– Podwyżki cen biletów kolejowych w momencie kryzysu to fatalna decyzja – mówi Paulina Matysiak, posłanka Razem. – Od kilku tygodni na kolei panuje chaos, minister Adamczyk nie wie co się dzieje. Konieczna jest wymiana zarządu spółki.

Podwyżki w PKP InterCity weszły w życie od połowy stycznia, ogłoszono je z zaledwie tygodniowym wyprzedzeniem. Najbardziej wzrosły ceny biletów na Pendolino, o 17.8 proc. Podrożały też tańsze połączenia międzymiastowe – takie jak IC i TLK. Jak mówi Matysiak, podwyżki są niezrozumiałe, bo PKP InterCity otrzymało w zeszłym roku aż 800 milionów złotych więcej w porównaniu do 2022 roku. Jak podają media, spółka ma otrzymać z Ministerstwa Infrastruktury kolejne 200-300 mln, jeśli wycofa się z wprowadzonych podwyżek.

Okazuje się, że ministerstwo infrastruktury nie miało pojęcia o zmianach w cenach biletów i dopiero teraz, po dwóch tygodniach, zaczyna szukać rozwiązania. Co się działo wcześniej? Co robił minister? – pyta Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Nowej Lewicy. – Obserwujemy sytuację, w której ogon macha psem, a pies dopiero po dwóch tygodniach orientuje się, że ktoś nim macha – komentuje.

Zdaniem polityczek Lewicy konieczna jest dymisja zarządu PKP InterCity. – Zarząd spółki podejmuje szkodliwe, kosztowne decyzje i pozostaje poza kontrolą jakiegokolwiek resortu. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za drożyznę na kolei, za chaos komunikacyjny i realne koszty, poniesione przez pasażerów. Temat jest przerzucany jak gorący kartofel pomiędzy resortami infrastruktury, aktywów państwowych i finansów – mówi Matysiak. – Jednocześnie są na stole rozwiązania, które można wdrożyć już dzisiaj, żeby obniżyć ceny przejazdów. Pierwsze z nich to 0 proc. VAT na bilety kolejowe, takie rozwiązanie proponujemy jako Lewica od kilku tygodni. Wcześniej wdrożyła je m.in. Finlandia - wyjaśnia.