Czy wiecie, że osoba, która dba o porządek w waszej sali szpitalnej to w niektórych placówkach już wcale nie salowa? W Polsce bardzo częsta staje się sytuacja, gdzie można obchodzić ustawę o minimalnych płacach w ochronie zdrowia kreatywnym nazywaniem stanowisk. Salowa to pracownica działalności podstawowej, więc obejmuje ją ustalana co rok ustawowa siatka płac. No, chyba że dyrekcja przemianuje ją na przykład na „pracownika gospodarczego z działu higieny szpitalnej”.

I właśnie od tego tematu - magicznych przemian personelu działalności podstawowej w personel pełniący obowiązki personelu działalności podstawowej, rozpoczęliśmy wczoraj pierwsze merytoryczne posiedzenie Zespołu Parlamentarnego ds. Personelu Niemedycznego w Ochronie Zdrowia, któremu przewodniczy nasza posłanka, Marcelina Zawisza.

Bo to ważne, czy w szpitalu obsługuje Was godnie opłacany sanitariusz, czy słabo zarabiający półniewolnik na śmieciówce, którego głównym obowiązkiem jest nie generować panu dyrektorowi kosztów w excelu.

Przykładów na systemowe dziury ze strony niezawodnych przedstawicieli Ogólnopolskiego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia oraz Inicjatywy Techniczni w Ochronie Zdrowia padło na komisji sporo. Historie ze wszystkich stron Polski pokazujące, że gdy rząd puszcza traktowanie niemedycznych na żywioł - spodziewać się można tylko żywiołu wyniszczającej pracy ponad siły i narażania bezpieczeństwa pacjentów. Jedna sprzątaczka nie posprząta dobrze czterech i więcej oddziałów. Zatrudnianie za słabą płacę pracowników technicznych do konserwacji infrastruktury szpitala może też kosztować życie, jeżeli akurat nie trafi nam się uzdolniony pasjonat kiepskich zarobków i traktowania w trybie „mam 30 na twoje miejsce”.

Strona rządowa niestety nie do końca jeszcze rozumie problem. Mimo wieloletnich już zabiegów organizacji zawodów niemedycznych. Ten zespół powstał jednak po to, by to zrozumienie u rządzących wraz z propozycjami konkretnych zmian wypracować.