyborem pomiędzy nacjonalizmem i neoliberalizmem.