Stanowisko ws. PEP2040 (2023)
Polityka Energetyczna Polski do roku 2040 nie odpowiada na potrzeby teraźniejszości i przyszłości, powinna zostać natychmiast zrewidowana. Zbyt mocno uzależnia Polskę od importu gazu, jednocześnie zatrzymując rozwój lądowej energetyki wiatrowej, a w zakresie energetyki morskiej, jądrowej i słonecznej jej cele są niedostatecznie ambitne.
Od końca XIX wieku wiadomo, że CO₂ jest gazem cieplarnianym, na temat wpływu człowieka na klimat panuje konsensus naukowy, a ostatni raport IPCC pokazuje, że mamy tak naprawdę ostatnich kilkanaście lat, by zawrócić znad przepaści. Fizyka jest bezlitosna — nawet jeśli się to uda, do 2050 r. musimy osiągnąć zerowy bilans emisji gazów cieplarnianych.
W tym kontekście przerażenie budzi deklaracja utrzymania obecnej mocy elektrowni węglowych. W ciągu najbliższych dziesięciu lat dobiegnie końca okres eksploatacji wysłużonych bloków o mocy łącznej ok. 18 GW — w planach PiS będą one zastępowane gazowymi. Gaz również jest paliwem kopalnym szkodliwym dla klimatu, a niedawna inwazja Rosji na Ukrainę i związane z nią zmniejszenie dostaw gazu do Europy pokazuje, że Polska musi uniezależnić się od importu kopalnych nośników energii.
Jednocześnie rządowy program planuje wygaszenie energetyki wiatrowej na lądzie, zupełnie niedoszacowuje potencjału fotowoltaiki oraz jest niedostatecznie ambitny w budowie energetyki jądrowej. Oznacza to, że polska transformacja energetyczna nie jest w nim traktowana poważnie.
To czego potrzebujemy to połączenie energetyki jądrowej i odnawialnych źródeł energii: słońca, wiatru morskiego i lądowego oraz biometanu. Każde z nich wymaga odpowiedniego modelu, który zapewni tanią energię elektryczną. Każde z nich też musi być budowane przy akceptacji lokalnych społeczności, w oparciu o wiążące plany zagospodarowania przestrzeni. Wszystkie muszą dokładać się proporcjonalnie do lokalnych budżetów. Społeczności lokalne wreszcie muszą z nich czerpać korzyści. Może to się odbyć poprzez narzędzia partycypacyjne, tworzenie wspólnot energetycznych na poziomie gmin lub powiatów. W ten sposób z dobrodziejstw energetyki korzystać będą całe społeczności.
Proponowana przez PiS polityka surowcowa to kombinacja myślenia życzeniowego, pogardy dla środowiska i dalszego podporządkowywania nas Rosji. Ministerstwo Klimatu i Środowiska „optymistycznie” uwzględnia w planach złoża węgla brunatnego w Ościsłowie i Złoczewie, w sprawie których toczą się postępowania sądowe, nie wiedząc, czy ich eksploatacja będzie ostatecznie legalna. Biorąc pod uwagę, ile zanieczyszczeń pochodzi ze spalania węgla brunatnego, trzeba odejść od jego wykorzystywania. Trzeba jednak przeprowadzić sprawiedliwą transformację zagłębi węgla brunatnego: konińskiego, bełchatowskiego i turoszowskiego. Złoża węgla kamiennego są szacowane w propozycji ministerstwa na takie, które wystarczą jeszcze na kilkadziesiąt lat — podczas większość importowanego do Polski węgla kamiennego aż do 2021 pochodziła z Rosji! Rząd PiS nie boi się też postulować technik wydobycia surowców, które są katastrofalne dla lokalnego środowiska. Przykładem takiego działania jest postulowanie zastosowanie szczelinowania hydraulicznego (fracking) w wydobyciu gazu. Konieczne jest ograniczenie wzrostu zużycia gazu ziemnego w energetyce.
Unijny system handlu emisjami, choć oparty na słusznych przesłankach, wyraźnie nie spełnia swojego zadania — nie skłania do rezygnacji z paliw kopalnych na rzecz niskoemisyjnych źródeł energii. Będziemy dążyć do naprawy tego systemu, aby zapewnić stabilne, rosnące ceny emisji dwutlenku węgla. Docelowo system handlu emisjami zostanie przekształcony w ogólnoeuropejski podatek od śladu węglowego. Zbliżający się koniec okresu eksploatacji kolejnych bloków węglowych powinien być okazją do eliminowania węgla z naszego miksu energetycznego. Jednocześnie trzeba zreformować unijny rynek energii, tak by zahamować wzrost cen i premiować wszystkie źródła zeroemisyjne.
W Kierunkach rozwoju polskiej energetyki wskazujemy drogę, którą powinna pójść Polska, by uniknąć zabójczych wzrostów cen energii i katastrofy klimatycznej. Jest to droga tym trudniejsza, że przez ostatnich trzydzieści lat nie zadbano o konieczne modernizacje sieci przesyłowych i nie zadbano o należyty rozwój energetyki odnawialnej. Pamiętamy zapowiedzi rządu PO o otwarciu pierwszej elektrowni jądrowej w 2020 r. Mamy 2023 r. i — jak widać — na obietnicach się skończyło. Musimy odejść od węgla najszybciej jak się da, a do 2050 r. — zrezygnować z paliw kopalnych, zastępując je czystymi, niskoemisyjnymi źródłami energii. Musimy zmodernizować sieci przesyłowe, rozbudować sieci ciepłownicze, zadbać o odpowiednią izolację budynków. Nauka jest nieubłagana — albo przeprowadzimy niezbędne zmiany, albo na naszej planecie już niedługo może nie dać się żyć!
1. Jak widzicie w Polsce realizację celu zeroemisyjności jaki stawia Komisja Europejska w perspektywie 2050 r.? Chodzi mi o konkretne zmiany miksu energetycznego.
Realizacja celu zeroemisyjności jest niezbędna z uwagi na dobro nas samych i przyszłych pokoleń, wymagania Komisji Europejskiej są drugorzędne. Musimy odejść od paliw kopalnych w energetyce najszybciej, jak to tylko będzie technicznie możliwe.
Do tej pory miks OZE+magazynowanie udało się wdrożyć tylko i wyłącznie w krajach, w których znaczący udział w energetyce zawodowej mają hydroelektrownie (np. Norwegii czy Urugwaju). Nie ma technik magazynowania, które pozwalałyby w ekonomiczny sposób magazynować nadwyżki z fotowoltaiki latem do wykorzystania zimą, kiedy nasłonecznienie spada drastycznie.
W Polsce staniemy przed wyborem między modelem OZE + sprowadzany zza granicy gaz ziemny (jak w Niemczech) lub OZE + atom (jak w Finlandii czy Francji). W 2020 średnioroczny poziom emisji w Niemczech przekraczał 310 gCO2/kWh podczas gdy we Francji wynosił zaledwie 60 gCO2/kWh — prawie dziesięciokrotna różnica, a w Finlandii 64 gCO2/kWh — pięciokrotnie mniej. Dla porównania, dla Polski poziom emisji wynosił 710 gCO2/kWh, więc jak widać, długa droga przed nami zanim osiągniemy poziom Francji i Finlandii.
Model energetyki zawodowej, w której rezerwę dla niesterowalnych źródeł odnawialnych, których praca zależy od pogody, stanowi w tej chwili spalanie paliw kopalnych (najczęściej metanu, z uwagi na możliwość szybkiego uruchomienia i odstawienia elektrowni gazowych) nie jest ścieżką prowadzącą do dekarbonizacji i nie można w niego iść, w praktyce oznacza „fossil-fuel lock-in”, należy więc stawiać na trójcę efektywności energetycznej, OZE i atomu. Biometan i gaz wysypiskowy należy wykorzystywać tam, gdzie jest dostępny, ale nie będzie stanowić więcej niż kilku procent miksu energetycznego bez konieczności podejmowania działań stanowiących duże zagrożenie dla bioróżnorodności kraju, tzn. wprowadzenia dużych monokultur upraw energetycznych. Potrzebny też będzie w takich dziedzinach jak chemia i produkcja nawozów sztucznych. Od spalania biomasy jako „OZE” należy jak najszybciej odejść. To pozostawia nam jako najważniejsze elementy docelowego miksu wiatr lądowy i morski w połączeniu z atomem i słońcem.
2. Jak widzicie miks energetyczny Polski w 2030, 2040 i 2050 roku z podziałem na paliwa?
Plan reformy energetyki musi mieć silne ponadpartyjne poparcie społeczne, więc w celu ustalenia wyboru modelu miksu energetycznego widzielibyśmy zwołany w tym celu panel obywatelski (zgodnie z postulatami ruchów ekologicznych). Oczywiście, planowany miks będzie mógł ulec zmianie jeżeli okaże się, że np. technologie OZE i magazynowania energii wykażą bardzo duży postęp, nie zanosi się jednak na to w przewidywalnym horyzoncie czasowym.
Uruchomienie pierwszego reaktora jądrowego w Polsce jest możliwe w roku 2035, jednak realistycznie istotny udział energii jądrowej w polskim miksie będzie możliwy dopiero w 2040 i 2050. Musi jej powstać do tego czasu kilkanaście gigawatów.
W 2050 zapotrzebowanie na energię będzie wynosić ok. 300 TWh rocznie. Można hamować jego wzrost poprzez inwestycje w efektywność energetyczną, musimy jednak elektryfikować branże takie jak transport, oparte do tej pory na spalaniu węglowodorów. Oznacza to, że potrzebna nam jest każde ekologiczne źródło energii dostępne w Polsce. Musi powstać ich odpowiedni miks, zapewniający nieprzerwaną generację dla usług publicznych: szpitali, szkół, sieci informatycznych, transportu, a także gospodarstw domowych. Chcemy by był to miks zeroemisyjne, oparty na fotowoltaice, wietrze morskim i lądowym i atomie, a także magazynach energii oraz pewnej liczbie bloków opartych na pozyskiwanym w sposób zrównoważony biometanie.
3. Węgiel w energetyce — tak, nie, do kiedy? Pytam o to w kontekście importu tego paliwa do Polski w 2021 r., kiedy to przyjechało niemal 10 mln ton, z czego 60 proc. z Rosji. Jak się to ma do naszej niezależności energetycznej i bezpieczeństwa energetycznego gdy 70 proc. energii elektrycznej produkujemy z węgla?
Technicznie niemożliwe jest natychmiastowe odejście od węgla z uwagi na skład polskiej floty wytwórczej. Musimy zrezygnować z węgla, ale zastępowanie spalania węgla spalaniem metanu nie jest ścieżką umożliwiającą szybką dekarbonizację. Musimy zastępować go energetyką jądrową i wiatrową, w połączeniu ze zwiększeniem możliwości magazynowania energii w skali ogólnokrajowej (dokończenie ESP Młoty, stawianie magazynów energii opartych o technologie bateryjne).
4. Gaz w energetyce — tak, nie, do kiedy? I skąd? Jakie jest wasze stanowisko na temat nowej dyrektywy gazowej w kontekście Nord Stream 2?
Promowanie przez branżę paliw kopalnych spalania metanu jako “paliwa przejściowego” jest szkodliwym utrwalaniem roli paliw kopalnych w gospodarce. Budowa Nord Stream 2 i oparcie energetyki europejskiej na OZE “uzupełnianych gazem ziemnym” jest prostą drogą do porażki dekarbonizacji, OZE+spalanie metanu to jest inne rozwiązanie niż OZE+energetyka jądrowa. Inwazja Rosji na Ukrainę pokazała też czym się kończy zależność od importu paliw. Sama zmiana kierunku nic tu nie zmienia, mieliśmy już kiedyś w historii Kryzys Paliwowy o przyczynach w zupełnie innej części świata.
Spalanie metanu generuje mniej CO2 niż spalanie węgla, ale niestety wycieki metanu przy wydobyciu i transporcie gazu ziemnego powodują, że elektrownie gazowe są równie szkodliwe dla klimatu co elektrownie węglowe — tylko wycieków metanu nie wpisuje się w krajowe bilanse, więc na papierze można wyglądać na bardziej dbających o klimat. Niestety, średnie globalne temperatury nie zależą od tego co zadeklarujemy w arkuszach kalkulacyjnych, tylko od rzeczywistej ilości CO2 i CH4 w atmosferze.
Program Europejskiej Wiosny, której Razem było częścią, postulował zakaz frackingu i wydobycia gazu łupkowego na terenie całej Unii. Trzeba skończyć z mirażem metanu jako paliwa bardziej przyjaznego środowisku niż węgiel — jest to gaz cieplarniany, który przez pierwsze dwie dekady po emisji jest 84 razy silniejszy od dwutlenku węgla. Najbliższe dwie dekady są krytyczne dla uratowania biosfery Ziemi w obecnym kształcie.
5. Czy Polsce jest potrzebna elektrownia atomowa i jaka?
Polska potrzebuje kilku elektrowni atomowych o łącznej mocy co najmniej kilkunastu gigawatów. Lokalizacja pierwszej na pomorzu jest już znana, kolejne muszą być wybrane przy udziale lokalnych społeczności.. Należy jak najwcześniej rozpocząć prace nad budową wielkoskalowych bloków jądrowych, bowiem małe reaktory modułowe (SMR) pomimo intensywnego marketingu, nie będą gotowe do budowy wystarczająco szybko, by oprzeć na nich transformację energetyczną. Te rozsądnej wielkości mogą posłużyć w drugiej fazie programu jądrowego, po wybudowaniu dużej energetyki, do zastępowania wycofywanych bloków węglowych 200–300 MW. Kluczem do wyboru partnerów powinny być zademonstrowana zdolność do budowy zgodnie z harmonogramem, warunki finansowe oraz korzystny dla Polski offset.. Jednocześnie dopuszczamy budowę wyłącznie konstrukcji z krajów z którymi Polska ma przyjazne relacje.
Rewolucja na rynku magazynów energii dla energetyki zawodowej i OZE, albo przełom w dziedzinie seryjnej budowy małych modułowych reaktorów jądrowych może oczywiście zmienić plany i harmonogram dalszego rozwoju EJ w Polsce, ale do tej pory żadna obiecująca technologia magazynowania nie została zademonstrowana w skali wystarczającej do magazynowania energii elektrycznej przez setki godzin, który jest istotnym problemem dla szerszego wykorzystania fotowoltaiki w krajach położonych na naszej szerokości geograficznej.
6. Odnawialne źródła energii — jakie i ile powinno ich być? Jakie jest wasze stanowisko wobec przyszłości wiatraków na lądzie, morzu i w sprawie fotowoltaiki?
Jesteśmy przekonani, że OZE w Polsce powinno być jak najwięcej. Uważamy że trzeba jak najszerzej rozwijać możliwość korzystania z odnawialnych źródeł energii, w tym pochodzących z wiatru i ze słońca.
Energetyka wiatrowa na lądzie padła na czasów rządów PIS ofiarą ideologicznych uprzedzeń, co doprowadziło do przyjęcia ustawy odległościowej ograniczającej w zdecydowany sposób rozwój energetyki na lądzie. Jesteśmy jednak przekonani, że energetyka ta ma ogromne możliwości rozwoju na lądzie, a moce nominalne instalacji wiatrowych mogą zostać nawet podwojone. Równie duży potencjał dla energetyki wiatrowej istnieje na morzu, zwłaszcza na Pomorzu środkowym.
Fotowoltaika może być istotnym czynnikiem na rzecz elektrooszczędności w budynkach w miastach i gospodarstwach domowych poza miastami. Nie zostanie ona jednak powszechnym źródłem pozyskiwania energii na całego systemu elektroenergetycznego — z uwagi na szerokość geograficzną, na której się znajdujemy, osiągnięcie dużego współczynnika wykorzystania mocy zainstalowanej jest nierealne.
Polska w ogóle nie wykorzystuje też potencjału produkcji biometanu z odpadów porolniczych i oczyszczalni ścieków. Gaz ten mógłby w systemie energetycznym całkowicie zastąpić importowany gaz ziemny, ważne jednak by był pozyskiwany w sposób zrównoważony, bez niszczenia bioróżnorodności.
Rozwój OZE jest uwarunkowany przez dopłaty do tego typu energii oraz stabilność ram prawnych, w ramach których działają firmy budujące i operujące OZE. Rozwój tych źródeł energii powinien mieć ponadpartyjne poparcie — dla partii, których politycy często publicznie powątpiewają w istnienie zmian klimatu sensownym argumentem powinno być uniknięcie kar nakładanych na nasz kraj przez Unię za niewywiązanie się ze zobowiązań, skoro nic innego ich nie przekonuje.
7. Jakie jest wasze stanowisko wobec importu energii elektrycznej do Polski?
Musimy uniezależnić się od importu energii elektrycznej od naszych sąsiadów i samodzielnie zaspokajać własne potrzeby energetyczne. Nie oznacza to oczywiście energetycznej autarkii – musimy rozbudowywać połączenia transgraniczne, tak by swobodnie handlować energią oraz wspierać się w sytuacjach awaryjnych. Można też rozważyć transgraniczne obszary systemowe, optymalnie alokujące moce wytwórcze i łączące je z potrzebami odbiorców. Będziemy jednak dążyć do tego, by Polska stała się stabilnym eksporterem energii elektrycznej i mogła wesprzeć np. niemiecką transformację energetyczną Energiewende. Przejściowo jednak, ze względu na długoletnie zaniedbania, Polska uzależni się, przynajmniej częściowo od kupowania energii elektrycznej z zagranicy. Będziemy musieli kupować prąd przede wszystkim od naszych sąsiadów posiadających stabilną energetykę jądrową: Szwecji, Słowacji i Ukrainy.
Cena za prąd w Polsce, ze względu na starzejące i oparte na węglu moce wytwórcze, a także uzależnienie od importu paliw kopalnych, wciąż będzie rosnąć.
Nie da się uniknąć importu prądu i trzeba taką możliwość dopuścić, jednocześnie wspierając politykę tworzenia nowych źródeł wytwórczych nieopartych na paliwach kopalnych.
8. Polityka klimatyczna — jak zapatrujecie się na reformę systemu EU ETS, pakietu zimowego i tego, że w 2020 r. nie wywiążemy się ze zobowiązań dotyczących produkcji 15 proc. energii ze źródeł zielonych?
Porażka Polski dotycząca wywiązania się ze zobowiązań, o których wiedzieliśmy od dawna spoczywa zarówno na politykach Prawa i Sprawiedliwości jak i na politykach Platformy Obywatelskiej, to są zaniedbania sięgające dekad. Niestety, przeszłości nie zmienimy.
System ETS to namiastka ceny na węgiel, próba rynkowego rozwiązania problemu kosztów zewnętrznych. Jego skuteczność jest wątpliwa. Razem, wraz z lewicowymi partnerami z innych krajów, postuluje wprowadzenia progresywnego podatku od emisji gazów cieplarnianych, zależnego od poziomu rozwoju kraju, obłożenie towarów importowanych podatkiem od ich śladu węglowego i stopniowe zmniejszanie ilość dopuszczalnych emisji gazów cieplarnianych w EU ETS przy jednoczesnym rozszerzaniu liczby objętych nim sektorów przemysłu oraz ujętych w nim gazów cieplarnianych. Postulujemy również europejski Green New Deal, program zielonych inwestycji, który będzie każdego roku inwestować 500 mld euro w przejście na energetykę opartą o odnawialne źródła energii, przejście na niskoemisyjne środki transportu i inwestycje w infrastrukturę zapewniające oszczędność energetyczną i zarządzanie popytem na energię.
Fot. Karsten Würth