Ustawa antyflipperska Lewicy w Sejmie. Olko: spekulacja mieszkaniami przestanie się opłacać
Mieszkanie to szczególne dobro, a rynek mieszkaniowy powinien być pod ochroną - mówiła w Sejmie Dorota Olko, posłanka partii Razem.
Projekt ustawy antyflipperskiej, stworzonej siłami Nowej Lewicy, partii Razem i stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, jutro zostanie złożony w Sejmie. Pierwotny projekt gotowy był na wiosnę, jednak Lewica wprowadziła do niego autopoprawki, żeby - jak mówiła Olko - upewnić się, że regulacje nie dotkną uczciwych sprzedawców i kupców.
- Flipping jest jedną z przyczyn wysokich cen mieszkań w Polsce. To kupowanie mieszkań po niskich cenach, często od osób nieświadomych wartości swoich lokali, a następnie sprzedawanie ich drożej po kilku miesiącach, z astronomiczną przebitką - wyjaśniała Olko. - Nie pozwalamy na takie praktyki w innych sektorach gospodarki. Gdybym dzisiaj kupiła 10 biletów na koncert wielkiej gwiazdy, a przed samym wydarzeniem chciała je sprzedać drożej, dostałabym mandat. Nasze rozwiązanie nie jest tak radykalne, nie chcemy karać flipperów. Chcemy po prostu drastycznie ograniczyć ich zyski, tak żeby ten proceder przestał się opłacać - stwierdziła. - Zgodnie z hasłem “Mieszkanie prawem, nie towarem”, chcemy, żeby mieszkania służyły ludziom, którzy potrzebują ich do tego, żeby w nich mieszkać, a nie na nich zarabiać.
Jak wyjaśniała Anna Maria Żukowska, szefowa klubu Lewicy, powszechność inwestycji w nieruchomości szkodzi całej gospodarce. - To są inwestycje, które nie przynoszą Polsce żadnych korzyści. Nie inwestujemy w przemysł, w nowe technologie, w innowacje. Nie powstają żadne nowe miejsca pracy, nie rośnie PKB, polska gospodarka się nie dzięki nim nie rozwija. Ich jedynym skutkiem jest wzrost cen mieszkań, który przyczynia się do kryzysu demograficznego, odbiera młodym ludziom szansę na założenie rodziny - stwierdziła.
Jak wyjaśniała Żukowska, ustawa reguluje wysokość podatku od czynności cywilno-prawnych. Obecnie wynosi on 2 proc. wartości nieruchomości. Według projektu miałby być wyższy, jeśli to samo mieszkanie jest sprzedawane wielokrotnie w określonym czasie. - Jeśli mieszkanie będzie sprzedane w ciągu pierwszego roku, PCC wyniesie 10 proc., w kolejnym roku 6 proc., a w jeszcze kolejnym 4 proc. Chcemy także dodatkowo opodatkować kupowanie kolejnych mieszkań w stosunkowo krótkim, pięcioletnim okresie. Przepis ten nie będzie dotyczył pierwszej i drugiej umowy zawartej w tym okresie, ale od trzeciej umowy byłoby to 3 proc., 4 proc. od czwartej, i w końcu 5 proc. od piątej i każdej kolejnej - wyjaśniała. - W nowej wersji projektu upewniliśmy się, że wyższe stawki PCC nie będą dotyczyć osób, które muszą sprzedać swoje mieszkanie z przyczyn losowych, takich jak rozwód, pojawienie się dziecka czy śmierć członka rodziny - stwierdziła.
- Ta ustawa ma położyć kres wielkiemu oszustwu, jaką jest działalność flipperów - mówił Jan Mencwel z MJN. - To wielkie oszustwo to ulotki, znajdowane w skrzynkach pocztowych; “Marta i Krzysiek kupią mieszkanie w tym bloku, za gotówkę”. Za tymi ulotkami nie stoi żadni Marta i Krzysiek, tylko właśnie flipperzy, cwaniacy, którzy przychodzą z gotówką i skupują wszystkie mieszkania na pniu. Tylko po to, żeby sprzedać je drożej za kilka miesięcy, zarabiając na tym nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tymczasem prawdziwi Marta i Krzysiek, młodzi ludzie, którzy chcą mieć własny kąt, chcą założyć rodzinę, nie mają z nimi szans, nawet jeśli stać ich na kredyt, bo flipper sprzątnie im każdą ofertę sprzed nosa - stwierdził. - Chcemy zahamować ceny mieszkań, uwolnić te lokale inwestycyjne, które stoją dzisiaj puste i dać tysiącom młodych ludzi szansę na samodzielne życie - podsumował.