Partia Razem sprzeciwia się zgłoszonemu przez grupę posłanek i posłów PiS projektowi ustawy zmieniającej prawo o zgromadzeniach. Propozycje te godzą w demokratyczną i konstytucyjną wolność publicznego manifestowania swoich poglądów. Dlatego żądamy wycofania tego projektu z prac sejmowych.

„Demokracja nie jest zagrożona, każdy może przecież wyjść na ulice i protestować w dowolnej sprawie" – takim argumentem od roku posługiwali się politycy PiS i usłużni dziennikarze za każdym razem, gdy władzy zarzucano brak demokratycznego dialogu z opozycją oraz ignorowanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Najwyraźniej opinia ta przestaje obowiązywać.

15 listopada grupa posłów i posłanek PiS wniosła do Sejmu projekt ustawy nowelizującej prawo o zgromadzeniach. Zakłada on bezwzględne pierwszeństwo publicznych pochodów, manifestacji i obchodów organizowanych przez organy władzy publicznej, kościoły oraz inne związki wyznaniowe, niezależnie od momentu zgłoszenia. Tym samym możliwa będzie sytuacja, w której prawidłowo zwołane zgromadzenie osób sprzeciwiających się polityce rządu zostanie zdelegalizowane pod pozorem potrzeby organizowania wymyślonych uroczystości państwowych albo kościelnych.

Tym groźnym dla demokratycznej i konstytucyjnej wolności manifestowania swoich poglądów pomysłom towarzyszą kuriozalne koncepcje. Posłanki i posłowie PiS proponują odrębną kategorię zgromadzeń cyklicznych - rejestrowanych przez wojewodę (nie: wójta/burmistrza, prezydenta miasta), z terminarzem i względnym pierwszeństwem.

Partia Razem stanowczo sprzeciwia się próbom ograniczania praw obywatelek i obywateli do swobodnego wyrażania swoich poglądów w przestrzeni publicznej. Tak jak wielu z nas nie odpowiadały pomysły poprzedniej władzy, np. byłego Prezydenta Bronisława Komorowskiego zmierzającego do ustanowienia zakazu zasłaniania twarzy na zgromadzeniach, które godziły w osobiste bezpieczeństwo pokojowo demonstrujących, tak dziś sprzeciwiamy się pomysłom posłów PiS. Nie chcemy, żeby osoby sprawujące władzę państwową lub samorządową arbitralnie decydowały, które manifestacje mogą się odbyć, a które nie. Niezależnie od tego, z jakiej są opcji politycznej. W tej i każdej kolejnej kadencji Sejmu.