Wysoka Izbo!

W mojej rodzinie z pokolenia na pokolenie przechodzi taka mała i, mówiąc szczerze, niezbyt piękna łyżeczka. Bo mieszkanie, książki, pamiątki rodzinne, jeśli nie wszystko, co należało do rodziców mojej babci, Niemcy zniszczyli. Nie został z tego kamień na kamieniu, po powstaniu. Przetrwała tylko ta łyżeczka. Moja babcia zawsze kiedy o tym opowiadała, to mówiła, że miała szczęście, bo ona co prawda wróciła do ruin, żeby swoje życie odbudować od zera, ale wróciła tam żywa, a jej młodsza siostra tyle szczęścia nie miała, bo zmarła w obozie przejściowym, tam gdzie Niemcy przepędzili ludność cywilną po powstaniu w Dulagu w Pruszkowie.

To nie jest wyjątkowa historia, takich historii są w Polsce miliony. Mówię o tym, bo Polakom naprawdę dzisiaj nikt nie musi przypominać o zbrodniach okupantów. Ale większości tych ludzi, którzy własnymi rękami podnieśli Polskę z ruin, już z nami nie ma. Więc tym bardziej jesteśmy winni powagę, kiedy mówimy o tamtych tragicznych doświadczeniach. Kilkanaście lat temu – to było już tu wspomniane – Sejm w rzadkim geście ponadpartyjnego porozumienia przyjął uchwałę, która ten mandat, o którym mówił pan poseł Fogiel, już daje.

Od tamtej pory rządził PiS, potem rządziła Platforma, teraz od 7 lat znowu rządzi PiS i powiedzmy to sobie otwarcie – przez ten czas niczego nie zrobiono. Nie zbliżyliśmy się nawet o krok do tego, żeby zadośćuczynienie trafiło do polskich domów. Więc pytam: Dlaczego teraz? Skoro przez tyle lat nie zrobiliście nic, to dlaczego teraz, w przededniu kampanii wyborczej, zdjęto reparacje z zakurzonej półki? Więc skąd ten pośpiech? Dotąd w kuluarach od posłów prawicy można było usłyszeć, że nie ruszacie tego tematu, bo uważacie, że jest nie do wygrania. Więc czy coś się zmieniło? Czy zdobyliśmy, proszę państwa, jakieś nowe, istotne poparcie ważnych środowisk politycznych w RFN? Nic mi o tym nie wiadomo. A może porozumieliśmy się chociaż z Grekami, którzy od kilku lat także słusznie walczą o reparacje? Albo z rodzinami włoskich ofiar nazizmu? Bo na razie jedyne, co usłyszeliśmy nowego w tej sprawie, to niestety oficjalne niemieckie nein.

Uważam, że dzisiaj społeczeństwo powinno usłyszeć od rządu poważną odpowiedź na proste pytanie: Co dalej? Ale tak konkretnie, to znaczy bez wzniosłych słów, bez patetycznych fraz, bo to, że Niemcy skrzywdzili miliony polskich obywateli, to wszyscy wiemy. Wszyscy wiemy też, że droga prawna w tej sprawie jest zamknięta, bo nie ma trybunału, przed który moglibyśmy pozwać Republikę Federalną w tej sprawie bez jej zgody. Więc pozostaje tylko droga dyplomatyczna, droga polityczna.

Jeżeli chcemy doprowadzić do tego, żeby Niemcy naprawdę wypłaciły zadośćuczynienie, a nie tylko sobie pogadać, to trzeba przekonać niemiecką opinię publiczną. Więc mam pytanie: Gdzie jest zaplanowana operacja dyplomatyczna w tej sprawie, proszę państwa? Gdzie są sojusznicy? Gdzie są choćby artykuły w najważniejszych niemieckich gazetach przedstawiające nasze oczekiwania?

Poważna akcja informacyjna – poważna, podkreślam – bo proszę wybaczyć, ale rozesłanie raportu do skrzynek parlamentarnych w Bundestagu to nie jest poważna akcja informacyjna i to nie wystarczy. Ja dzisiaj z mojej skrzynki parlamentarnej wyjąłem kilkanaście listów. Ja akurat te listy czytam, ale widzę, co robią inni posłowie przy tej wielkiej niszczarce, która znajduje się koło skrzynek. Domyślam się, że w Bundestagu sytuacja wygląda podobnie.

Więc proszę państwa, co zrobiliście, żeby pozyskać sojuszników w RFN? Czy spotkaliście się z kierownictwem Zielonych, którzy w tym momencie są w rządzie? Czy spotykaliście się z Lewicą? Czy spotykaliście się ze środowiskami antyfaszystowskimi? Bo przecież jeśli ktoś miałby poprzeć postulat reparacji dla Polski, to właśnie oni. Z tego, co wiem, to nikt się z nimi nie kontaktował. Domyślam się, że to dlatego, że od wielu miesięcy w Berlinie nie mamy nawet ambasadora. Powiedzmy to też otwarcie, proszę państwa, otwieranie tak poważnego tematu w chwili, kiedy Polska nie ma ambasadora w Berlinie, to jest dyplomatyczne partactwo.

Proszę państwa, byli tacy, którzy mówili, że nic nie wolno robić, że mamy siedzieć cicho. Ja się z nimi nie zgadzam. Uważam, że robić trzeba, ale trzeba robić z głową i mieć jakiś plan. Pan poseł Fogiel wspomniał małą Namibię. Wiecie państwo, a czym różni się sytuacja Namibii od naszej? Namibijczycy potrafili znaleźć sojuszników. I faktycznie doprowadzili do tego, że Niemcy uznały swoją winę za kolonialne ludobójstwo, które dokonało się ponad 100 lat temu. Pieniądze tam popłyną, bo umieli zdobyć poparcie niemieckiej opinii publicznej. Skuteczna dyplomacja nie polega bowiem na powtarzaniu wzniosłych i ogólnie słusznych zaklęć, tylko na osiąganiu realnych celów.

Tymczasem, jak słyszeliśmy, polski rząd ciągle nie wystosował nawet oficjalnej noty dyplomatycznej do Niemiec, a zamiast tego głosujemy nad uchwałą, której głównym celem jest przekonanie Polaków do tego, co i tak przecież wszyscy świetnie wiemy. Proszę państwa, żyją jeszcze ludzie, którzy byli ofiarami zbrodniczej polityki III Rzeszy. Te krzywdy wciąż bolą, więc tym bardziej do takiego tematu powinno się podchodzić z powagą. Kiedy więc widzę niektórych rozochoconych polityków, których bardziej od reparacji interesuje dowalenie temu czy innemu politykowi tu, w kraju w tej sprawie, to musze powiedzieć, że mam poczucie niesmaku. Myślę, że podzielają je miliony ludzi, którzy obserwują to w telewizji.

Nie mam wątpliwości, że ofiarom nazistowskich zbrodni to zadośćuczynienie się należy, ale jeśli chcecie państwo, żeby ten temat został potraktowany poważnie, to zacznijcie w tej sprawie na serio działać poważnie. I deklaruję: my takie poważne działania poprzemy, tylko że na razie poza tą, mówiąc uczciwie, dosyć nieskładnie napisaną uchwałą nie ma jeszcze czego wesprzeć. Będziemy wam w tej sprawie patrzeć na ręce i będziemy was rozliczać z konkretnych efektów, bo jeżeli znowu skończy się w tej sprawie tylko na pustych słowach, na pustych deklaracjach, to to już będzie wyłącznie wasza odpowiedzialność. Dziękuję bardzo.