Restrukturyzacja, czyli masowe zwolnienia w Bielsku-Białej

Podbeskidzki przemysł samochodowy czeka fala zwolnień. Partia Razem alarmuje, że rząd pozostaje w tej sprawie bezczynny, i apeluje do Ministerstwa Rozwoju o przeciwdziałanie kryzysowi oraz wsparcie pracowników zagrożonych bezrobociem.

W lutym tego roku media obiegła informacja o pierwszych oficjalnych zwolnieniach grupowych w bielsko-bialskim przemyśle samochodowym. Choć jako pierwsza „pod topór” poszła spółka FCA, zagrożenie dotyczy wszystkich fiatowskich spółek działających w Bielsku-Białej. Właściciel marki, Fiat Grupa Stellantis, ogłosił 40-procentowe cięcia w ramach restrukturyzacji.

Dziesiątki tysięcy ludzi nie wiedzą, czy będą miały pracę, czy będą miały z czego żyć. A Ministerstwo Rozwoju zarządzające Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną, na terenie której znajdują się zakłady, nie tylko nie przedstawia żadnych planów, ale także odmawia dialogu. Nie odpowiada na pytania w tej sprawie kierowane przez posłów i pracowników. Produkcja już jest zwijana, a planów, czym ją zastąpić i jak przeciwdziałać kryzysowi, jak nie było, tak nie ma – mówił na dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie poseł partii Razem, Maciej Konieczny.

Posłowie i pracownicy pytają, ministerstwo i Fiat milczą

Posłowie i posłanki Razem, we współpracy z lokalnymi działaczami ugrupowania i związkami zawodowymi, złożyli interpelację w tej sprawie do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Pytali w niej o plany rządu dotyczące złagodzenia kryzysu związanego z zapowiedzianymi zwolnieniami grupowymi.

–  Trwa przerzucanie się odpowiedzialnością między ministerstwem, strefą ekonomiczną a Fiatem Auto Poland i Grupą Sellantis. To właśnie zrzucanie odpowiedzialności można wyczytać z odpowiedzi na naszą interpelację. Z kolei pisma kierowane przez pracowników do Fiata pozostają bez odpowiedzi – relacjonowała Magdalena Madzia, liderka podbeskidzkich struktur Razem. Madzia tłumaczyła, że losy pracowników zależą dziś przede wszystkim od decyzji Fiat Auto Poland o długoterminowym najmie przestrzeni, na której działa kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Tylko pozytywna decyzja pozwoli je utrzymać albo tworzyć nowe. Wobec milczenia Fiata w odpowiedzi na pisma pracowników z pytaniami w tej sprawie, przebieg procesu restrukturyzacji pozostaje dla nich trudny do przewidzenia.

Co zrobić, aby zapobiec katastrofie?

Choć właścicielem terenu jest Fiat, to odpowiedzialność za obecną sytuację i za ewentualne skutki zaniechań będzie spoczywać na zarządcy strefy i ministerstwie. Dlatego w imieniu wszystkich pracowników zatrudnionych pod adresem Grażyńskiego 141 zwracamy się do Grupy Fiata, zarządcy KSSE i Ministerstwa Rozwoju i Technologii z apelem o podjęcie wspólnych działań i natychmiastowe rozpoczęcie rozmów – zaznaczyła Madzia. – KSSE musi uzgodnić z Fiatem nowe warunki najmu po 2025 roku. Ministerstwo powinno wziąć udział w negocjacjach, zadbać o utrzymanie charakteru tego terenu i możliwość pozyskania nowych inwestycji. A jeśli chodzi o Fiata Auto Poland i Grupę Sellantis to czas najwyższy, żeby odpowiedziały pracodawcom deklarującym gotowość do rozmów oraz rozpoczęły dialog ze pracownikami – wyjaśniła bielska działaczka Razem.

Pracownicy i pracodawcy mają prawo wiedzieć, co czeka funkcjonujące tu zakłady. To kwestia przyszłości nas i naszych rodzin. Bez decyzji Fiata, nasi bezpośredni pracodawcy nie mogą zapewnić nas o utrzymaniu miejsc pracy – dodał Jacek Duraj ze Związku Zawodowego Pracowników, największej organizacji związkowej na Podbeskidziu. – Żeby efektywnie pracować, musimy mieć poczucie bezpieczeństwa. Dzisiaj nam tego brakuje.  Dlatego domagamy się włączenia strony społecznej w planowanie procesu restrukturyzacji – podsumował.

Mateusz Merta, mieszkaniec Bielska-Białej, student i radny krajowy partii Razem zwrócił uwagę, że likwidowanie miejsc pracy bez tworzenia nowych przyczyni się do dalszego wyludniania miasta i odpływu młodych ludzi. – Mam 21 lat i urodziłem się w Bielsku liczącym prawie 200 tys. mieszkańców. Dziś, według najnowszego raportu, jest ich już tylko 160 tys. Nic dziwnego, bo jak młodzi ludzie mają planować przyszłość w mieście, gdzie ubywa miejsc pracy? pytał Merta*. – Kiedy rynek zawodzi, powinno interweniować państwo i uratować lokalną społeczność od gospodarczej katastrofy. Lewica jest gwarantem tego, że państwo nie pozostanie bierne wobec zwijania się przemysłu. Lewica jest gwarantem inwestycji w nowe technologie, badania i rozwój. Lewica nie zostawi miast, zmagających się z przemianami współczesnej gospodarki, samym sobie* – zapewnił młody działacz.

Partia Razem zapowiada, że złoży kolejną interpelację w sprawie podbeskidzkiego przemysłu samochodowego, tym razem do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Według nieoficjalnych doniesień tereny w Bielsku-Białej miałaby bowiem przejąć Polska Grupa Zbrojeniowa.