Nie zgadzamy się na mielenie głosów!

Dyskusja nad zmianą jakichkolwiek zasad wyborów powinna być spokojna, a przede wszystkim powinna się odbywać z dużym wyprzedzeniem. Zmiany w ordynacji powinny bezwzględnie dotyczyć dopiero kolejnych wyborów danego typu - tak, żeby wszyscy mieli czas się oswoić z nowym systemem. Już z samego tego powodu propozycja zmian w ordynacji do Parlamentu Europejskiego autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, przepychana w ostatnim możliwym momencie, jest nieakceptowalna. Ale nie tylko.

Obowiązująca obecnie ordynacja do Parlamentu Europejskiego najlepiej spośród obowiązujących w Polsce realizuje konstytucyjną zasadę proporcjonalności. W odróżnieniu od ordynacji do samorządu i parlamentu faktycznie zapewnia wszystkim głosującym reprezentację polityczną. Mandaty dzięki tej ordynacji zdobywa każda siła polityczna, która przekroczy formalny próg 5% poparcia wśród głosujących.

Projekt Prawa i Sprawiedliwości kompletnie lekceważy zasadę proporcjonalności. Jego posłowie próbują mydlić oczy społeczeństwu argumentami o rzekomym braku wpływu głosujących na to, kto konkretnie znajdzie się w Parlamencie Europejskim. Gdyby naprawdę to właśnie zagadnienie - a nie zapewnienie sobie duopolu do spółki z Platformą Obywatelską - było przedmiotem ich zainteresowania, z łatwością znaleźliby rozwiązania, które pozwoliłyby na uczynienie tego wpływu bardziej jednoznacznym przy jednoczesnym poszanowaniu zasady proporcjonalności.

Takim właśnie rozwiązaniem jest uczynienie z Polski jednego okręgu wyborczego z listą krajową. To uproszczenie względem obecnie obowiązującej ordynacji. Ogólna zasada jest taka, jak obecnie w wyborach do Sejmu, więc osoby głosujące nie muszą się uczyć nowej ordynacji. Rozwiązanie to natomiast - w odróżnieniu od ordynacji do Sejmu - jest w pełni zgodne z zasadą proporcjonalności i daje największą gwarancję reprezentacji wszystkim poglądom popieranym przez wyborców. Jest to również ordynacja przetestowana, stosowana w wyborach do europarlamentu - w wyborach do europarlamentu w wielu innych państwach Unii Europejskiej, jak Niemcy czy Hiszpania.

Wprowadzenie listy krajowej może być pierwszym krokiem na drodze do demokratyzacji wyborów europejskich. Kolejnymi powinny być:

  • Obniżenie progu wyborczego do 3% i zmniejszenie liczby podpisów wymaganych do rejestracji listy do 20 000. Niech ostatecznym sprawdzianem, czy dane poglądy powinny być reprezentowane w Parlamencie Europejskim, będzie liczba oddanych głosów!
  • Wprowadzenie parytetu płci w mandatach przyznawanych komitetowi wyborczemu. W Parlamencie Europejskim, jak w każdym innym ciele kolegialnym, reprezentowana powinna być całość społeczeństwa!
  • Wreszcie - wprowadzenie, już na poziomie europejskim i w porozumieniu z wszystkimi państwami członkowskimi, możliwości rejestrowania list międzynarodowych. Niech kluczową rolę w wyborach odgrywa program i reprezentowane przez kandydatów i kandydatki wartości, a nie narodowość!

Tak jak jednak już zaznaczaliśmy, jest to propozycja zmian w ordynacji dopiero na kolejne wybory do europarlamentu, na 2024 rok. Elementarny szacunek dla wyborczyń i wyborców wymaga, żeby zmian w Kodeksie wyborczym nie zrzucać im na głowę w ostatnim możliwym terminie - powinni móc się na spokojnie z nimi zapoznać.

Uchwała Rady Krajowej Partii Razem z 12 sierpnia 2018 r.