Magdalena Biejat na konwencji Bezpieczna Polska
Czas po wojnie
Nasz kraj, nasze obywatelki i obywatele nie ustają w solidarności z Ukrainą. Wierzymy w jej wygraną i czekamy na koniec wojny, która tak tragicznie doświadczyła naszych sąsiadów. Ale wraz z końcem wojny nie skończą się wyzwania, jakie stoją przed Ukrainą i Europą.
Ukraina będzie musiała podnieść się z gruzów i nie zrobi tego sama. Naszym zadaniem będzie ją wesprzeć, aby za naszą wschodnią granicą funkcjonowało stabilne, dobrze działające państwo. Chcemy tego dla Ukraińców i Ukrainek. Ale to także nasz narodowy interes. Stabilna Ukraina to bezpieczniejsza Polska.
Musimy zadbać o to, żeby odbudowa Ukrainy przebiegała w sposób sprawiedliwy. Już dziś są tacy, którzy ostrzą sobie zęby na środki, jakie popłyną na odbudowę kraju. Powiedzmy jasno: te pieniądze mają wesprzeć społeczeństwo ukraińskie, a nie zasilić kieszenie oligarchów. Mają pomóc w odbudowie domów mieszkalnych i szpitali, przedszkoli i szkół, szlaków kolejowych i dróg. Mają pozwolić Ukraińcom i Ukrainkom wrócić do normalnego życia.
Nie możemy pozwolić na to, aby Ukraina stała się kolejnym Irakiem, który po wojnie pogrążył się w chaosie, niestabilności politycznej i korupcji.
Pomoc publiczna i sposób jej wykorzystania to jedno. Ale Lewica powtarza też konsekwentnie: trzeba uwolnić Ukrainę od długu zagranicznego. Roczny koszt jego obsługi to ponad 6 mld dolarów, kilkanaście procent wydatków budżetowych państwa. Ten koszt był trudny do uniesienia nawet przed wojną. Dziś, gdy państwo stawia czoła rosyjskiemu agresorowi, ten ciężar staje się zabójczy. Pieniądze wydawane na obsługę długu mogłyby pomóc Ukrainie tu i teraz: trafiać na sprzęt wojskowy, zapasy żywności, na zapewnienie ciągłości pensji czy emerytur.
70 lat temu świat zniósł połowę długu Niemiec Zachodnich. Teraz czas zrobić to samo dla Ukrainy! I o tym musimy rozmawiać z naszymi amerykańskimi przyjaciółmi, bo to oni i bogate państwa Europy Zachodniej muszą wziąć na siebie ten ciężar.
Bezpieczeństwo w Europie
Dzisiaj Ameryka staje na wysokości zadania: w Warszawie prezydent Biden powtórzył gwarancje wsparcia dla Ukrainy i dla Polski. To bardzo ważna deklaracja. Ale kiedy zmieni się władza w USA, może też zmienić się nastawienie do wspierania przez Amerykę naszego regionu. Już raz w białym domu mieliśmy nieprzewidywalnego Donalda Trumpa, dla którego wspólne zdjęcie z Putinem było ważniejsze od europejskiego bezpieczeństwa. Każdy, kto słyszy, jakie głosy płyną z prawej strony amerykańskiej sceny politycznej wie, że Ameryka nie może być jedynym filarem naszego bezpieczeństwa. Potrzebujemy rozbudowanej sieci sojuszy regionalnych opartej na wspólnocie interesów politycznych, gospodarczych i militarnych.
Współpraca regionalna
Kolejnym filarem naszego bezpieczeństwa powinna być Europa - to z europejskimi partnerami łączą nas najsilniejsze polityczne relacje.
A jeśli myślimy o bezpieczeństwie Polski w wieloletniej perspektywie, to musimy wzmocnić sojusze z państwami naszego regionu i nie mówię tu o prorosyjskich Węgrach Orbana. Wspólny interes geopolityczny łączy nas nie tylko z Europą środkowo-wschodnią. Gdy rozmawiamy z politykami krajów nordyckich to widzimy, że podobnie jak my, potrafią oni trzeźwo i bez złudzeń patrzeć na rolę Rosji w naszym regionie. Podobnie jak z Europą Środkowo-Wschodnią. Razem z Sztokholmem, Oslo i Helsinkami łatwiej będzie nam zmieniać nastawienie Berlina, Paryża i Wiednia.
Wspieramy Ukrainę
Dokładnie rok temu gdy wybuchła wojna, Polki i Polacy rzucili się do pomocy. To była spektakularna fala ludzkiej życzliwości, która przez wiele tygodni stanowiła temat pierwszych stron gazet. Polki i Polacy zadziwili świat.
Dziś, kiedy prezydent Biden dziękuje za tę pomoc, to nie jest kurtuazja. Zorganizowanie pomocy w takiej skali właściwie z dnia na dzień wydawało się niewykonalne. To by się nie udało, gdyby nie gotowość milionów z nas do niesienia pomocy zupełnie niecodziennej, bo przecież często chodziło o to, żeby przyjąć ludzi pod swój własny dach.
Ale nie zapominajmy, że wielu z nas tej pomocy udziela nadal. Dzisiaj nie są już bohaterami medialnych historii, nikt już o nich nie pisze, ale wsparcie dla tych, którzy uciekają przed wojną, dzieje się nadal. Setki tysięcy Ukraińców są dalej wśród nas. Są naszymi sąsiadami, są naszymi współpracownikami. Nasze dzieci chodzą razem do szkół i przedszkoli.
Solidarna Europa
Do przedszkola mojej córki trafił chłopiec, który na początku wojny uciekł z Ukrainy. Są w jednej grupie. W ciągu niespełna roku nauczył się polskiego, dzieci zaprzyjaźniły się z nim, spędzają razem wolny czas, zapraszają się nawzajem na urodziny. Ma tu swój drugi dom. I jestem przekonana, że niezależnie od tego, co się wydarzy, niezależnie od tego, jak szybko będzie mógł wrócić do taty i dziadków, którzy w Ukrainie zostali, te polskie więzi zostaną mu na całe życie.
Wierzę, że moja córka razem ze swoim ukraińskim kolegą będą dorastać we wspólnej Europie, której Polska i Ukraina będą ważną częścią. Równie ważną, co Niemcy i Francja. W Europie solidarnej i naprawdę demokratycznej. Bo tylko taka Europa będzie rzeczywiście bezpieczna.
Zdjęcia: Piotr Kowalski